VITAlia Mikołajewskiej
"Strach, przeszywajace zimno, poczucie osamotnienia". Dziennikarka "La Stampy" przy polsko-białoruskiej granicy
Spotkałam wiele osób z organizacji pozarządowych, wolontariuszy i zwykłych mieszkańców, którzy wkładali całe serce w to, żeby próbować pomóc uchodźcom znajdującym się kilka metrów od nich. Zapamiętam ich frustrację wynikającą z absurdalnej decyzji o zamknięciu dostępu do granicy i do ludzi, którzy umierają z zimna w podlaskich lasach - opowiada w "VITAlii" korespondentka zagraniczna dziennika "La Stampa" Monica Perosino, która prosto ze szczytu klimatycznego w Glasgow przyjechała na Podlasie. Dziennikarka już jakiś czas temu napisała artykuł "Granica wstydu" o tym, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy, który odbił się szerokim echem. W rozmowie Marią Mikołajewską mówi, że kolejnym jej wspomnieniem będzie strach. - Poza przeszywającym zimnem w lesie opanowuje cię poczucie osamotnienia. Jest całkowicie ciemno, wydaje ci się, że to koniec, że świat się kończy - dodaje. Dziennikarka wielokrotnie zajmowała się tematem kryzysu migracyjnego. Czy w Polsce widziała coś nowego, czego nie widziała dotąd na południu Włoch lub w innych krajach? - Włochy nie graniczą z Białorusią, ale przez morze graniczą z Libią. Szokująca jest sprawa push backów i agresywna, stanowcza strategia polskiego rządu zdecydowanego, by wypychać tych ludzi na Białoruś. U nas za takimi rozwiązaniami nie są rządzący, ale opozycja, która pewnie zweryfikowałaby swoje nastawienie, gdyby znalazła się u władzy - mówi. Dodaje, że "kolejną różnicą jest klimat". - We Włoszech migranci umierają w morzu. Ale świadomość, że istnieje zamknięta granica i ludzie, którzy umierają z zimna na lądzie w lasach, jest przytłaczająca. Śmierć jest wspólnym mianownikiem, ale w Polsce dochodzi do niej inaczej, w otoczce agresji służb, która wynika z rozkazów rządu - podkreśla Monica Perosino.