Audyt przeprowadzony w ZUS-ie wykazał, że oszczędności, jakie można w nim wprowadzić są niewielkie. Według firmy konsultingowej Deloitte sięgają one najwyżej 3 proc. z ponad 3,3 mld zł, jakie stanowią koszty działania Zakładu - pisze "Puls Biznesu".
W środę zakończyła się druga kadencja rady nadzorczej ZUS. Jej szef Robert Gwiazdowski ocenia ją bardzo dobrze. Praca w radzie sprawiła, że ten jeden z najgłośniejszych krytyków zakładu złagodniał. - Z ZUS nie jest tak źle, jak myślałem, za to gorzej, niż myślałem, jest z całym systemem emerytalnym - mówi Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
Na dowód przytoczył wyniki audytu, który przeprowadziła firma konsultingowa Deloitte. Okazuje się, że oszczędności, które można by wprowadzić, sięgają jedynie 1,5-3 proc., czyli około 50-100 mln zł. Szef rady nadzorczej pokusił się nawet o stwierdzenie, że ZUS jest tańszy niż prywatne firmy.
Wypłata jednej emerytury kosztuje 12 zł. Tymczasem prywatne firmy, które zlecają obsługę systemu płac na zewnątrz, płacą za to 16 zł. - Zadaje to kłam opinii, że jak coś jest państwowe, to musi być drogie - mówi Robert Gwiazdowski. - Na korzyść ZUS działa efekt skali - dodaje Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? ZUS lokuje się w grupie najbardziej nielubianych instytucji w Polsce. - Zakład musi wypełniać wiele obowiązków, których nie powinien, a które nakazał mu ustawodawca, bo coś sobie wymyślił - mówi Gwiazdowski.
Rzeczywiście, lista zadań, które ma wypełniać ZUS, liczy 14 stron, z czego tylko cztery to podstawowa działalność ZUS. Reszta to praca na rzecz innych instytucji, np. NFZ, KRUS, lub realizowanie świadczeń z budżetu, w tym np. obsługa deputatów węglowych.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24