PZU przejmuje Alior Bank, a za chwilę okaże się, że przejmuje też Raiffeisen Polbank – nie ma na razie oficjalnego komunikatu, ale sam prezes mówi, że chce kupić nawet trzy banki, więc zakładam, że tak będzie. Mamy zatem "repolonizację" sektora bankowego w praktyce, akurat tuż po kampanii wyborczej, w czasie której sporo się o tym mówiło. Przypadek? Możliwe, że nie, bo w oficjalnych dokumentach PZU na temat strategii rozwoju firmy do roku 2020 o kupowaniu banków nie było ani słowa.
Korzyści z repolonizacji banków
Spora część Polaków nie lubi banków, a zwłaszcza tych "zagranicznych" – chodzi o jak najbardziej polskie banki, w których jednak ponad 50 procent kapitału jest kontrolowane przez banki albo inne podmioty zagraniczne (głównie dlatego, że same do Polski z tym kapitałem kiedyś przyjechały, o czym jednak w krytyce zjawiska się nie wspomina).
Skoro Polacy nie lubią "banków zagranicznych" to politycy mogą zbijać kapitał polityczny i zwiększać swoje szanse na dojście do władzy przez promowanie pomysłu "repolonizacji", czyli wykupu polskiego sektora bankowego z rąk zagranicznego kapitału. Swoją drogą pomysł ten nie jest wcale głupi i ma swoje plusy, chociażby w kontekście odporności sektora na ewentualne tornado w świecie banków na Zachodzie, czego nigdy nie można wykluczać.
Ale dziś mówi się o tym, żeby wygrać wybory. Jest to skuteczne, bo Andrzej Duda mówiąc, między innymi właśnie o tym, jedne wybory już wygrał. Kolejne są w październiku i wiadomo, że nawet jeśli partia rządząca też zacznie wzywać do repolonizacji, to będzie w tym mniej wiarygodna niż partie opozycyjne. Można więc się przed tym uchronić tylko w jeden sposób. Można spróbować zrepolonizować sektor bankowy jeszcze przed wyborami i wtedy argument w ogóle zniknie.
PZU idealnym repolonizatorem
Kto może podjąć się misji repolonizacji? Leszek Czarnecki – jedyny Polak – właściciel dużego banku raczej odpada, bo jego Getin sam musi uważać na to, co się będzie dziać z frankiem szwajcarskim. Państwowe PKO BP – może i tak, ale niedawno kupiło Nordeę (samodzielnie realizując ideę repolonizacji), więc teraz może już nie chcieć kupować dalej. Można by PKO przymusić, ale po co, skoro obok jest PZU – spółka również potężna finansowo, nawet bardziej rentowna, z dużymi i niewykorzystanymi pokładami kapitału. Idealny kandydat na repolonizatora.
W komunikacie PZU o podpisaniu listu intencyjnego w sprawie kupna pakietu akcji Alior Banku jest mowa o tym, że to odtajnienie komunikatu, który spółka zgodnie z prawem wysłała do KNF i utajniła 14 maja. Spółki giełdowe o takich sprawach jak rozpoczęcie negocjacji w sprawie przejęcia innej spółki muszą zawiadamiać KNF niezwłocznie, najpóźniej w 24 godziny po wydarzeniu. Czyli PZU przystąpiło do negocjacji 13 albo 14 maja, a zakończyło je podpisaniem przedwstępnej umowy sprzedaży 30 maja. Czyli PZU kupiło spory pakiet akcji w banku z WIG20 po 16 dniach. Jak dla mnie – dość szybko. No chyba, że negocjowało już wcześniej, ale to by oznaczało, że spółka jest na bakier z przepisami i z KNF. Tego nie zakładam.
13 maja to była środa po pierwszej turze wyborów prezydenckich. Dwa dni wcześniej, 11 maja Bronisław Komorowski ogłosił pomysł referendum, które miało (nadal ma) rozbroić inny wyborczy wątek, czyli jednomandatowe okręgi wyborcze.
Wszystkie te niecne podejrzenia można obalić w prosty sposób, wykazując, że PZU już wcześniej planowało wejście w polski sektor bankowy i teraz tylko finalizuje wcześniejsze plany. Tylko że niestety we wcześniejszych dokumentach i komunikatach spółki nie ma na ten temat ani słowa. Nie ma o tym niczego ani w raporcie za pierwszy kwartał, ani w sprawozdaniu zarządu i liście prezesa do akcjonariuszy zamieszczonych w raporcie rocznym za 2014. Co najważniejsze jednak – nie ma o tym ani słowa w opublikowanej w styczniu nowej strategii rozwoju PZU na lata 2015-2020.
Strategia rozwoju PZU
PZU w styczniu ogłosiło, że zamierza być liderem regionalnym w ubezpieczeniach, planuje budować PZU Inwestycje, czyli rozwój produktów inwestycyjnych dla klientów, tak aby zostać liderem także na tym rynku. No i najciekawszy filar trzeci – rozwinąć działalność w sektorze zdrowotnym. W strategii można wyczytać, że Grupa PZU rozważa budowę sieci szpitali i inwestycje w domy opieki. A co do przejęć, to jest tylko mowa, że Grupa będzie się rozglądać po rynkach regionu za możliwymi przejęciami w sektorze ubezpieczeń i ewentualnie zarządzania aktywami. Ani słowa o bankach.
