W środę podczas spokojnej sesji złoty oddał część osiągniętych w ostatnich dniach zysków wobec euro. Około godziny 17 za euro trzeba było zapłacić 4,18, za dolara 3,34, za franka szwajcarskiego - 3,47 zł.
Według analityka z Domu Maklerskiego mBanku Kamila Maliszewskiego środa na rynku złotego przebiegała bardzo spokojnie. Kurs EURPLN powrócił w okolice 4,18 oddając część umocnienia z ostatnich dni, a para USDPLN pozostawała pomiędzy 3,34 a 3,35.
Sporo miejsca do obniżek stóp procentowych
- Najbliższe dwa dni na rynku walutowym mogą przebiegać także według podobnego scenariusza pod nieobecność inwestorów ze Stanów Zjednoczonych, którzy będą obchodzić w czwartek Święto Dziękczynienia. Większego wpływu na złotego nie miały dzisiejsze wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej, którzy zaprezentowali przewidywalne stanowiska - poinformował Maliszewski.
Zwrócił uwagę, że Andrzej Rzońca z RPP wyraził obawy przed dalszymi obniżkami stóp procentowych, wskazując na ryzyko jakie niesie za sobą wprowadzanie niekonwencjonalnych działań w polityce monetarnej. Natomiast prezes NBP Marek Belka wprost przeciwne - wskazując na fakt, iż deflacja pozostawia sporo miejsc do dalszych obniżek.
- Z kolei bardziej wyważoną opinię zaprezentowała prof. Chojna Duch, która dopuszcza konieczność dalszych obniżek - zauważył Maliszewski. Dodał, że Chojna Duch zwraca uwagę na dane o PKB, które poznamy w najbliższy piątek. Jej zdaniem wartość dla gospodarki zapewnia stabilna i umiarkowana polityka pieniężna.
Rozczarowały dane z USA
- Pokazało to jak na dłoni podziały wewnątrz RPP i najprawdopodobniej kwestia obniżek stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu znów może rozstrzygnąć się jednym głosem. Notowania złotego powinny w tej sytuacji być stabilne do końca tygodnia i jedynie wyraźne zaskoczenie ze strony szczegółowych danych o PKB za III kwartał, które poznamy w piątek, mogłoby wprowadzić większą zmienność na rynek - uważa analityk.
Główny analityk walutowy z Domu Maklerskiego BOŚ Marek Rogalski zwrócił natomiast uwagę na środowe osłabienie dolara. - Kolejna seria danych makroekonomicznych, jakie poznaliśmy dzisiaj z USA wyraźnie rozczarowała. To szybko przełożyło się na osłabienie dolara względem głównych walut - ocenił.
Zwrócił uwagę, że gorsze od spodziewanych dane o bezrobociu, niższy od prognoz wzrost dochodów Amerykanów, mocniejszy spadek indeksu Chicago PMI obrazujący koniunkturę w tym regionie, słaby indeks nastrojów Uniwersytetu Michigan oraz rozczarowanie danymi z rynku nieruchomości. Według Rogalskiego trudno oceniać ile dane są efektem gorszych warunków pogodowych, jakie miały miejsce w listopadzie.
- Niemniej, tak czy inaczej, inwestorzy mają pewne deja vu względem ostatniej zimy – tylko, że tym razem za chwilę możemy zobaczyć tzw. przerysowanie obaw związanych z powtórką tego scenariusza. Dla inwestorów zakładających rozwinięcie się korekty na rynku dolara będzie to jednak przysłowiowa woda na młyn - dodał.
Autor: pp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock