Jedną z osób zatrzymanych w związku z aferą podsłuchową jest Marek F., 39-letni milioner, biznesmen działający w branżach energetycznej, finansowej i zdrowotnej, prowadzący interesy w Rosji i Kazachstanie. Według zeznań Łukasza N. to właśnie F. miał zlecić mu nielegalne nagrywanie polityków. W środę wieczorem został zwolniony za kaucją po usłyszeniu zarzutów.
Marek F. był drugą osobą zatrzymaną w związku z aferą podsłuchową (w środę zatrzymanych było łącznie cztery osoby, w tym Krzysztof R., który zasiada we władzach kilku spółek Marka F.). Pierwszą był Łukasz N., menadżer warszawskiej restauracji "Sowa & Przyjaciele".
Łukasz N. i Marek F. znają się od paru lat. Ten ostatni mówił w rozmowie z "Newsweekiem", że poznali się w restauracji "Lemongrass" - swego czasu modnym lokalu wśród polityków Platformy Obywatelskiej, gdzie pracował N.
Marek F. przyznał, że przez jakiś czas Łukasz N. pracował dla niego. "Zatrudniliśmy go (...), zajmował się sprzedażą. Po kilku miesiącach zrezygnował, stwierdził, że woli pracę w restauracji" - mówił biznesmen cytowany przez "Newsweek".
CBŚ wchodzi do firmy
Marek F. pochodzi z Lubina. Karierę w biznesie rozpoczął w 1997 roku. Trzy lata później założył firmę, która zajmowała się finansowaniem publicznych szpitali i samorządów. W 2006 roku sprzedał ją za 450 mln złotych. W 2013 r. był na liście najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Milioner na początku tego roku przejął 40 proc. udziałów w firmie handlującej węglem.
5 czerwca CBŚ zatrzymało 10 osób, które zajmowały kierownicze stanowiska w tej firmie. Zaangażowane były one również w powiązaną z nią kapitałowo inną spółkę. Podejrzani są m.in. o oszustwa, wyłudzanie podatku VAT i pranie brudnych pieniędzy na kwotę 85 mln zł. Te zarzuty potwierdziła też kontrola UOKiK, który nałożył pół miliona złotych kary na firmę Marka F. - Śledczy szacują, że podejrzani mogli wyłudzić zwrot nienależnego podatku VAT na kwotę co najmniej 35 mln zł, dopuścić się oszustw na kwotę ok. 30 mln zł i wyprać ponad 22 mln zł pochodzące z przestępstw - napisał "Puls Biznesu".
Jak twierdzi rzecznik Komendanta Głównego Policji inspektor Mariusz Sokołowski, analiza zgromadzonych materiałów oraz przesłuchań świadków jednoznacznie wskazywały na znaczne nieprawidłowości w działaniu firmy. Wynikało z nich m.in., że węgiel sprowadzany z Rosji i Kazachstanu oferowany był jako polski, nieprawidłowości dotyczyły także jego jakości i ilości. Tworzono przy tym "fikcyjną dokumentację związaną z dystrybucją węgla, części transakcji w ogóle nie ewidencjonowano".
Marek F. i rosyjski ślad
W wywiadzie opublikowanym w poniedziałek przez "Puls Biznesu" Marek F. powiedział, że on i jego współpracownicy "zostali zaskoczeni tą sytuacją i musieli podjąć szybkie działania". "Obecnie restrukturyzujemy firmę, dostosowujemy do nowej sytuacji. Rozglądamy się też za nowym dostawcą węgla, bo Rosjanie się wystraszyli, wstrzymali dostawy węgla i wycofali się ze współpracy. Jesteśmy i zawsze byliśmy otwarci na współpracę z polskimi kopalniami" - podkreślił biznesmen.
