Po uwolnieniu cen energii, przedsiębiorstwa energetyczne będą monitorowane, by zachować warunki konkurencji na rynku - zapewnia Urząd Regulacji Energetyki. To odpowiedź na zarzuty, że liberalizacja rynku jest nie przygotowana i doprowadzi do gwałtownych podwyżek cen prądu.
Urząd Regulacji Energetyki zdecydował, że firmy energetyczne posiadające koncesję na obrót energią są zwolnione z obowiązku przedkładania do zatwierdzenia taryf dla energii elektrycznej. Do tej pory, za pomocą taryf, URE kontrolował czy ceny energii elektrycznej nie są zbyt wysokie.
Decyzja urzędu wywołała falę krytyki i obaw, że tak nagła zmiana doprowadzi do nierynkowego wzrostu cen energii. Według URE, decyzja w sprawie uwolnienia cen była zapowiadana od początku września. Poprzedziło ją badanie rynku, przeszkolenie wszystkich powiatowych rzeczników konsumentów, opracowanie strony internetowej oraz przygotowanie infolinii.
URE zapowiada, że w szczególności monitorowany będzie status niezależności operatorów oraz równoprawne traktowanie sprzedawców energii i odbiorców zmieniających sprzedawcę. Kontrolowane będzie również efektywność procedur zmiany sprzedawcy oraz warunki umów sprzedaży energii.
Prezes URE nie jest członkiem rządu
Urząd przypomina, że decyzja w tej sprawie zapadła 28 czerwca 2001 roku, a decyzja wydana przed dwoma dniami jest jedynie potwierdzeniem dotychczasowego stanowiska.
- Prezes URE nie jest członkiem ustępującego rządu, a jego decyzja jest konsekwencją dogłębnej analizy sytuacji na rynku energii elektrycznej, uwzględnia ona zmiany na rynku, zmiany prawne oraz postulaty Komisji Europejskiej - czytamy w komunikacie wydanym przez URE.
Adam Szejnfeld, poseł Platformy Obywatelskiej nazwał decyzję prezesa URE nieodpowiedzialnością polityczną i gospodarczą. Zaapelował też do prezesa URE o jej zweryfikowanie.
Jak poinformowała w piątek rzeczniczka Urzędu Małgorzata Znojek, prezes URE nie będzie komentował wypowiedzi politycznych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl