Loża prasowa

Michał Szułdrzyński, Renata Grochal, Paweł Wroński, Marcin Makowski

Donald Tusk wraca do polskiej polityki, a Jarosław Kaczyński - jak zapewnił - po raz ostatni stanął na czele Prawa i Sprawiedliwości. Podczas sobotniego wystąpienia Kaczyński mówił o sukcesach i błędach ugrupowania. Zapowiedział też walkę z nepotyzmem. - Wczorajsze przemówienie Tuska miało charakter mobilizacyjny. Miało wlać trochę nadziei w twardy elektorat - oceniła w "Loży prasowej" Renata Grochal z "Newsweeka". - To jest kluczowa rzecz, na ile Tusk przedstawi program pozytywny. Dla mnie dużym zaskoczeniem było to, że wystąpienie Kaczyńskiego i Tuska było podobne. Obaj mówili o błędach PiS-u - stwierdził Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej". Dziennikarz odniósł wrażenie, że podczas przemówienia prezesa PiS "przebijała gorycz". Marcin Makowski z wp.pl postawił pytanie, czy Jarosław Kaczyński będzie w stanie tę wiarę w zwycięstwo na nowo tchnąć w PiS, bo niewątpliwie partia jest na zakręcie. Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej" uważa, że Polski Ład ewidentnie jest pozytywnym programem, ale zawiera propozycje, które wcześniej zgłaszały chociażby Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe. Jego zdaniem, ludzie nie wierzą, że Prawo i Sprawiedliwość jest w stanie skończyć z nepotyzmem. – Jarosław Kaczyński, gdyby chciał skończyć z nepotyzmem, zrobiłby to jednym ruchem. Wszystkie żony, córki, kochanki, kochankowie i synowie złożyliby jednego dnia wypowiedzenia. Uważam, że Jarosław Kaczyński jest dzisiaj za słaby, żeby przeprowadzić taką operację, dlatego kongres PiS podejmuje uchwały, które są pozorowaniem działań - stwierdziła Grochal.