W ciągu pięciu lat w Polsce może zabraknąć prądu - tak wynika z raportu przygotowywanego w Ministerstwie Gospodarki, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza"
Raport "Bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej w perspektywie najbliższych lat" ma być opublikowany przez resort gospodarki w połowie sierpnia. To, co można w nim przeczytać już teraz nie napawa optymizmem.
Wysoki wzrost gospodarczy powoduje, że wysoki jest również wzrost zużycia energii - średnio o 4 proc. rocznie. - Tylko w Warszawie zużycie prądu w latach 2005-07 wzrosło o 20 proc. - mówi przedstawiciel z jednej z firm energetycznych. - Niedługo przestaniemy nadążać z produkcją - dodaje.
W konfrontacji z coraz większym zapotrzebowaniem stoi katastrofalny stan polskich elektrowni. Eksperci szacują, że 40 proc. z nich ma ponad 35 lat. - W ciągu ostatnich 10 lat zbudowaliśmy zaledwie jedną niewielką elektrociepłownię w Zielonej Górze - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Krzysztof Żmijewski, były prezes Polskich Sieci Energetycznych i członek Społecznej Rady Konsultacyjnej Energetyki.
Sektor energetyczny jest dziś pod kontrolą państwa, a to pieniędzy na inwestycje nie ma. - Gdyby u nas był silnie rozwinięty rynek, to broniłby się przed brakiem prądu, podnosząc ceny. Użytkownicy w trosce o własne portfele oszczędzaliby prąd. Ale na rynku energii ciągle mamy socjalizm, ceny ustala państwo. Moce się wyczerpały, będą więc wyłączać prąd - komentuje sytuację Żmijewski.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"