Rosyjski urząd ds. konsumentów skrytykował "Kolejkę" - grę towarzyską utrzymaną w klimacie PRL-u. Dlaczego? - Rosjanom nie podoba się treść tekstu instrukcji mojego autorstwa - mówi tvn24.pl dr Andrzej Zawistowski, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN. Chodzi zwłaszcza o słowa, że ZSRR narzuciła Polsce komunistyczny reżim.
Gra wymyślona przez IPN to międzynarodowy hit. O tym, że dzięki niej można dobrze zrozumieć absurdy komunizmu pisał m.in. na pierwszej stronie prestiżowy Wall Street Journal. Gra została przetłumaczona na wiele języków, m.in. angielski, węgierski, niemiecki, chiński i rosyjski.
"Kolejka" została wydana w 2011 roku, ale dopiero teraz stała się przedmiotem sporu na linii Polska - Rosja.
Zmiany, albo wyrzucenie z rynku
Jak dowiedzieli się dziennikarze Informacyjnej Agencji Radiowej, rosyjski Państwowy Urząd Ochrony Praw Konsumenta poinformował dystrybutora gry, że na treści w niej zawarte "spływają skargi od obywateli".
- Chodzi przede wszystkim o wstęp mojego autorstwa, w którym opisuję sytuację historyczną. Między innymi to, że po 1939 roku ZSRR współpracował z nazistowskimi Niemcami, a po 1945 narzucił innym państwom reżim komunistyczny - mówi Andrzej Zawistowski, dyrektor Dyrektor Biura Edukacji IPN.
Rosyjski urząd miał zagrozić dystrybutorowi - firmie Trefl - że jeżeli nie wycofa gry ze sprzedaży (albo nie zostaną naniesione zmiany we wstępie), to wszystkie inne jej produkty zostaną usunięte z tamtejszego rynku.
"Może chodzić o mnie"
Instytut Pamięci Narodowej o zamieszaniu został poinformowany kilka tygodni temu, ale dopiero teraz o sprawie dowiedziała się opinia publiczna.
- Nie wykluczam, że zarzuty do gry związane są z faktem, że stoi za nią Instytut Pamięci Narodowej. Może też chodzić personalnie o mnie - mówi Zawistowski.
Nasz rozmówca wyjaśnia, że stronie rosyjskiej może kojarzyć się ze swoją aktywnością m.in. w sprawie pomnika "czterech śpiących" w Warszawie (otwarcie podkreślał, że był on symbolem władzy Stalina nad Polską) i koniecznością likwidacji płaskorzeźby z wizerunkiem Józefa Stalina z cmentarza oficerów Armii Czerwonej w Cybince (woj. lubuskie).
- Jako ciekawostkę dodam, że gra nie podoba się temu samemu urzędowi, który wcześniej zablokował sprzedaż polskich jabłek w Rosji. Zarzuty, które usłyszał dystrybutor są absurdalne - dodaje.
Już teraz IPN – jako właściciel licencji na „Kolejkę” wyklucza wprowadzanie jakichkolwiek zmian do gry.
- Trudno zmienić historię. Ona po prostu była jaka była - kwituje rzeczniczka IPN, Agnieszka Sopińska-Jaremczak.
Hit z humorem
Autor „Kolejki”, Karol Madej tłumaczy nam, że jest ona rodzinną grą z przymrużeniem oka.
- Przenosimy graczy do siermiężnego okresu końca lat 80. Każdy gracz dostaje pięć pionków, symbolizujących pięciu członków rodziny. Naszym zadaniem jest zdobycie wszystkich produktów z listy zakupów - opowiada.
Grający mają do dyspozycji różne karty specjalne - m.in. "towar spod lady" czy "rodzina w PZPR", które pozwalają na zdobycie zakupów.
Do tej pory na całym świecie sprzedało się 150 tys. egzemplarzy "Kolejki".
- To dobra lekcja historii z humorem. Dlatego sprawdziła się w USA, gdzie korzystają z niej studenci uczelni w Illinois czy Chicago - zaznacza Madej.
Zapytana przez nas ambasada rosyjska stwierdziła, że nic nie wie o całej sytuacji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Embargo – rachunek za polityczne zaangażowanie. Kto żałuje wsparcia dla Ukrainy?
Autor: Bartosz Żurawicz//km / Źródło: TVN24 Łódź, IAR
Źródło zdjęcia głównego: Trefl.com/TVN24 Łódź