Minister energetyki Ukrainy Jurij Prodan powiedział w piątek, że jego kraj jest rozczarowany "brakiem konstruktywnego podejścia ze strony Rosji" w rozmowach gazowych. Skrytykował też proponowaną przez Moskwę cenę gazu - 385 dolarów za 1000 metrów sześciennych.
Wcześniej minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak mówił, iż Moskwa jest gotowa obniżyć cenę dostaw gazu w okresie od kwietnia do czerwca o sto dolarów, do 385 dolarów za 1000 metrów sześciennych. "Słyszymy znowu o cenie 385 dolarów dzięki zastosowaniu tzw. zniżki o 100 dolarów od ceny 485 dolarów, z powodu zniesienia ceł. Oznaczałoby to, według strony rosyjskiej, że cena 485 dolarów jest ceną uczciwą i rynkową. My sądzimy, że ta cena jest dyskryminacją" - oświadczył Prodan w komunikacie.
Kilka propozycji
Minister dodał, że Ukraina przedstawiła stronie rosyjskiej kilka propozycji, w tym uzgodnionych z Komisją Europejską, a dotyczących rzeczywiście rynkowych mechanizmów ustalania ceny surowca. "Ostatnią naszą propozycją jest, by cenę gazu obliczać wychodząc z poziomu cen, jakie ustaliły się na głównych europejskich rynkach, odejmując od tego koszt transportu gazu od granicy Federacji Rosyjskiej do krajów UE. Jaka cena może być bardziej przejrzysta od ceny na giełdach?" - napisał Prodan. Skrytykował też piątkowe słowa Nowaka, że istnieje ryzyko, iż gaz dostarczany przez rosyjski Gazprom do Unii Europejskiej, może być "nielegalnie pobierany przez Ukrainę na jej własne potrzeby". "Nie ma obecnie faktów nielegalnego pobierania gazu przez stronę ukraińską, nie było ich też w przeszłości. Za to fakt przerwania przez Federację Rosyjską dostaw gazu przez terytorium Ukrainy w 2009 roku wszyscy bardzo dobrze pamiętają" - oznajmił ukraiński minister.
Jest postęp?
Nowak rozmawiał w piątek w Moskwie z komisarzem UE ds. energii Guentherem Oettingerem. Cytowany przez rosyjskie media komisarz powiedział, że Rosja i UE osiągnęły postęp w rozmowach na temat gazu, lecz ostatecznego wyniku jeszcze nie ma. Wobec braku porozumienia w sporze gazowym 16 czerwca Gazprom wstrzymał dostawy tego surowca na Ukrainę, choć jednocześnie utrzymał tranzyt gazu do UE. Moskwa zapowiedziała, że podejmie rozmowy z Kijowem dopiero po uregulowaniu długów. Zaległości szacuje na ok. 5 mld dolarów. Obie strony oddały sprawę do Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie.
Autor: mn / Źródło: PAP