Sąd w Mińsku wymierzył grzywny pięciorgu uczestnikom wtorkowego protestu przeciwko wzrostowi cen paliw. W tym samym czasie prezydent Bialorusi Alaksandr Łukaszenka nakazał... obniżenie cen.
Kilku uczestników protestu skazano za "udział w nielegalnej akcji" na grzywny wysokości 525-700 tys. rubli białoruskich (równowartość 285-380 zł).
Wśród skazanych są działacz opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Dźmitri Kowałgin oraz działaczka społeczna Alesia Makaś, która podczas protestu trzymała plakat z napisem "Stop-benzyna". Zatrzymywano nie tylko kierowców, ale też co aktywniejszych obserwatorów akcji.
Czwarta podwyżka od początku roku
Od wtorku białoruski państwowy koncern paliwowy Biełnieftiechim podniósł średnio o 30 proc. ceny na benzynę i olej napędowy. Była to już czwarta podwyżka paliwa na Białorusi w tym roku i druga w ciągu ostatnich 2 tygodni.
Podwyżka spowodowała, że w proteście w Mińsku wzięły udział tysiące kierowców. Na głównej arterii komunikacyjnej miasta, Prospekcie Niepodległości na dwie godziny stanął ruch - relacjonuje niezależny portal AFN.
Utworzyły się wielokilometrowe korki. Wielu kierowców machało z okien swoich wozów koszulkami i napisami "Stop-benzyna". Niektórzy otwierali maskę i udawali, że coś naprawiają. Milicji drogowej nie udawało się odholować takich wozów z powodu korków.
Niezalezny portal "Biełorusskije Nowosti" pisze, że wielu kierowców znalazło się w miejscu protestu przypadkiem, ale "z chęcią przyłączali się do akcji protestacyjnej".
Milicja nie popuści
Jak pisze agencja AFP, ludzie na chodnikach popierali akcję, klaszcząc, wiwatując i pokazując znak solidarności. "Biełorusskije Nowosti" dodają, że na długości mniej więcej kilometra jezdnię pokrywała ogromna liczba banknotów o niskich nominałach (10, 20, 50 i 100 rubli), "wyrzucanych z samochodów na znak tego, że straciły na wartości w rezultacie dewaluacji".
Rzeczniczka milicji drogowej (GAI) Żanna Trojno zapowiedziała, że uczestnicy akcji będą wyławiani na podstawie numerów rejestracyjnych samochodów, gdyż "pracownicy GAI nagrywali wydarzenia na Prospekcie Niepodległości kamerą". Jej słowa zacytował opozycyjny portal Karta'97.
Jak pisze Karta'97, akcje "Benzyna-stop" odbyły się też w Homlu, Brześciu i Mohylewie. Informacje i nagrania z tych protestów zamieszczono na portalach społecznościowych.
Twarda decyzja prezydenta: Obniżyć ceny
Tymczasem w środę prezydent Bialorusi Aleksandr Łukaszenka niespodziewanie nakazał obniżenie cen benzyny, które od marca wzrosły niemal dwukrotnie.
- Uzgodnijmy: od jutra rana paliwo będzie kosztować nie 5200-5100 rubli białoruskich (2,8 zł), a najwyżej 4500 (2,4 zł). To cena najdroższej benzyny. Odpowiednio obniżymy także ceny oleju napędowego i najtańszą benzynę niskooktanową - powiedział prezydent Łukaszenka na naradzie poświęconej sprawom gospodarczym.
Zapowiedział też związanie cen benzyny z kursem dolara. - Kwartalnie będziecie dodawać (do cen paliwa) 2-3 proc., jeśli będzie to konieczne, ale nie 30 proc. Taka jest moja decyzja - oznajmił.
Dodał, że być może trzeba będzie "odkręcić ceny" także innych towarów. Informując o tym oficjalna agencja BiełTA nie podaje żadnych szczegółów.
Również w środę zniesiono racjonowanie benzyny, wprowadzone po przeprowadzonej 23 maja dewaluacji białoruskiego rubla o 56 proc. Od 3 czerwca koncern Biełorusnieft, na który przypada 75 proc. sprzedaży detalicznej, ograniczał tankowanie opłacane rublami białoruskimi do 25 litrów dla samochodu osobowego i 100 litrów dla ciężarówek.
Źródło: PAP