Polska szykuje się do wstąpienia do strefy euro, a ta... chyli się ku rozpadowi. Tak przynajmniej uważają niektórzy amerykańscy i angielscy ekonomiści po ostatnich problemach finansowych Grecji. Czy zbliża się koniec euro?
O chylącym się ku upadkowi euro mówił m.in. Martin Feldstein, znany przeciwnik pomysłu wspólnej europejskiej waluty. Już w 1997 roku ostrzegał, że realizacja tego projektu może być zarzewiem poważnego konfliktu politycznego. W piątek w radiu Bloomberg Feldstein podkreślał, że kryzys Grecji ukazał wyraźnie słabe miejsca projektu wprowadzenia euro.
Euro nie działa
- To po prostu nie działa – mówił amerykański ekonomista. – Oni w Europie mają jedną politykę pieniężną, a mimo to każdy kraj może prowadzić swoją własną politykę budżetową i podatkową – wskazywał na sprzeczność.
Podobnie czarno przyszłość euro widzi Albert Edwards, strateg z londyńskiego oddziału Societe Generale.
Jego zdaniem euro jest przewartościowane, dlatego kraje południowej Europy są mało konkurencyjne. Grecja, Hiszpania i Portugalia przez lata miały "nieodpowiednie, niskie stopy procentowe, co doprowadziło do przegrzania i wzrostu inflacji" - mówił w telewizyjnym programie Bloomberga. - Jakakolwiek pomoc udzielona Grecji zaledwie opóźnia nieunikniony rozpad strefy euro - dodał Edwards. - Po kryzysie greckim nastąpią kolejne, zarówno w eurolandzie jak i poza nim – przewiduje strateg Societe Generale.
Euro bardzo intensywnie zareagowało na kiepskie informacje finansowe krajów południowej Europy. Kiedy w połowie stycznia okazało się, że wiarygodność finansowa Portugalii staje pod znakiem zapytania, euro zareagowało osłabieniem w stosunku do dolara. Gdy na początku lutego na jaw wyszły fatalne informacje z Grecji, nastąpiła druga fala spadku euro i umocnienia dolara. W piątek jedno euro kosztowało ok. 1,36 dolara.
Źródło: tvn24.pl, pb.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu