Anita Oleksiak to nowy prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej - podało Ministerstwo Infrastruktury. Resort dodał, że nową szefową PAŻP powołał premier Mateusz Morawiecki na wniosek ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Oleksiak obejmuje nowe stanowisko od czwartku, 31 marca.
Oleksiak zastąpi na tym stanowisku dotychczas pełniącego obowiązki prezesa Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej Janusza Janiszewskiego.
Zmiana prezesa PAŻP
"Prezes Rady Ministrów Mateusz Morawiecki na wniosek ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka powołał Anitę Oleksiak na stanowisko prezesa Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej" - poinformował w czwartek w komunikacie resort infrastruktury.
Jak podało MI, Anita Oleksiak jest absolwentką Wojskowej Akademii Technicznej oraz studiów podyplomowych w zakresie zarządzania; ma doświadczenie menedżerskie zdobyte na stanowiskach kierowniczych w instytucjach nadzorowanych przez ministra właściwego ds. transportu.
"Stanowisko prezesa PAŻP obejmuje z dniem 31 marca 2022 r." - podało MI.
PAŻP odpowiada za zarządzanie polską przestrzenią powietrzną oraz za infrastrukturę lotniczą, którą buduje i rozwija; sprawuje nadzór m.in. nad systemem radarowym, urządzeniami nawigacji lotniczej, systemami łączności i systemami wspomagającymi lądowanie. Jest też jedyną w kraju instytucją szkolącą oraz zatrudniającą kontrolerów ruchu lotniczego.
Konflikt w PAŻP
Opóźnienia startów i lądowań, samoloty zmuszone zabierać dodatkowe paliwo, kontrolerzy koczujący w fotelach i w prywatnym samochodzie - portal tvn24.pl ujawnił kulisy konfliktu szefostwa Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej z częścią załogi.
Według rozmówców tvn24.pl zbliżonych do Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, opóźnienia w ostatnich dniach grudnia to efekt uboczny sposobu zarządzania agencją przez jej prezesa Janusza Janiszewskiego, który wprowadza nowy regulamin płac obniżający pensje części kontrolerów. Od listopada otrzymują oni do podpisania tak zwane porozumienia zmieniające z nowymi warunkami płacy.
- Kontrolerzy byli wzywani w trakcie godzinnej przerwy w pracy do kadr, gdzie się dowiadywali, że będą zarabiać nawet 30-50 procent mniej. Nie każdy po takim fakcie jest w stanie wrócić do służby na stanowisku operacyjnym - tłumaczy w rozmowie z nami jeden z kontrolerów.
Inny dodaje: - Ludzie słyszeli od przełożonych, że jak wstaną ze stanowiska, to mają iść do kadr, gdzie coś dostaną. Niektórzy się tak przejęli, że zaczęli zgłaszać niedyspozycję.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ministerstwo Infrastruktury