Tokio. Cena sukcesu
Fabian Drzyzga: Mam jeszcze jeden cel. Muszę pobić rekord taty
Fabian Drzyzga urodził się w sportowej rodzinie. Jest synem znanego ojca, ale na swoje tytuły i medale zapracował sam. Od dziecka czuł, że będzie kimś wyjątkowym. Kimś, kto będzie miał złoto na szyi. I choć ma na swoim koncie dwa medale mistrzostw świata w siatkówce, wciąż idzie po więcej. - Złoty medal olimpijski to moje największe marzenie, ale jest jeszcze jeden cel, który jest tylko w mojej głowie. Muszę pobić ojca w meczach reprezentacyjnych. On ich natłukł około trzystu. Na pewno nie zakończę kariery, dopóki nie pobiję tego rekordu - zdradza w programie "Tokio. Cena sukcesu". Przyznaje, że dopiero po skończeniu 20 lat uświadomił sobie, ile jego tata zrobił dla siatkówki. Nigdy nie chciał być od niego lepszy. Jeszcze do niedawna to właśnie on był dla niego najostrzejszym recenzentem. W rozmowie z Anitą Werner mówi o tym, jak ciężko jest być synem kogoś, kto coś osiągnął, jaki mecz jego ojca rozbawił go do łez, jaką cenę płaci za swoje sukcesy, jak ważna w życiu jest miłość i kto daje mu siłę do życia. - To jest pewnie banalna odpowiedź, ale złapałem się na tym wiele razy, że będąc na treningu, który nie jest dla mnie przyjemny, zawsze przypominam sobie, że to córka będzie na mnie patrzeć kiedyś, będzie rozumieć, co robię. Chcę być dla niej przykładem. I dla mnie to jest teraz największa motywacja. Nie pieniądze, nie dobre życie, tylko to, żeby córka była ze mnie dumna - mówi Fabian Drzyzga.