Pogarsza się sytuacja finansowa, rosną koszty i presja płacowa, występują braki kadrowe oraz olbrzymie potrzeby inwestycyjne, są problemy z zaspokojeniem popytu na węgiel. Tak, według ekspertów, wygląda dziś polskie górnictwo. O jego kondycji dyskutowali dziś w Katowicach szefowie spółek węglowych i energetycznych, eksperci i związkowcy.
Niemal wszyscy związani z branżą uczestnicy spotkania zwracali uwagę, że przyszłość górnictwa w Polsce jest niepewna, m.in. w związku ze zmianą rządu. Nowy gabinet będzie musiał m.in. zastanowić się czy w ogóle, a jeśli tak, to w jaki sposób i w jakim tempie prywatyzować spółki węglowe.
Uczestniczący w spotkaniu związkowcy podkreślali, że dopuszczają jedynie częściową prywatyzację przez giełdę. Zaznaczają, że priorytetowe dla nich jest zachowanie większościowego pakietu akcji dla Skarbu Państwa, z gwarancją, że tak pozostanie. Jednocześnie zgodę na upublicznienie akcji spółek węglowych związki uzależniają od akceptacji załóg. Wśród pracowników mają zostać przeprowadzone ankiety. Ponadto związkowcy będą domagać się przekazania części akcji pracownikom, gwarancji socjalnych itp.
Kompanie zgadzają się na podwyżki Górnicze związki stanowczo stawiają także żądanie podwyżek płac. Wskazują przy tym na wieloletnie zapóźnienia w tym zakresie. - Początkowe płace rzędu 1,2-1,3 tys. zł zniechęcają młodych ludzi do podejmowania pracy; odchodzą też inni pracownicy, pogłębiając i tak dokuczliwe braki kadrowe - tłumaczył szef górniczej „Solidarności” Dominik Kolorz.
Z tą opinią zgadza się prezes zatrudniającej ponad 60 tys. osób Kompanii Węglowej, Grzegorz Pawłaszek. Według jego słów, obecnie średnia płaca w Kompanii to blisko 4,5 tys. zł brutto. Górnik dołowy zarabia średnio 3 881 zł brutto, pracownik dozoru ok. 5 300 zł.
Według nieoficjalnych informacji zarząd Kompanii jest skłonny rozmawiać ze związkami o podwyżce. Może ona sięgnąć nawet ok. 10 proc.
- Liczymy się z tym, że w przyszłym roku nastąpi kilkunastoprocentowy wzrost kosztów, na który składa się nie tylko wzrost płac, ale także mediów, materiałów i usług - zaznaczył Pawłaszek. - Stąd konieczność przede wszystkim urealnienia ceny węgla dla energetyki – wyjaśnił Pawłaszek.
Droższy węgiel, droższy prąd A ceny mogą wzrosnąć znacznie. Według prezesa Kompanii, gdyby wziąć pod uwagę wszystkie rosnące koszty, energetyka powinna płacić za węgiel nawet ponad 50 proc. więcej niż dziś. Od elektrowni Kompania zażądała dotąd 15 proc. opłat od przyszłego roku. zaowocuje to najprawdopodobniej wzrostem cen prądu.
Górnictwo zabiega o wzrost cen węgla nie tylko po to, aby pokryć rosnące koszty i sprostać presji płacowej. Branża potrzebuje ogromnych środków na inwestycje. W skali całego sektora ich wartość szacuje się nawet na 20 mld zł). Wśród inwestycji wymienia się przede wszystkim udostępnianie nowych złóż węgla, budowę nowych poziomów i uruchamianie nowych ścian wydobywczych.
Ograniczony dostęp do węgla, wynikający z niewystarczających inwestycji przygotowawczych i zdarzeń losowych w kopalniach, najbardziej dotknął Kompanię Węglową. Zmniejszyła ona w tym roku zarówno sprzedaż krajową, jak i eksport, nie mogąc w całości sprostać zapotrzebowaniu.
Ponadto, według prezesa Pawłaszka część eksportu, po doliczeniu kosztów transportu, jest nieopłacalna. Głównym problemem jest jednak to, że Kompania nie jest w stanie wydobyć odpowiedniej ilości dobrych gatunków węgla, które mogłaby korzystnie sprzedać. Prezes zapewnił, że obecne moce przerobowe Kompanii wystarczają, aby zaspokoić potrzeby krajowego rynku. Na tym z kolei coraz wyraźniej zaznacza się na nim import węgla - głównie z Rosji.
Światowy obrót rośnie, polskie wydobycie maleje Choć na światowych rynkach ceny węgla wzrosły w ciągu minionego roku średnio o 30-35 proc. i nadal rosną, polskie kopalnie niewiele na tym korzystają. Prezes Węglokoksu, największego polskiego eksportera węgla, Piotr Kozioł uważa, że aby wykorzystać dobrą koniunkturę na węglowych rynkach, kopalnie powinny rozwijać swój potencjał tak, aby sprostać zapotrzebowaniu. - Już dziś nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć dostaw dla zgłaszających się do nas klientów, a z analiz wynika, że potrzeby będą rosły. Polski węgiel ma szansę, tym bardziej, że inni europejscy producenci wydobywają coraz mniej. Dziś mamy do czynienia z sytuacją, w której jest popyt, jest rynek, jest dobra cena, a nie ma węgla - mówił Kozioł. Według jego danych, w ciągu minionych siedmiu lat polski eksport węgla zmalał o połowę, do ok. 11 mln ton w tym roku. Tymczasem szacuje się, że w ciągu najbliższych 10-15 lat światowy obrót węglem podwoi się z ok. 850 mln ton do 1,5-1,6 mld ton.
Źródło: PAP