W poniedziałek od rana kurs waluty narodowej Rosji piął się w górę. O godz. 17.10 czasu lokalnego (15.10 w Polsce) na giełdzie w Moskwie za 1 dolara płacono 45,33 rubli, czyli 1,31 mniej niż na zamknięciu w piątek. Za 1 euro w poniedziałek płacono 56,55 rubli, tj. o 1,48 mniej niż w piątek na koniec dnia.
W piątek o godz. 11.14 (godz. 9.14 w Polsce) za 1 dol. dawano 48,60 rubli, a za 1 euro - 60,23 rubli. Tak nisko waluta narodowa Rosji nie upadła jeszcze nigdy. Przy czym spadek ten nastąpił na tle wzrostu cen ropy naftowej Brent o 1 dolara na baryłce - do 83,6 dol.
Interwencja?
W piątek po południu - na wieść o tym, że Bank Rosji może zdecydować się na zakrojoną na dużą skalę interwencję na rynku - rosyjska waluta zaczęła odrabiać straty. Na koniec dnia za 1 dol. płacono 46,70 rubli, zaś za 1 euro - 58,05 rubli.
Poniedziałkowy wzrost kursu rubla eksperci w Moskwie tłumaczą tym, że w ocenie uczestników rynku, ostra faza przeceny rubla, która miała miejsce w zeszłym tygodniu, dobiegła końca. W poprzednim tygodniu rosyjska waluta straciła na wartości 11 proc.
Decyzja banku
Na sytuację na rynku walutowym wpłynęło też oświadczenie Banku Rosji, czyli banku centralnego Federacji Rosyjskiej, który w poniedziałek ogłosił, że faktycznie uwolnił kurs rubla, odchodząc od dotychczasowego mechanizmu polityki kursowej. Bank Rosji wyjaśnił, że zlikwidowane zostało pasmo dopuszczalnych odchyleń kursu rubla i regularne interwencje na rynku, gdy kurs dochodził do granic pasma lub je przekraczał. Bank Rosji zaznaczył, że jego nowe podejście do operacji na rynku wewnętrznym nie zakłada całkowitej rezygnacji z interwencji walutowych. Wyjaśnił, że mogą one nastąpić w wypadku powstania zagrożenia dla stabilności finansowej.
Prezes Banku Rosji Elwira Nabiullina oznajmiła, że uważa za niecelowo trwonienie rezerw walutowo-kruszcowych na walkę z fundamentalnymi tendencjami na rynku walutowym. - Nasze rezerwy walutowe są wystarczające - przekraczają 400 mld dol. Są nam jednak potrzebne m.in. do tego, aby w razie ataku spekulacyjnego na rynku walutowym bronić naszej waluty narodowej - powiedziała. Nabiullina poinformowała również, że Bank Rosji tymczasowo ograniczy bankom płynność rublową, aby zmniejszyć presję na rubla. - Jest ona wykorzystywana nie tylko do finansowania gospodarki, ale również do gry na rynku walutowym - wyjaśniła.
Putin w Chinach
Wpływ na sytuację na rynku walutowym wywarło również wystąpienie prezydenta Władimira Putina podczas szczytu APEC (Współpraca Ekonomiczna Azji i Pacyfiku) w Pekinie, w którym zauważył on, że rosyjskie władze finansowe podejmują wszelkie niezbędne kroki dla stabilizacji rubla. Jego zdaniem, osłabienie waluty Rosji nie ma fundamentalnych przyczyn, a spekulacyjne wahania kursu powinny wkrótce ustać.
Putin zadeklarował również, że Rosja nie zamierza w żaden sposób ograniczać przepływu kapitału. - Nasze podstawowe wskaźniki dotyczące rezerw walutowo-kruszcowych i bilansu płatniczego są na dobrym poziomie. Pozwala nam to kontrolować sytuację bez dodatkowych, nadzwyczajnych działań - oznajmił prezydent FR. - Nie zamierzamy wprowadzać ograniczeń na przepływ kapitału - dodał.
Zaniżony kurs
Wcześniej minister finansów Rosji Andriej Siłuanow oświadczył, że kurs rubla jest zaniżony i że rosyjska waluta będzie się umacniać. Natomiast minister rozwoju gospodarczego FR Aleksiej Ulukajew oznajmił, że kurs rosyjskiej waluty jest nienaturalnie niski.
"W piątek i poniedziałek rubel porządnie się umocnił. Jeśli cena ropy ustabilizuje się i nie będzie nowych sankcji wobec Rosji, to myślę, że 42-44 ruble, to normalny kurs do dolara, kurs równowagi" - oświadczyło źródło w rządzie Rosji, które przytacza agencja Interfax. Natomiast cytowany przez dziennik "Wiedomosti" analityk Oleg Czychładze za "sprawiedliwy" kurs - przy obecnych cenach ropy i ryzykach geopolitycznych - uznał 38-42 ruble za dolara.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock