Około 30 osób demonstrowało w poniedziałek przed ministerstwem sprawiedliwości. Domagają się oni m.in. informacji na temat śledztwa w sprawie łamania praw pracowników zatrudnionych w sieci sklepów Biedronka. W ich wyniku doszło m. in. do trzech przypadków śmiertelnych na terenie sklepów.
Manifestacja związkowców i członków Stowarzyszeń Poszkodowanych przez Wielkie Sieci Handlowe Biedronka i na rzecz Praw Kobiet i Rodziny, przebiegła spokojnie. Protestujący trzymali transparenty z hasłami: "3 śmierci w Biedronce!!!", "Czas na rozliczenie, my ciągle czekamy na swoje pieniądze" i "Żądamy rozliczenia winnych".
Minister pomoże?
Przedstawicieli protestujących przyjął minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Wręczyli mu petycję, w której zwracają uwagę m.in. na łamanie przez kierownictwo Biedronki przepisów BHP, dotyczących czasu pracy, oraz na ochronę pracy kobiet.
Jak powiedział prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Wielkie Sieci Handlowe Biedronka Edward Gollent, minister zobowiązał się objąć osobistym nadzorem "śledztwa w sprawie Biedronek". - Liczymy na to, że te śledztwa nabiorą tempa i pójdą we właściwym kierunku. Za lata bezprawia w Biedronce, za narażanie pracowników i klientów każdego dnia na utratę zdrowia i życia - za to wszystko jest odpowiedzialny zarząd - powiedział Gollent.
Śledztwo ws. Biedronki dotyczy przede wszystkim "uporczywego naruszania" praw pracowniczych. Chodzi m.in. o pracę za darmo po godzinach, zlecanie pracownikom pracy niezgodnej z przepisami – np. przewożenia towarów o kilkusetkilogramowej wadze przy użyciu wózków ręcznych i ręczne ich rozładowywanie.
Całe postępowanie obejmuje ponad 900 sklepów sieci. Dotychczas zarzuty postawiono 17 osobom, pełniącym w sklepach sieci kierownicze stanowiska. Poza naruszaniem praw pracowniczych są oni podejrzani o poświadczanie nieprawdy.
Niebezpieczna Biedronka
Kobiety pracujące w sklepach Biedronki skarżą się, że musiały wykonywać pracę ponad siły. - Nadszedł czas, aby zarząd Biedronki poniósł odpowiedzialność za to, co wyrządził tysiącom kobiet, pracownicom Biedronki. Wiele z nich straciło zdrowie, mają 70 procentowy uszczerbek na zdrowiu - powiedziała przewodnicząca Stowarzyszenia na rzecz Praw Kobiet i Rodziny Beata Turkowicz.
- Są też trzy przypadki śmiertelne, dwóch pracownic i jednego klienta. Mężczyzna poszedł do Biedronki zrobić zakupy, został potrącony, przejechany przez elektryczny wózek. Okazało się, że kierujący tym wózkiem nie miał odpowiedniego szkolenia - podkreśliła Turkowicz.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24