W zapisie ze styczniowego spotkania z inwestorami i analitykami prezes Klesyk w długiej i swobodnej wypowiedzi bardzo ciekawie opowiada o poszczególnych częściach strategii. Widać, że jest przemyślana, dopracowana, ciekawa, bez żadnych przypadkowych i zbyt ryzykownych ruchów. Wszystko musi być rentowne, a na wszystkie inwestycje w nowych obszarach w ciągu sześciu lat prezes zapowiada nakłady rzędu miliarda złotych. Wyraźnie też mówi, że nie rozważa przejęć.
Deklaracja o braku planów akwizycji w Polsce pojawia się jeszcze raz pod koniec konferencji.
Warto też zauważyć, że te wypowiedzi dotyczyły głównie przejęć w branży ubezpieczeniowej, ewentualnie zarządzania aktywami. Tu w ogóle nigdzie nie ma ani słowa o jakichkolwiek bankach. Prezes przez chwilę opowiada, że w ramach nowych pomysłów na lokowanie aktywów mogą poszukać czegoś w nieruchomościach. Ale o bankach cisza.
Nie przekonuje mnie argument, że prezes nie wykluczał kupna banku w mediach. Doświadczony prezes, jak nie chce powiedzieć niczego konkretnego, to mówi, że nie wyklucza albo, że monitoruje rynek i że będzie się przyglądać. Absolutnie nie widzę w tym zapowiedzi zamiaru kupna czegokolwiek. Można monitorować latami i niczego nie kupić. Można też monitorować, monitorować, aż nagle dostaje się sygnał, że trzeba już kończyć monitorować i kupić. Deklaracje z kwietnia o możliwości uczestniczenia w transakcjach jako "dostarczyciel finansowania" też moim zdaniem nie brzmiały jak chęć przejęcia kontroli nad dwoma czy trzema bankami w Polsce. Dziennikarze wprawdzie tak to interpretowali, ale akurat mam taką przypadłość, że odróżniam słowa dziennikarzy od słów prezesów spółek. A z drugiej strony, jeśli ktoś jednak ma ochotę na takie zakupy, to tym łatwiej go przekonać, że warto to zrobić właśnie teraz, a nie na przykład za kilka miesięcy. Nie unieważnia więc to moich podejrzeń a propos tego skąd wyszedł impuls.
Po prostu nie wierzę w to, że któregoś dnia na posiedzeniu zarządu prezes powiedział: „narobiliśmy się przy tej strategii, wyszło nam świetnie, jest dopracowana z każdej strony, ale w sumie to mi się znudziła trochę, lepiej kupmy trzy banki w Polsce za kilka miliardów”. Po prostu nie wierzę w takie coś. Ten zarząd jest za dobry na takie hop – siup. Nie chodzi przecież o jakieś drobne uzupełnienie strategii małym zakupem niewielkiego banku gdzieś na boku. Alior czy Raiffeisen to nie są małe banki, z tego się robi naprawdę duży projekt, który moim zdaniem może zasadniczo zmienić postrzeganie PZU przez inwestorów na rynku, bo to bardzo poważne odejście od ogłoszonej kilka miesięcy temu pięcioletniej strategii. Od stycznia na rynku ubezpieczeniowym nic się chyba przecież aż tak nie zmieniło. Nie wierzę też w przypadku tej spółki w takie błędy komunikacyjne, jak zapowiadanie czegoś w strategii, a potem robienie czegoś zupełnie innego. Dlatego uważam, że inspiracja wyszła od strony politycznej. Chociaż oczywiście to, że akurat parę banków w Polsce jest teraz na sprzedaż i można je kupić bez większego wysiłku, to już całkowicie pozapolityczny, sprzyjający zbieg okoliczności.
I co z tego?
Żeby było jasne: nie mam nic przeciwko repolonizacji banków, ani przeciw kupowaniu tych banków przez PZU. Nie twierdzę, że to katastrofa albo marnowanie pieniędzy spółki. Nic z tych rzeczy. Nie mam też nic przeciwko udziałowi państwa w gospodarce ani przeciwko kontrolowaniu przez Skarb Państwa spółek akcyjnych prowadzących działalność komercyjną. Akurat właśnie PZU w ostatnich latach jest doskonałym przykładem na to, że taka kontrola Skarbu Państwa nie musi w niczym przeszkadzać, a spółka może być dobrze zarządzana, odnosić sukcesy i zwiększać swoją wartość. Ale ostatnie dni i tygodnie przypominają, że nawet w tak dobrych firmach, jeśli są pod kontrolą państwa, istnieje i zawsze będzie istnieć ryzyko polityczne. Inwestor giełdowy musi o tym pamiętać, zwłaszcza że wśród dziesięciu największych spółek na GPW Skarb Państwa kontroluje aż sześć. W każdej może nagle wymyślić coś, co spowoduje, że wypracowana przez zarząd strategia rozwoju spółki stanie pod znakiem zapytania.
Bardzo możliwe, że wejście PZU w sektor bankowy przyniesie firmie kolejne zyski i będzie kolejnym sukcesem. Nie twierdzę, że to zły ruch. Tak właściwie niczego się nie czepiam i dopuszczam tez ewentualność, że zupełnie nie mam racji. Po prostu uważam, że parę rzeczy wygląda dość dziwnie, a z drugiej strony wszystko to jest bardzo ciekawe.
Autor: Rafał Hirsch / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24