Przywrócone przez Stany Zjednoczone sankcje na Iran weszły w życie we wtorek po godzinie 6 rano polskiego czasu (po północy w USA). Kilka godzin wcześniej prezydent Iranu Hasan Rowhani ostrzegał, że Waszyngton pożałuje tej decyzji.
Uruchomienie pierwszej rundy przywracania sankcji to efekt podpisanego w poniedziałek przez prezydenta USA Donalda Trumpa rozporządzenia wykonawczego.
Presja na Teheran
Celem tych sankcji, zapowiedzianych w maju, gdy Trump ogłosił, że jego kraj wycofuje się z międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Iranem, jest - jak podkreślał prezydent - "wywarcie maksymalnej presji" na Teheran.
Amerykański przywódca zaznaczał jednocześnie, że jest otwarty na negocjacje z Iranem w sprawie szerszego paktu niż ten zawarty w 2015 roku między Iranem a sześcioma mocarstwami (USA, Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Chiny, Rosja) Ta podpisana w 2015 roku umowa przewidywała stopniowe znoszenie międzynarodowych sankcji gospodarczych wobec Iranu w zamian za ograniczenie programu jądrowego.
"Ameryka pożałuje"
Na kilka godzin przed wejściem w życie sankcji prezydent Iranu groził, że "Ameryka pożałuje, że nakłada sankcje na Iran" i wezwał Irańczyków do zachowania jedności, by mogli stawić czoło problemom gospodarczym wywołanym przez restrykcje.
Rowhani oskarżył ponadto USA o prowadzenie "wojny psychologicznej" przeciw Iranowi, która ma sprowokować jego obywateli do kontestacji. Odrzucił także apele o rozpoczęcie negocjacji z Waszyngtonem. Pierwsza runda sankcji obejmuje dostęp do amerykańskiej waluty, handel metalami, węglem, oprogramowaniem przeznaczonym dla przemysłu oraz uderza w sektor motoryzacyjny. Kolejna seria restrykcji przewidziana na listopad ma być wymierzona w sektor naftowy i gazowy oraz w irański bank centralny.
Autor: tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock