Przyszłość akcji charytatywnych to e-filantropia - przepowiada "Puls Biznesu". Pierwszy polski serwis zajmujący się zbieraniem pieniędzy dla potrzebujących - siepomaga.pl - zyskuje na popularności i chce na swej działalności zarabiać.
W 2008 roku 10 proc. wszystkich darowizn zostało zebranych przez internet. "PB" dodaje szacunki Nielsen Norman Group, że do 2020 r. będzie to 50 proc.
Charytatywna hurtownia
Zasada działania jest prosta - na stronie siepomaga.pl znajdują się wiele akcji charytatywnych prowadzonych przez różne organizacje. Na stronie głównej są cztery najpopularniejsze akcje, przy każdej są różne sposoby zaangażowania się: poprzyj cel, dorzuć się, powiadom znajomych, promuj.
Jest też aktualny wykres przedstawiający już zebrane fundusze i ile jeszcze potrzeba na realizację projektu. Jest też liczba ludzi, którzy wsparli akcję.
Zarobić na filantropii
Twórcy serwisu zapowiadają, że na swojej działalności chcą zarabiać. Ale oczywiście nie na prowizjach od wpłat darczyńców lub fundacji. Zysk ma się pojawić dzięki CSR, czyli społecznej odpowiedzialności biznesu. - Chcemy mieć mocną markę i kojarzyć się z pozytywnymi wartościami - mówi "Pulsowi Biznesu" Patryk Urban, szef siepomaga.pl. - I tym przekazem możemy wspierać partnerów biznesowych, którzy zechcą np. stworzyć kartę kredytową z naszym znaczkiem czy nałożyć go na swoje produkty deklarując, że przekażą 1 proc. z ich sprzedaży na cele charytatywne - tłumaczy.
Ale to będzie możliwe dopiero, kiedy serwis stanie się naprawdę znany. Na razie pozostają sponsorzy.
Wzór z zachodu
Polski portal nie ukrywa, że wzoruje się na brytyjskim serwisie justgiving.com, który działa od 2000 roku. Dzięki niemu do fundacji trafiło już 530 mln funtów (840 mln dolarów).
Dlaczego takie serwisy są dobrym wyjściem dla organizacji charytatywnych? - Zebranie 100 USD kosztuje w realnym świecie nawet 25 USD. Wirtualny rachunek wynosi zaledwie kilka dolarów - odpowiada Zarine Kharas z JustGiving.
Źródło: Puls Biznesu, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24