Lech Witecki nie będzie już szefem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Informację potwierdził w rozmowie z TVN24 Biznes i Świat rzecznik GDDKiA. Decyzja zapadła w gabinecie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła w rozmowie z TVN24 Biznes i Świat, że współpraca pomiędzy szefem GDDKiA, a branżą budowlaną nie układała się najlepiej.
Witecki pełni obowiązki GDDKiA od 2008 roku. Odpowiada m.in. za wart ok. sto miliardów złotych program budowy dróg ekspresowych i obwodnic. Jego obowiązki, do czasu rozstrzygnięcia nowego konkursu, przejmie Ewa Tomala-Borucka, szefowa oddziału GDDKiA w Katowicach.
Zła atmosfera i błędy
Premier Donald Tusk, który na wniosek wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, odwołał dyrektora GDDKiA poinformował, że ta decyzja jest wynikiem oceny całości działań podejmowanych przez kierownictwo urzędu. - To kluczowy moment w jednym z najważniejszych obszarów działań mojego resortu. Myślę, że GDDKiA potrzebuje świeżych sil. Obecne kierownictwo pracuje nad tym wielkim projektem inwestycyjnym od 6 lat. Wiele rzeczy się udało i na pewno wszyscy odczuwają skok jakościowy, który dokonał się w tym czasie. Niestety nie udało się ustrzec błędów. Najbardziej dotkliwe to liczne opóźnienia w harmonogramach prac i zła atmosfera współpracy z wykonawcami i całą branżą budowlana – tłumaczy wicepremier Elżbieta Bieńkowska.
Potwierdza i dementuje
Informację o zmianach w kierownictwie GDDKiA potwierdził w rozmowie z TVN24 Biznes i Świat rzecznik urzędu.
- Lech Witecki przestał pełnić obowiązki generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad. Nie znamy motywów działań premiera, który powołuje i odwołuje osoby na to stanowisko - mówi Jan Krynicki, rzecznik prasowy GDDKiA.
- Chcę też zdementować medialne doniesienia mówiące o opóźnieniach w inwestycjach. Wystarczy zerknąć do raportu Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, który wyraźnie pokazuje, że w Polsce mamy jedno najmniejszych opóźnień w Europie, więc jesteśmy w czołówce jeżeli chodzi o jakość i terminowość budowy - twierdzi rzecznik. Jan Krynicki twierdzi, że odwołanie nie wpłynie na działalność GDDKiA. - Są obecni zastępcy generalnego dyrektora. Skupiamy się na dalszej pracy. Nasza instytucja jest tak stworzona, że nie powinniśmy mieć większych problemów w realizacji naszych celów - zapewnia rzecznik.
Skąd odwołanie?
Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska twierdzi, że współpraca pomiędzy szefem GDDKiA, a branżą budowlaną nie układała się najlepiej. - Najtrudniejszym ogniwem tej współpracy była nieumiejętność współpracy z przedsiębiorcami, osobami budującymi drogi i autostrady - wyjaśnia w rozmowie z TVN24 Biznes i Świat Kidawa-Błońska.
- Pani wicepremier mówi, że przed nami wielkie wyzwania i wszystkie instytucje muszą dobrze ze sobą współpracować, aby środki przeznaczone na inwestycje były dobrze i bezpiecznie wydatkowane. Przedsiębiorcy muszą mieć zaufanie do osoby reprezentowanej przez GDDKiA i ta współpraca musi się inaczej, dobrze układać - mówi rzecznik rządu.
Kto zastąpi Lecha Witeckiego? - W tej chwili zastąpi go dyrektor oddziału w Katowicach. A następnie zostanie rozpisany konkurs, który wyłoni nową osobę na to stanowisko - dodaje Kidawa-Błońska.
Portal tvn24bis.pl rozmawiał, w środę wieczorem, z szefem GDDKiA. Lech Witecki zaprzeczył doniesieniom dziennika. - Decyzje w tej sprawie podejmuje premier - mówił dyrektor.
Realizacje i plany
Według informacji GDDKiK w ubiegłym roku o ponad 300 km zwiększyła się sieć autostrad i dróg ekspresowych, a 677 km dróg zostało wyremontowanych.
GDDKiA planowała, że w 2014 roku odda do użytku 380 km nowych dróg. Wśród planowanych tras znalazł się m.in. odcinek autostrady A1 Włocławek-Kowal, autostrady A4 Tarnów-Dębica, drogi ekspresowej S17-obwodnica Lublina oraz odcinek obwodnicy Augustowa S61/DK8.
Do 2019 roku ma powstać m.in. południowa obwodnica Warszawy. Na wszystkie inwestycje do 2020 roku dyrekcja ma wydać nawet 12 mld euro. Najwięcej z tych pieniędzy pochłonie rozbudowa sieci dróg ekspresowych.
Poprzednikiem Lecha Witeckiego był Janusz Koper, którego odwołał premier Donald Tusk w styczniu 2008 roku.
Autor: msz//gry / Źródło: TVN24 BiS