Jak za dawnych lat w spółdzielniach ustawiają się kolejki po mieszkania. Już od wtorku zaczyna się wyprzedaż mieszkań spółdzielczych. Za 50-metrowe lokum w centrum miasta niektórzy zapłacą nawet kilkadziesiąt złotych.
Do wykupu jest około miliona mieszkań w całym kraju, a zainteresowanie jest ogromne. Nowe przepisy umożliwią przejęcie mieszkań lokatorskich osobom, które kupiły lokal jeszcze w latach 70. i 80. Spółdzielnie budowały wówczas mieszkania za kredyt, który członkowie spółdzielni spłacali w czynszu. Połowa tego kredytu została już umorzona przez państwo, ale jedynie względem spółdzielni, a nie wobec jej lokatorów. Teraz osoby, które będą chciały przejąć mieszkanie na pełną własność, będą musiały spłacić część umorzonego kredytu. Kwota ta wyniesie jednak zaledwie od kilkunastu do kilkuset złotych.
Jak zdobyć własne "M" za kilkaset złotych?
Wystarczy złożyć w swojej spółdzielni wniosek o przeniesienie na własność. O ile samo mieszkanie będzie kosztować niewiele, to trzeba się przygotować na dodatkowe koszty związane z jego wykupem. Wynagrodzenie notariusza ma kosztować tylko jedną czwartą minimalnego wynagrodzenia, czyli dziś 234 zł. Z kolei opłata sądowa za założenie księgi wieczystej i wpis do niej twojego nazwiska jako właściciela nieruchomości pochłoną ok. 300 zł. W sumie będzie to kosztować kilkaset, a nie jak do tej pory kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych. Stąd ogromne zainteresowanie najemców.
Na rozpatrzenie wniosku spółdzielnia ma trzy miesiące. Część z nich już zapowiada, że nie zdąży w tym czasie obsłużyć wszystkich chętnych. Jak jednak przypomina Grzegorz Tobiszowski, prezesom spółdzielni grożą kary za nieprzestrzeganie terminów przekształceń. - Jeżeli pojawią się poważne przesłanki uniemożliwiające przekształcenie mieszkań w terminie, to może on zostać wydłużony - zapewnił. Wyjaśnił, że chodzi m.in. o takie przypadki, kiedy danego dnia do spółdzielni wpłynie za dużo wniosków lub notariusz wyznaczy dalsze terminy rozpatrzenia dokumentów.
W przypadku spółdzielni, których budynki nie mają prawnie uregulowanych gruntów, termin otrzymania aktu własności może się przedłużyć nawet do dwóch lat.
Formularz wniosku można odebrać w spółdzielni bądź ściągnąć ze strony internetowej danej administracji.
Trzeba się spieszyć
Kolejki mieszkańców przed spółdzielniami to także efekt obaw, że Trybunał Konstytucyjny mógłby zakwestionować nowe rozwiązania. Nowelizacja ustawy ma wielu przeciwników. Największe kontrowersje budzi sytuacja osób, które własnościowe prawo do lokalu wykupiły już wcześniej. Zgodnie z obowiązującymi niegdyś przepisami za przekształcenie musieli zapłacić od kilku do kilkudziesięciu tysięcy. Nowe regulacje umożliwiają im jedynie przeznaczenie części zapłaconej kwoty na konto przyszłego funduszu remontowego. W takiej sytuacji jest w Polsce niemal 2,6 miliona osób. Zdaniem SLD nowelizacja jest "bublem legislacyjnym", krzywdzącym tych, którzy wykupili mieszkania wcześniej na niekorzystnych warunkach. Sojusz już zapowiada zaskarżenie jej do Trybunału Konstytucyjnego.
Nie będzie trzęsienia ziemi na rynku nieruchomości
Mylą się, ci którzy podejrzewają, że uwłaszczenie przyczyni się do podniesienia cen na rynku. Większość z tych mieszkań to wielka płyta. Ich standard jest nieporównywalnie niższy od tych, które były budowane już inną techniką w latach 90. Analitycy nie spodziewają się także, by wiele osób od razu chciało sprzedać świeżo nabyte nieruchomości.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24