Francji grozi utrata najwyższego możliwego ratingu AAA? Tygodnik "Economist" twierdzi, że to możliwe. Mają tego dowodzić między innymi najwyższe od wprowadzenia euro wzrosty spreadów między obligacjami niemieckimi a francuskimi. Ścięcie oceny wiarygodności kredytowej Paryża miałoby duże konsekwencje nie tylko dla francuskiego budżetu, ale planów ratunkowych całej strefy euro.
Tygodnik podkreśla, że obniżenie noty dla Francji miałoby konsekwencje rynkowe i polityczne. Ucierpiałby nawet rating Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF), którego wiarygodność opiera się na pozycji sześciu krajów strefy euro posiadających notę AAA.
- Przed szczytem jest to niemożliwe. Gdyby tak się stało, oznaczałoby to, że agencje cynicznie grają przeciwko euro. Jednak jak najbardziej jest to możliwe już w kilka miesięcy po szczycie – mówi Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion Doradcy Finansowi. I dodaje, że wtedy jedynym ratunkiem byłoby nieograniczone drukowanie euro.
Paryż nad przepaścią?
Czarne chmury nad Francją zbierają się już od jakiegoś czasu. Już w połowie października agencja Moody's ostrzegła Francję, że w ciągu trzech miesięcy może obniżyć jej rating. 21 listopada agencja ratingowa poinformowała, że nadal możliwe jest obniżenie noty Francji, a jej model społeczny może być nie do utrzymania. Moody's wyjaśnił wtedy, że „uporczywie wysokie koszty pożyczania pieniędzy w zestawieniu z coraz gorszą perspektywą wzrostu (gospodarczego) mogą zwiększyć trudności, jakie napotyka rząd Francji”.
Do tej pory w Europie istniał tandem Sarkozy - Merkel. Obniżenie raitingu Paryża, wzmocni rolę Berlina. Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion
W sensie politycznym może to mieć jeszcze głębsze konsekwencje. – Do tej pory w Europie istniał tandem Sarkozy - Merkel. Obniżenie ratingu Paryża wzmocni rolę Berlina – dodaje Morawski.
Nieco innego zdania jest prof. Stanisław Gomułka, główny analityk BCC i były wiceminister finansów. - Obniżenie ratingu Francji nie będzie miało istotnego wpływu na europejskie rynki finansowe. O ryzyku tej obniżki mówiło się już od dawna, więc wszyscy się jej spodziewają. Prawdopodobnie inwestorzy wzięli je już wcześniej pod uwagę podczas podejmowania decyzji, co oznacza, że jeżeli nastąpi rzeczywista obniżka, rynki zareagują spokojnie. Co ważne, Francja jest silną i całkowicie wypłacalną gospodarką. Jednak w obecnej sytuacji nie można też jednak wykluczyć, że w bliżej nieokreślonej przyszłości wystąpią problemy z jej wypłacalnością. - mówi ekonomista.
Dziesięć lat protekcji
Z racji swoich wybryków budżetowych Francja od 10 lat nie zasługuje na potrójne A Marc Touati, analityk grupy finansowej Assya
Niektórzy mówią otwarcie, że Francja już dawno nie powinna była mieć najwyższego ratingu, dzięki któremu może liczyć na nisko oprocentowane finansowanie długu. - Z racji swoich wybryków budżetowych Francja od 10 lat nie zasługuje na potrójne A - powiedział już w połowie listopada w radiu Europe 1 Marc Touati, analityk grupy finansowej Assya. Jego zdaniem, agencje ratingowe traktowały do tej pory „wyrozumiale” francuskie finanse publiczne, jakby nie dostrzegając rosnącego z roku na rok długu publicznego, połączonego ze słabym wzrostem gospodarczym, czy nawet okresową recesją.
Paryż się nie poddaje
Paryż powtarza jak mantrę, że robi wszystko, aby utrzymać wiarygodność kredytową na najwyższym poziomie. Jednak te deklaracje nie rozwiały dotąd obaw inwestorów zaniepokojonych niepewnymi perspektywami francuskiej gospodarki. Pogarsza je krążące nad Sekwaną widmo recesji. Rząd premiera Francois Fillona obniżył prognozę wzrostu gospodarczego na przyszły rok do jednego procenta PKB. Opublikowany w poniedziałek raport OECD nie pozostawia jednak złudzeń. Rzeczywisty wzrost francuskiej gospodarki w przyszłym roku nie przekroczy nawet 0,3 proc. PKB.
Szef francuskiego resortu gospodarki i finansów Francois Baroin wykluczył we wtorek opracowanie w kolejnych miesiącach trzeciego już w tym roku planu oszczędności. Jego zdaniem, francuski budżet ma wystarczające rezerwy. Nawet na wypadek niższego niż przewidywany przez rząd wzrostu gospodarczego.
Mimo krytycznej sytuacji Paryż podtrzymuje wcześniejsze zobowiązania: zredukowania deficytu publicznego z 7 proc. PKB w roku ubiegłym do 5,7 proc. w tym roku, tak aby stopniowo do 2013 roku dojść - zgodnie z wymaganiami Brukseli - do 3 proc. Francuski deficyt budżetowy osiągnął, w liczbach bezwzględnych, rekordowy poziom w 2010 roku i wyniósł 148,8 mld euro. Rok wcześniej było to 138 mld euro. Natomiast dług publiczny wyniósł w końcu ubiegłego roku ponad 82 proc. PKB.
Nowy klient Europy?
Jeśli spełni się najczarniejszy scenariusz obniżenia ratingu Francji, skutki dla kraju i całej strefy euro będą opłakane. Oznacza to, że zadziała efekt „spirali długu”. Automatyczną konsekwencją obniżenia noty będzie natychmiastowe pogorszenie się warunków, na jakich Francja pożycza pieniądze na rynkach. To powiększy z kolei francuski dług publiczny, a w następstwie zmusi rząd do szukania nowych cięć dla zrównoważenia budżetu.
Jak obawiają się eksperci, kolejny plan oszczędności mógłby zahamować jeszcze bardziej wzrost gospodarczy, a przez to znów spowodować obniżenie ratingu kraju. A wtedy Francja jako kolejny kraj może ustawić się w kolejce po unijną pomoc.
Źródło: Sekcja Dokumentacji i Analiz TVN24