Cel nowej regulacji jest szczytny - ułatwienie życia tysiącom młodych przedsiębiorców. Za sprawą "ulgi na start" każdy z nich zaoszczędzi 200 zł miesięcznie na składkach odprowadzanych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Zaproponowane przez rząd rozwiązanie ma jednak poważny minus. Nie ma co liczyć na wypłatę świadczeń w razie wypadku czy choroby.
"Ulga na start" to jedna z najważniejszych propozycji Konstytucji Biznesu - pakietu pięciu ustawy, które w piątek zostały opublikowane w Dzienniku Ustaw. Nowe rozwiązanie polega na tym, że początkujący przedsiębiorca (lub rozpoczynający działalność po 5 latach przerwy) nie musi płacić składek na ZUS przez pierwsze pół roku od rejestracji firmy. Będzie musiał opłacać jedynie składkę zdrowotną, która w 2018 roku wynosi 319,94 złotych.
Ulga ma być zachętą do podejmowania pierwszej działalności gospodarczej. - Chcemy w ten sposób nie tylko zwiększyć stopień przeżywalności polskich firm, ale też dać możliwość osobom, które chcą być przedsiębiorcami, sprawdzenia, czy prowadzenie własnej firmy to jest coś dla nich - tłumaczył potrzebę wprowadzenia nowych rozwiązań w rozmowie z PAP wiceminister przedsiębiorczości i technologii Mariusz Haładyj. Przepis, który pozwala na zastosowanie "ulgi na start", wejdzie w życie w ostatnich dniach kwietnia.
Tysiące firm
Katarzyna Miazek z Tax Care w rozmowie z tvn24bis.pl ocenia, że z "ulgi na start" będzie mogło skorzystać w ciągu roku nawet 300 tysięcy początkujących przedsiębiorców. Tyle nowych firm prowadzonych przez osoby fizyczne średnio rejestruje się rocznie w Polsce.
- To całkiem sporo, ale pamiętajmy, że ta liczba nie przekłada się na liczbę aktywnych przedsiębiorców, bo nie każdy otwarty biznes utrzymuje się na rynku - dodaje.
Okres sześciu miesięcy bez płacenia składek rozpocznie się w momencie wykonania pierwszej czynności związanej bezpośrednio z przedmiotem zadeklarowanej działalności gospodarczej. Po upływie pół roku, przedsiębiorca będzie mógł skorzystać z dotychczas istniejącej ulgi w opłacaniu składek ZUS, tzw. małego ZUS-u, czyli preferencyjnych składek, jakie przewiduje ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych. Oznacza to, że okres ulg wydłuży się z 2 lat do 2,5 roku.
Przypomnijmy, że "mały ZUS" w 2018 roku wynosi 504,66 złotych (bez dobrowolnej składki na ubezpieczenie chorobowe) lub 520,10 złotych (ze składką na ubezpieczenie chorobowe). Oznacza to, że różnica w składkach pomiędzy "ulgą na start", a "małym ZUS-em" wynosi około 200 złotych.
Zagrożenia
W przypadku początkującego przedsiębiorcy obowiązkowa będzie jedynie składka zdrowotna. - To oznacza, że będzie mógł on korzystać z publicznej służby zdrowia, czyli będzie mógł pójść bezpłatnie do lekarza, do szpitala czy na rehabilitację - mówi Miazek.
Brak składek na ubezpieczenia społeczne przez pół roku wiąże się jednak z tym, że taka osoba nie będzie miała wielu uprawnień. - Przedsiębiorca nie będą podlegał ubezpieczeniom: emerytalnemu, rentowemu, wypadkowemu i chorobowemu - wylicza Miazek.
W razie choroby przedsiębiorca nie dostanie więc zasiłku chorobowego, a gdy ulegnie wypadkowi nie będą mu przysługiwały świadczenia z funduszu wypadkowego, który funkcjonuje w ZUS-ie. - W oczach ZUS przedsiębiorca korzystający z "ulgi na start" nie będzie osobą prowadzącą działalność - podkreśla.
