Rząd powinien stworzyć warunki bezpieczeństwa i poczucie stabilności - tłumaczył w TVN24 były szef warszawskiej giełdy Wiesław Rozłucki. - Razem z opozycją powinien zawrzeć pakt o nieagresji w sprawie gospodarki. To bardzo ważne w czasach finansowego niepokoju - ocenia ekonomista.
Zdaniem Rozłuckiego, najważniejsza dla społeczeństwa jest rządowa gwarancja depozytów. - Podwyższenie gwarancji depozytów do kwoty ponad 150 tys. zł uspokaja ponad 90 proc. konsumentów. Myślę, że warto rozważyć rozszerzenie gwarancji na wkłady o nieograniczonej wysokości, tak by uspokoić wszystkich - powiedział Wiesław Rozłucki i zastrzegł, że operacja ta miałaby obciążyć przede wszystkim banki, a dopiero później budżet.
Podwyższenie gwarancji depozytów do kwoty ponad 150 tys. zł uspokaja ponad 90 proc. konsumentów. Myślę, że warto rozważyć rozszerzenie gwarancji na wkłady o nieograniczonej wysokości, tak by uspokoić wszystkich Rozłucki
Jak twierdzi b. prezes, rząd reaguje adekwatnie do zaistniałej sytuacji na rynku finansowym - Zbyt natarczywe uspokajanie nie daje rezultatów. Ludzie zwyczajnie przestają reagować - tłumaczył były szef GPW. - Należy przejść do czynów. Myśleć nie tylko o instytucjach finansowych, ale także o tym, jak stymulować gospodarkę - dodał.
"Nie ma mądrego"
Były prezes warszawskiej giełdy odniósł się także do spekulacji dotyczących końca bessy. - Każdy może sobie wyobrażać kiedy skończy się bessa. Kiedy się skończy nie wiadomo. Nie ma mądrego w Polsce i na świecie. W tej chwili jest jednak tak duża niepewność, że nikt nie wie, jak kryzys finansowy odbije się na gospodarce. Nie wiadomo, czy będzie tylko spowolnienie czy recesja - przekonywał Rozłucki.
Zaznaczył przy tym, że już wkrótce spotka nas spowolnienie gospodarcze, z którym już teraz musi się mierzyć Europa Zachodnia. - Na szczęście kryzys finansowy przychodzi do Polski z opóźnieniem i osłabieniem - dodał.
Spowolnienie gospodarcze nie musi oznaczać zwolnień
Jak tłumaczy były szef GPW, zarówno konsumenci jak i inwestorzy powinni już teraz przygotowywać się na nadciągające spowolnienie gospodarcze. To jednak nie musi oznaczać wzrostu bezrobocia. - Zmniejszenie się liczby miejsc pracy może być np. sezonowe. Pamiętajmy też od dłuższego czasu występowały trudności z pozyskiwaniem siły roboczej - przypomina Rozłucki.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24