W Niemczech rozgorzała dyskusja nad możliwością wcześniejszego otwarcia rynku pracy dla osób z nowych krajów UE. Powód? Brakuje wykwalifikowanej siły roboczej.
- Jeśli w Niemczech w dalszym ciągu będziemy mieli do czynienia z brakami siły roboczej, rozważymy czy jeszcze przed 2009 rokiem zniesiemy ograniczenia dla pracowników z nowych krajów Unii - powiedział gazecie "Hannoversche Allgemeine Zeitung" sekretarz stanu w niemieckim Ministerstwie Pracy Gerd Andres z SPD.
Wśród zawodów, których potrzebuje niemiecki rynek pracy, Andres wymienił przede wszystkim robotników rolnych zatrudnianych na okres zbiorów, ale także inżynierów i specjalistów z innych branż. Przedstawiciele resortu pracy podkreślają, że nie chodzi o całkowite otwarcie rynku pracy, a jedynie o sprowadzanie takich fachowców, których w Niemczech faktycznie brakuje. Za takim rozwiązaniem opowiada się także szef Stowarzyszenia Niemieckich Pracodawców Dieter Hundt.
Jednak jak na razie politycy koalicji rządzącej podchodzą do szybszego otwierania rynku pracy sceptycznie. Zdaniem "Der Tagesspiegel" do największych przeciwników pomysłu, należą rzecznik CDU/CSU do spraw rynku pracy Ralf Brauksiepe i ekspert socjaldemokratów Klaus Brandner. Uważają oni, że Niemcy powinni najpierw lepiej wykorzystać swoich bezrobotnych.
Rzecznik rządu Ulrich Wilhelm poinformował, że gabinet Angeli Merkel nie ma jeszcze jednoznacznego stanowiska w tej sprawie i zajmie się nią dopiero na posiedzeniu pod koniec sierpnia.
Do końca tego roku ma obowiązywać w Niemczech okres przejściowy na ochronę rynku pracy, który może zostać przedłużony o kolejne dwa lata.
Źródło: PAP