Francuski koncern motoryzacyjny PSA zapewnił kanclerz Niemiec Angelę Merkel i europejskie związki zawodowe, że utrzyma gwarancje zatrudnienia dla fabryk Opla i Vauxhalla w przypadku powodzenia transakcji z General Motors. Tymczasem według analityków pracę może stracić nawet pięć tysięcy osób, a o swoje miejsca pracy obawiają się pracownicy Opla w Gliwicach - podaje RMF FM.
Według wcześniejszych doniesień PSA chce kupić od GM firmę Opel. Analitycy ostrzegali, że w przypadku realizacji tego planu może dojść do redukcji tysięcy miejsc pracy. Informacje o ewentualnej transakcji wywołały też reakcje na szczeblu rządowym w Niemczech i Wielkiej Brytanii, w obawie o losy pracowników tamtejszych fabryk Opla i Vauxhalla.
Zapewnienia prezesa
Prezes koncernu PSA Carlos Tavares rozmawiał we wtorek przez telefon z szefową niemieckiego rządu i poinformował ją o planach firmy w sprawie Opla - podkreślono w komunikacie opublikowanym przez PSA. Tavares przedstawił Merkel argumenty za stworzeniem europejskiego lidera motoryzacyjnego składającego się ze "wzajemnie się uzupełniających" marek, które będą mocno zakorzenione w lokalnych rynkach. Zapewnił też kanclerz Niemiec, że Opel będzie cieszyć się w takiej grupie znaczną niezależnością - podkreślono w oświadczeniu. PSA oceniło rozmowę Tavaresa z Merkel jako "owocną". Dzień wcześniej Tavares odbył rozmowy z przedstawicielami niemieckiego związku zawodowego IG Metall i europejska radą pracowników firmy Opel. "Grupa PSA zapewniła o swoim zobowiązaniu do uszanowania istniejących porozumień w krajach europejskich i do kontynuowania dialogu ze wszystkimi stronami" - podkreślił francuski koncern we wtorkowym oświadczeniu.
Umowa korzystna dla obu stron
Według rzecznika niemieckiego rządu PSA zapewniło o chęci inwestycji w niemieckie fabryki i zatrzymania istniejących miejsc pracy. Jednocześnie ministrowie pracy Francji i Niemiec zapewnili, że umowa między PSA a GM będzie korzystna dla wszystkich stron. - Wierzymy, że skorzystają na tym oba kraje - zarówno fabryki we Francji, jak i w Niemczech. Niemiecko-francuska współpraca może doprowadzić do powstania firmy o pozycji lidera i dlatego jesteśmy obecnie bardzo zadowoleni z rozwoju sytuacji - mówiła minister pracy Niemiec Andrea Nahles podczas wizyty w jednej z fabryk w Berlinie. Towarzyszyła jej szefowa francuskiego resortu pracy Myriam El Khomri. Na komunikat PSA zareagował prezes Opla Karl-Thomas Neumann. "Dobrze, że PSA zapewniło o chęci uszanowania istniejących porozumień" - podkreślił na Twitterze.
W niemieckich fabrykach pracuje 50 proc. z 38 tys. pracowników Opla. W Wielkiej Brytanii zatrudnienie znalazło 4,5 tys. osób, gdzie powstają samochody pod marką Vauxhall.
Polacy zaniepokojeni
Jak podaje RMF FM, ewentualną transakcją i jej następstwami zaniepokojeni są pracownicy gliwickiej fabryki Opla. Chcą się dowiedzieć, czy Ministerstwo Rozwoju kontaktowało się z PSA lub General Motors.
Wiceminister Jadwiga Emilewicz zapewniła w rozmowie z RMF FM, że resort od kilku miesięcy jest w stałym kontakcie z General Motors.
Nieoficjalnie wiadomo, że polski rząd dopiero próbuje umówić spotkanie z właścicielami fabryki w Gliwicach - informuje RMF FM.
Duże straty
Media zwracały uwagę, że od lat GM ponosi koszty w związku z Oplem, który jest ich główną marką w Europie. W zeszłym roku odnotowano stratę w wysokości 257 mln dolarów.
W 2012 roku GM i PSA ogłosiły zawarcie partnerstwa. Porozumienie dotyczyło współpracy przemysłowej w Europie, na mocy której GM wszedł w posiadanie 7 proc. akcji PSA. Jednak w 2013 roku GM ogłosiło, że sprzedaje te udziały. Według przedstawicieli koncernów porozumienie nie przyniosło oczekiwanych korzyści. PSA jest producentem samochodów marek Peugeot i Citroen. Ewentualne połączenie tych firm spowodowałoby, że nowy podmiot stałby się największym po Volkswagenie producentem samochodów w Europie.
Autor: tol/ms / Źródło: PAP, RMF FM, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe