Rok po fali gwałtownych protestów, która zalała Bułgarię i doprowadziła do dymisji ówczesnego centroprawicowego rządu, wystąpienia wznowiono. Podobnie jak w zeszłym roku, protestowano przeciw wysokim rachunkom za prąd i energię cieplną.
Kilkaset osób w Sofii i Płowdiwie domagało się położenia końca monopolom, dostarczającym usługi komunalne.
Droga woda?
W Sofii protest odbył się przed siedzibą władz miejskich i był skierowany przeciw firmom, będącym własnością miasta lub koncesjonowanym przez nie. Protest wywołało to, że mimo nadzwyczaj wysokich temperatur w styczniu mieszkańcy stolicy na początku lutego otrzymali nierealistycznie wysokie rachunki.
Protestowano także przeciw wysokim rachunkom za wodę i wysokim mandatom za nieprawidłowe parkowanie.
Klient nasz pan
Protestujący domagają się nie tylko ścisłej kontroli nad sposobem, w jaki obliczane są rachunki, lecz i zmiany stosunku do klientów.
- Szefami tych firm są konkretni ludzie, oni żyją w Sofii. Skoro nas skarżą do sądu i wysyłają do naszych domów komorników. My będziemy protestować pod ich oknami - zapowiedział Donczo Dudew, jeden z liderów protestów. W niedzielę jednak do takich wystąpień nie doszło.
"Energetyczny haracz"
W Płowdiwie ponad 400 osób domagało się nacjonalizacji dystrybutora energii elektrycznej, należącego do austriackiej firmy EVN. Protest był organizowany przez pozaparlamentarne partie o nacjonalistycznym odcieniu: WMRO i Bułgaria bez Cenzury. Liderzy obu partii Krasymir Karakaczanow i Nikołaj Barekow zarzucili kierownictwu firmy pobieranie haraczu od klientów i wypompowanie środków finansowych z Bułgarii za granicę.
Barekow, do niedawna dziennikarz telewizyjny, a obecnie wschodząca gwiazda bułgarskiej polityki, zapowiedział przywrócenie w sprywatyzowanych w ostatnich latach spółkach własności państwa. Przede wszystkim miałoby to dotyczyć dystrybutorów energii.
Dzień przed protestami minister gospodarki i energetyki Dragomir Stojnew zapowiedział, że do końca bieżącego roku podwyżek cen prądu „prawdopodobnie” nie będzie.
W ubiegłym roku cenę prądu obniżono dwukrotnie – najpierw po gwałtownych lutowych protestach, później w sierpniu, a od 1 stycznia weszła w życie kolejna obniżka. Łącznie wyniosły one niewiele poniżej 10 proc. Ostatnia obniżka na być realizowana kosztem obniżenia zysków dystrybutorów energii i wprowadzeniem 20-procentowego podatku od przychodów producentów energii z odnawialnych źródeł.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 2.0) | Elena Chochkova