Na pytanie, czy Rosjanie przejęli jego firmę, a Marek F. jest jedynie ich oficjalnym reprezentantem, odpowiedział: "Po ostatnich wydarzeniach (aresztowania osób z kierownictwa spółki - red.) faktycznie istniała taka możliwość, ale wydaje mi się, że udało jej się zapobiec. Jeżeli znajdziemy nowego dostawcę, to pozostanie ona w polskich rękach. Po aresztowaniu kredyty kupieckie, których udzieliła firmie (drugiej spółce - red) rosyjska firma KTK, zostały postawione w stan natychmiastowej wymagalności i istniała obawa, że udziały (w firmie handlującej węglem - red.) zostaną przejęte przez Rosjan".
Marek F. odniósł się w tej rozmowie także do jednej z hipotez afery podsłuchowej, jakoby za nagraniami stały rosyjskie służby. "O to należy pytać rosyjskie służby - robiących politykę, a nie rodzimych inwestorów - robiących biznes" - powiedział.
Przykryć układ?
Według "Gazety Wyborczej" firma Marka F. sprzedawała surowiec po 599 złotych za tonę. Polskie kopalnie za tą samą ilość węgla oczekiwały blisko 200 złotych więcej. Jak sugeruje "GW" firma Marka F. mogła obniżyć cenę, bo kupowała surowiec od Rosjan, głównie od spółki KTK Polska, która należy w całości do rosyjskiej KTK. Na początku maja premier Donald Tusk zapowiedział na Śląsku próbę ochrony polskiego węgla przed nieuczciwym surowcem z importu. Mogło oznaczać to kłopoty firm zarabiających na sprowadzaniu tańszego, ale i gorszego jakościowo węgla ze Wschodu. - Będziemy starali się eliminować nieuczciwy import (...), przestrzegać norm jakościowych, aby węgiel polski nie był ofiarą nieuczciwych czy dwuznacznych operacji na węglu importowanym - mówił 6 maja premier Donald Tusk. "Puls Biznesu" sugeruje, że Tusk nakazał ministrowi spraw wewnętrznych Bartłomiejowi Sienkiewiczowi, aby służby sprawdziły, czy w łańcuchu sprowadzania węgla m.in. z Rosji nie dochodzi do działalności przestępczej. Miesiąc później rząd ogłasza plany stworzenia państwowej sieci składów węgla, czyli sieci dystrybucji tworzonej przez spółki. To także uderzyłoby w spółkę Marka F.
Według "PB" biznesmeni sięgają po najcięższą armatę i wypuszczają nagrania rozmowy Bartłomieja Sienkiewicza i prezesa NBP Marka Belki właśnie po wspominanym zatrzymaniu 10 osób związanych z ową firmą handlującą węglem.
"PB" sugeruje, że publikacja nagrania miała zdyskredytować szefa resortu spraw wewnętrznych i wywołać szok na polskiej scenie politycznej. Mogło też dojść do dymisji Sienkiewicza i szefów służb, którzy dopuścili do nagrania najważniejszych osób w państwie. Kilkumiesięczna destabilizacja w MSW i służbach skupiłaby uwagę rządu na sprawcach podsłuchów i aferze jednocześnie odwracając uwagę od węglowej mafii.
Wielomilionowy majątek
Marek F. ma majątek szacowany na 440 mln zł. W 2010 r. założył zarejestrowany na Cyprze fundusz inwestycyjny. Ma udziały w giełdowej spółce telekomunikacyjnej, która realizuje projekt budowy ogólnopolskiej sieci światłowodowej i w innej spółce zajmującej się projektami z branży nowych technologii dla przemysłu oraz usługami dla największych ośrodków przemysłowych.
Marek F. jest właścicielem ok. 100 ha nieruchomości położonych w centrach największych miast Polski. W 2011 r. zainwestował w firmę, która realizuje nowatorski projekt w branży internetowej. W 2012 r. założył wraz z polskimi naukowcami firmę pozyskującą i wdrażającą nowe technologie dla przemysłu.
Autor: ToL/Klim/gry/zp / Źródło: tvn24.pl, Puls Biznesu, Wprost