Dziennikarz BBC Robert Peston, piszący na tematy gospodarcze i mający duży publicystyczny dorobek, otrzymał zawiadomienie od Google’a, że jego blog sprzed siedmiu lat zostanie w Europie usunięty z wyników wyszukiwania na podstawie "prawa do bycia zapomnianym".
Artykuł ten dotyczył byłego dyrektora banku inwestycyjnego Merrill Lynch, Stana O’Neila. W 2007 roku ów dyrektor musiał odejść z banku z powodu strat, na które naraził go swoimi spekulacjami.
W 2008 roku bank, znajdujący się na krawędzi upadku, został przejęty przez Bank of America. Obecnie działa pod nazwą BAML (Bank of America Merrill Lynch), także w Londynie.
- Dlaczego Google zabija akurat ten konkretny produkt mojej dziennikarskiej pracy? – spytał Peston na Twitterze. Wskazał też, że "Google jest dla ogromnej większości ludzi podstawowym źródłem informacji, a zatem praktycznym skutkiem decyzji o usunięciu tego artykułu z wyników wyszukiwania jest usunięcie go ze sfery publicznej".
Orzeczenie trybunału
W maju Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że każdy na mocy "prawa do bycia zapomnianym" może zwrócić się z wnioskiem o usunięcie linku do strony zawierającej informacje osobowe, jeśli są "nieodpowiednie, nieistotne, lub istotne być przestały", nawet jeśli ich publikacja jest zgodna z prawem.
Google był przeciwny orzeczeniu, ale musi się do niego stosować. Na swoich europejskich stronach wprowadził stosowny formularz wraz z informacją, jak dochodzić "prawa do bycia zapomnianym". Otrzymał już około 70 tys. wniosków o usunięcie 267 550 stron z wyników wyszukiwania. Linków nie zamierza usuwać ze swego portalu w USA, bo amerykańskie prawo nie zobowiązuje go do tego.
Dziennikarz nie zgadza się
Peston nie zgadza się z tym, że jego blog o O’Neilu jest niewłaściwy, nieistotny, lub stracił na aktualności. Sądzi, że decyzja Google’a szkodzi wolności słowa. Wskazuje, że leży w interesie publicznym, by wiedza na temat zawodowego dorobku dyrektorów wielkich korporacji była ogólnodostępna.
Google nie ma obowiązku ujawniania, kto zwrócił się do niego z wnioskiem na mocy "prawa do bycia zapomnianym". Może to być np. ktoś, kogo dotyczy nie sam blog, lecz np. nieprzychylny komentarz do niego.
Cytowani w brytyjskich mediach prawnicy zwracają uwagę, że "prawo do bycia zapomnianym" jest skomplikowane, a stosowanie go problematyczne, ponieważ faktycznie narzuca Google’owi rolę regulatora wolności słowa.
Konserwatywny poseł Dominic Raab sądzi, że prawo jest drakońskie i "przekształca internet, mający być instrumentem emancypacji milionów ludzi, w arbitralnego cenzora informacji". Inny poseł, były laburzystowski minister kultury Ben Bradshaw sądzi, że Google interpretuje orzeczenie Trybunału zbyt szeroko.
BBC w imieniu Pestona zamierza odwołać się od decyzji Google’a.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: SHUTTERSOCK