Tak swoje zastrzeżenia do "ulgi na start" formułowało na etapie konsultacji ministerstwo rodziny i pracy: "Osoby te (zakładające firmę - red.) mogą nie mieć prawa do renty w przypadku zaistnienia ryzyka długotrwałej niezdolności do pracy, nie zabezpieczą prawa swoich bliskich do zasiłku pogrzebowego i do renty rodzinnej w związku ze śmiercią żywiciela, nie będą miały prawa do świadczeń związanych z wypadkiem przy pracy".
Resort zwrócił ponadto uwagę, że przedsiębiorca nie będzie odkładał kapitału na emeryturę.
Przy czym, jak zauważa Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP, składka emerytalna w początkowym okresie prowadzenia działalności i tak jest bardzo niska, więc nie odgrywa takiej dużej roli.
- To czy przedsiębiorca przez pierwsze sześć miesięcy nie będzie płacił jej wcale lub będzie płacił ją w minimalnej wielkości, w bardzo niewielkim stopniu będzie wpływać na wysokość emerytury - tłumaczy w rozmowie z tvn24bis.pl.
Jak dodaje "ulga na start" jest ułatwieniem dla przedsiębiorców, choć nie można jej nazwać wielką rewolucją. - Jest to zmiana, która w pewnym stopniu wpłynie na ułatwienie rozruchu działalności gospodarczej. Dla części młodych ludzi może to stanowić jakąś dodatkową zachętę, aby próbować swoich sił w biznesie, ponieważ zmniejszy koszty decyzji o założeniu firmy. Jeżeli ich pomysł nie wypali, nie osiągną przychodu i działalność stanie się nierentowna to utracony koszt obowiązkowych obciążeń z tytułu jej założenia będzie mniejszy - mówi Kozłowski.
Trudny wybór
Warto przy tym pamiętać, że "ulga na start" jest dobrowolna. - Otwierając własną firmę nadal będzie można korzystać, i tym samym oszczędzać na składkach, z tzw. małego ZUS-u. Dzięki temu w kieszeni przedsiębiorcy zostaje przez dwa lata około 700 złotych miesięcznie (duży ZUS wynosi 1 166,85 złotych bez dobrowolnej składki na ubezpieczenie chorobowe lub 1 232,16 złotych ze składką na ubezpieczenie chorobowe - red.) - mówi Miazek.
- W tym czasie przedsiębiorca podlega wszystkim ubezpieczeniom. Jeśli zdecyduje się na "ulgę na start" to zaoszczędzi dodatkowe 200 złotych miesięcznie, ale poza "zdrowotnym" nie będzie ubezpieczony. Trudno jednoznacznie wskazać, którą preferencję wybiorą przyszli przedsiębiorcy, w tym osoby młode - dodaje.
- To jest rozszerzenie możliwości wyboru, na które jako pracodawcy patrzymy pozytywnie. Przedsiębiorca, jeśli chce być objętym ubezpieczeniem, to może przecież z tej ulgi nie skorzystać- dodaje Kozłowski.
Jak podkreśla, ewentualne sfinansowanie przez państwo ochrony ubezpieczeniowej osób korzystających z "ulgi na start" i nie płacących składek, byłoby nieuczciwe wobec przedsiębiorców którzy już te składki płacą.
Atrakcyjne warunki do biznesu
Kolejną nowością z Konstytucji Biznesu jest wprowadzenie tzw. działalności nierejestrowej. Nie jest to działalność gospodarcza, nie wymaga wpisu do CEIDG (Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej) i odprowadzania składek.
Dzięki nowym przepisom drobna działalność zarobkowa (np. dorywczy handel, korepetycje), z której przychód nie przekracza 50 proc. minimalnego wynagrodzenia, będzie mogła być prowadzona w sposób wolny.
- To, w połączeniu z "ulgą na start", stworzy lepsze warunki dla młodych osób zaczynających działalność gospodarczą. Dotyczy to w szczególności osób młodych, w trakcie studiów lub tuż po ich zakończeniu. Warunki prowadzenia działalności w początkowym okresie będą bardziej atrakcyjne, w związku z tym sądzę, że może to wyeliminować część obaw, które do tej pory blokowały decyzję o założeniu firmy - mówi Kozłowski.
Autor: Tomasz Leżoń / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: pixabay (CC 0 1.0)