Kanclerz Angela Merkel przyznała w niemieckiej stacji radiowej, że skandal w Volkswagenie był "drastyczny", ale szkoda nie była na tyle wielka, by Niemcy straciły reputację miejsca dobrego do prowadzenia biznesu.
- Wierzę, że renoma niemieckiej gospodarki i zaufanie dla niej nie zostało zachwiane i nie doprowadziło do tego, że nie jesteśmy (Niemcy - red.) już uważani za dobry kraj do robienia biznesu - powiedziała w rozmowie z Deutschlandfunk.
Kanclerz Angela Merkel wyraziła ponadto nadzieję, że Volkswagen po skandalu zadba o przejrzystość i szybko poukłada swoje sprawy.
Niemieckie media cytują też w niedzielę wypowiedzi przewodniczącego parlamentu UE Martina Schulza na temat praktyk niemieckiego koncernu motoryzacyjnego i potencjalnych szkód, jakie afera mogła wyrządzić. Schulz uznał, że skandal odbije się na niemieckiej gospodarce, jednak nie doprowadzi do upadku samego Volkswagena. - To poważny cios dla niemieckiej gospodarki jako takiej. (...) Wierzę, że Volkswagen jest silną firmą, która ma poważne szanse na przetrwanie tego kryzysu - cytują Schulza niemieckie gazety.
Duże kłopoty
Władze USA ujawniły 18 września, że Volkswagen jest podejrzewany przez amerykańską federalną Agencję Ochrony Środowiska (EPA) o manipulowanie pomiarem spalin z silników dieslowskich, co może oznaczać dla producenta ogromne kary.
Koncern przyznał następnie, że zakwestionowane przez EPA oprogramowanie, fałszujące dane o emisji, było instalowane w jego samochodach także poza USA. Może ono znajdować się w ok. 11 mln pojazdów na całym świecie, w tym w Polsce. Skandal doprowadził do dymisji prezesa Volkswagena Martina Winterkorna. W środę francuski oddział Volkswagena ogłosił, że w ostatnich latach we Francji sprzedano około miliona samochodów z silnikami diesla, które były wyposażone w oprogramowanie umożliwiające manipulowanie pomiarami. Chodziło nie tylko o samochody VW, ale także o marki Audi, Skoda i SEAT.
Na czym polegała manipulacja Volkswagena?
Autor: mb / Źródło: reuters, pap