Na unijnym rynku za sto kilogramów jaj trzeba zapłacić prawie tyle samo, co za drób. A to jeszcze nie koniec podwyżek, bo przed nami szczyt popytu na jaja. Eksperci przekonują, że niższych cen spodziewać możemy się dopiero po Bożym Narodzeniu.
Od kiedy w lipcu pojawiły się pierwsze informacje o wykryciu fipronilu (środka owadobójczego) na fermach kur w Holandii, Niemczech i Belgii ceny jaj poszybowały w górę. Nic nie wskazuje na to, że ten trend może się odwrócić. Dziś na unijnym rynku za 100 kilogramów jaj trzeba zapłacić 177,4 euro, choć w połowie października płacono „tylko” 164 euro. Aktualna cena jest zaledwie o kilka euro niższa od tej, którą trzeba zapłacić za drób (181 euro za 100 kilogramów), a eksperci zaznaczają, że szczyt podwyżek jeszcze przed nami.
Dlaczego jaja są takie drogie?
Wzrost cen jaj na unijnym rynku to przede wszystkim wynik afery z fipronilem. Najpierw mówiono o kilku krajach, w których znaleziono skażone jaja, ale szybko okazało się, że problem zatoczył szersze kręgi i tylko w Unii Europejskiej dotyczy 24 państw. Jakby tego było mało, u największego producenta jaj we Włoszech wykryto ognisko ptasiej grypy, a na fermach walczono jeszcze z salmonellą. Miliony kur zostały wybite, co przełożyło się na liczbę dostępnych w sprzedaży jaj i w rezultacie na wzrost cen – w październiku za jaja w UE płacono blisko o połowę więcej niż przed rokiem.
- Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a to okres, w którym popyt na jaja w sprzedaży detalicznej zawsze wzrasta – mówi w rozmowie z tvn24bis.pl Mariusz Szymyślik z Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz. – Dopiero po świętach będziemy mogli spodziewać się korekty cen, do tego czasu cena jaj może nawet wzrosnąć – dodaje dyrektor Izby i nie wyklucza sytuacji, w której za jaja będziemy musieli zapłacić więcej niż za mięso.
Ceny jaj w Polsce
Podwyżki widać jak na dłoni. Jeszcze w połowie października jaja klasy XL (w zakładach pakowania) kosztowały 53,3 złotych za 100 sztuk. Już wtedy kosztowały 43 proc. więcej niż przed rokiem. Z opublikowanych w czwartek danych resortu rolnictwa dowiadujemy się, że w pierwszym tygodniu listopada za jaja XL trzeba było zapłacić jeszcze więcej – 62,6 złotych. Tylko w ciągu tygodnia jaja podrożały o 7,2 proc.
- Stabilizacji cen możemy oczekiwać dopiero w I kwartale przyszłego roku – mówi nam Magdalena Kowalewska z departamentu analiz ekonomicznych, sektorowych i rynków rolnych BGŻ BNP Paribas.
Jeszcze większy procentowy wzrost cen zanotowano na sprzedaży jak klasy M. Z danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi dowiadujemy się, że w w pierwszych dniach listopada za tę klasę jaj trzeba było zapłacić 50,6 złotych, o 10,5 proc. więcej niż jeszcze tydzień wcześniej. Resort rolnictwa policzył, że w październiku drożej za jaja w UE płacili tylko Austriacy.
Wpływ na to ma na pewno sprzedaż jaj za granicę. Tylko w sierpniu, zaraz po wybuchu afery z fipronilem, polscy eksporterzy wysłali prawie 50 tys. ton jaj, czyli ponad dwukrotnie więcej niż w lipcu.
- Nie mamy jeszcze oficjalnych danych za wrzesień i październik, ale możemy przyjąć, że w dwóch ostatnich miesiącach wysłano za granicę jeszcze więcej jaj niż w sierpniu – mówi nam Mariusz Szymyślik z Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Czy jaj może zabraknąć w sklepach?
Czy w związku z tym w polskich sklepach może zabraknąć jaj? Szymyślik przekonuje, że sytuacja jest opanowana, a duże sieci handlowe widząc, co się dzieje na rynku, zapewniły sobie dostawy jaj do końca roku. Kłopot mogą mieć mniejsi gracze, ale i dla nich jaj nie powinno zabraknąć. Będą jednak je sprzedawać drożej. – Już dziś widzimy sporą rozpiętość cenową. W markecie za 10 jaj zapłacimy ok. 4,5-5 złotych, w mniejszym sklepie nawet 8-9 złotych – wylicza Mariusz Szymyślik.
W podobnym tonie wypowiada się Maciej Bujnik z Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj. – Ceny jaj mogą jeszcze wzrosnąć. Ale nie ma niebezpieczeństwa, że jaj w ogóle może zabraknąć – mówi nam Bujnik i dodaje, że ewentualne braki będzie można uzupełnić importem jaj np. w Ukrainy.
Eksport jaj
Wracając do eksportu, afera fipronilowa poprawiła nastroje polskich firm wysyłających jaja za granicę. 2017 rok zapowiadał się źle, w ciągu pierwszych sześciu miesięcy sprzedaliśmy łącznie 95,6 tys. ton jaj, czyli o prawie jedną czwartą mniej niż w analogicznym okresie 2016 roku. Sytuacja odwróciła się w sierpniu, czyli już po wybuchu afery ze skażonymi jajami.
Ze wstępnych jeszcze danych Ministerstwa Finansów oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wynika, że przez osiem miesięcy tego roku wysłaliśmy na eksport jaja o wartości 171,1 mln euro, dużo więcej niż w tym samych czasie w ubiegłym roku (149,5 mln euro).
- Eksport do końca roku będzie jeszcze rósł. Odbudowanie stad na fermach potrwa jeszcze kilka miesięcy. W tym czasie rynek będzie potrzebował naszych jaj. A ich cena może nie maleć – prognozuje Maciej Bujnik z Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj.
Autor: Maciej Stańczyk / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock