Musimy brać pod uwagę, że przyszły budżet UE może być mniejszy i szukać rekompensaty dla unijnych dotacji. Nie możemy uzależnić rozwoju Polski od funduszy strukturalnych - powiedział w piątek szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Witold Waszczykowski.
W środę Komisja Europejska przedstawiła wstępne propozycje dotyczące wieloletniego budżetu UE do 2025 r. To kolejny, po wydanej w marcu "białej księdze" dokument KE, który odnosi się do możliwych kierunków po Brexicie.
Cięcia w budżecie UE
Z pięciu zaproponowanych przez Komisję wariantów kształtu przyszłego budżetu tylko jeden, zakładający pogłębienie integracji UE, nie przewiduje cięć w kluczowych dla naszego kraju politykach: rolnej i spójności.
Pytany o zaproponowane przez KE cięcia Waszczykowski zwrócił uwagę, że wynikają one "z obiektywnych warunków, z tego, że odchodzi z UE druga co do wielkości gospodarka europejska, płatnik netto i państwo, które nawet mimo rabatu wpłacało do unijnej kasy olbrzymią składkę". Zastrzegł jednak, że skalę koniecznych do dokonania zmian w unijnym budżecie dziś trudno jeszcze oszacować, ponieważ nie wiadomo, czy Wielka Brytania - tak jak Norwegia czy Szwajcaria - będzie opłacała jakąś część składki w zamian za dostęp do wspólnego rynku.
Jak podkreślił Waszczykowski, równolegle do procesu wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE "będzie się trzeba zastanawiać, co zrobić z mniejszym budżetem: uzupełnić go poprzez większą składkę 27 państw czy zostawić mniejszy i zastanawiać się, jak to przełożyć na poszczególne polityki". Dodał, że kwestia tego, czy nie powinniśmy przesuwać części środków z funduszy strukturalnych na fundusze innowacyjne jest w Unii od lat przedmiotem dyskusji i "nie jest powiązana ani z Brexitem, ani z jakimiś dyskusjami na temat praworządności w Polsce czy na Węgrzech".
Pytania o praworządność
Odnosząc się do tej propozycji KE szef MSZ ocenił, że "nie ma możliwości" usankcjonowania związku pomiędzy środkami europejskimi a praworządnością.
Jego zdaniem pieniądze, które państwa dostają z funduszu UE są niejako odszkodowaniem za straty, które słabsze państwa ponoszą w wyniku pogłębienia współpracy z silniejszymi gospodarkami. - Dlaczego państwo dostaje fundusze strukturalne? Dlatego że otworzyło swoją gospodarkę, słabszą gospodarkę, na rzecz gry ekonomicznej gospodarek bogatszych - powiedział.
W ocenie Waszczykowskiego, "fundusze strukturalne nie są nagrodą za dobre zachowanie". Jak dodał, podnoszone przez niektórych polityków postulaty powiązania ich z rządami prawa, to "ideologiczne mrzonki".
- To, że my dzisiaj wolniej przystosowujemy się do polityki klimatycznej czy energetycznej, czy do miksu energetycznego, nie wynika z ideologii, tylko z obiektywnych faktów, że przez wiele lat nasza gospodarka była tak ukształtowana i potrzebujemy więcej czasu, żeby ją - nie obniżając drastycznie stopy życiowej ludzi, nie ich kosztem - zmienić - podkreślił minister.
Twarde wskazanie przez Komisję Europejską na chęć uzależnienia przyznania funduszy od spełniania unijnych wartości przez kraje członkowskie mogłoby być niekorzystne dla Polski, która objęta jest procedurą praworządności.
Fundusze na rolnictwo i spójność
Na wspólną politykę rolną i politykę spójności z budżetu UE przeznacza się dużą część wydatków. Dla przykładu, 34 proc. z obecnych finansów UE poszło na na pomoc uboższym regionom Europy i grupom społecznym znajdującym się w niekorzystnej sytuacji. Waszczykowski pytany, czy Polska nadal chce jak największego finansowania polityki spójności i polityki rolnej, minister powiedział, że na dzisiaj tak, ale "trzeba pamiętać, że nowa perspektywa budżetowa będzie wchodziła po 2020 roku". - Do tego czasu jeszcze możemy się rozwinąć i nasze myślenie o priorytetach może ulec zmianie - zaznaczył.
Niezależnie od kierunku zmian w wieloletnim budżecie unijnym - zdaniem Waszczykowskiego - "powoli trzeba się przyzwyczajać, że idą cięższe czasy, że pieniędzy z UE może być mniej". - Musimy brać pod uwagę to, że ze względów obiektywnych, niezależnych od Polski, nowy budżet UE może być mniejszy, co będzie wpływało na mniejsze dotacje, że może być też inaczej skonstruowany, co może z kolei skutkować różnymi przesunięciami środków z jednej polityki na inną. Musimy powoli o tym myśleć i reagować, szukać rekompensaty - mówił szef MSZ.
Zmiana kierunku
Jak dodał szef dyplomacji, Polska musi też powoli myśleć o tym, że "nie możemy uzależnić rozwoju Polski tylko od funduszy strukturalnych". Wskazał, że fundusze te, żeby je wykorzystać, "wymagają też naszych wkładów, a nasze wkłady - co szczególnie widać w samorządach - biorą się najczęściej z pożyczek bankowych, z kredytów".
- Wiele naszych samorządów nie jest w stanie albo za chwilę nie będzie w stanie skorzystać z funduszy strukturalnych, ponieważ nie będą mogły się dalej zadłużać - ocenił minister.
Przyznał, że stąd m.in. wynikają starania Polski o ściślejszą współpracą ekonomiczną ze Stanami Zjednoczonymi czy Chinami. Zapewnił jednocześnie, że szukanie możliwości "uzupełnienia rozwoju" na wypadek pogorszenia się koniunktury w UE, to "nie stawianie na rozpad Unii", ale "wręcz obowiązek ludzi, którzy odpowiadają za rozwój kraju".
Autor: ps/ms / Źródło: PAP