Ponad 40 proc. mieszkańców Unii Europejskiej żyje od pensji do pensji lub od zasiłku do zasiłku. Gdyby zdarzyły się nieprzewidziane wydatki nie potrafiliby im sprostać. Z nagłą potrzebą wysupłania oszczędności nie poradziłaby sobie ponad połowa Polaków - informuje Eurostat.
Biuro statystyczne UE zaprezentowało mapę, która pokazuje szkody społeczne wyrządzone przez kryzys. Obywatele Wspólnoty z roku na rok ubożeją. W roku 2012, za który opracowano ostatnie niemal pełne dane, zagrożonych ubóstwem było niespełna 125 mln ludzi, czyli prawie 25 proc. mieszkańców UE. W Polsce zagrożonych ubóstwem jest 26,7 proc. obywateli, czyli niewiele więcej niż wynosi unijna średnia.
Sytuacja w UE pogarsza się
W 2010 roku statystyki mówiły o 23 proc. ludności zagrożonej ubóstwem, a w 2011 roku było to 24,3 proc. Jednak w 2005 roku, od kiedy zaczęto prowadzić badania w obowiązującym dziś standardzie, populacja zagrożona ubóstwem stanowiła zaledwie 16 proc. ogółu ludności UE. Eurostat mierzy zagrożenie ubóstwem relatywnym wskaźnikiem AROPE. Warto przyjrzeć się, na co zwracana jest uwaga. Po pierwsze: na dochód, którym dysponują gospodarstwa domowe, wliczając do niego zasiłki i transfery socjalne. Jeśli dochód jest mniejszy niż 60 proc. przeciętnych wydatków gospodarstw w danym kraju, to znaczy, że rodzina taka żyje poniżej progu ubóstwa. W Polsce próg rocznego dochodu oznaczającego tę granicę wynosi 15,5 tys. zł.
Liderzy ubóstwa
Niekwestionowanym liderem w niwelowaniu różnic w zamożności są Czechy, gdzie dochody poniżej granicy ubóstwa ma zaledwie 9,6 proc. populacji. To jest ponad dwa razy mniej niż w Grecji (23,1 proc.), Rumunii (22,6 proc.), Hiszpanii (22,2 proc.) i Bułgarii (21,2 proc.). O ile kryzys w państwach południa Europy powoduje najszybsze zubożenie obywateli, o tyle w Polsce rośnie rozwarstwienie. Na pierwszy rzut oka dane wyglądają bardzo optymistycznie. Dochody poniżej progu miało u nas w 2012 roku 17,7 proc. osób, podczas gdy średnia dla całej Unii wynosiła 17 proc. Ale gdyby odnieść próg ubóstwa do przeciętnych dochodów osiągniętych w 2008 roku, to poniżej niego znalazłoby się w 2012 roku zaledwie 11,8 proc. Polaków. To oznacza, że przez pięć lat przeciętne dochody wyraźnie rosły, podnosząc też próg ubóstwa, poniżej którego "zsunęło się" prawie 6 proc. naszego społeczeństwa, czyli ponad 2 mln osób. Polska jest drugim w Unii krajem, po Słowacji, gdzie doszło do największego rozwarstwienia.
Potrzeby podstawowe
Dochody rozporządzalne gospodarstw domowych są najważniejszym kryterium ubóstwa, ale nie jedynym. Kolejne polega na tym, że sprawdza się, czy gospodarstwa domowe są w stanie zaspokoić swoje elementarne potrzeby. Uznano, że jest ich dziewięć: możliwość opłacenia czynszu, rachunków np. za prąd, zapewnienie ogrzewania mieszkania, mięsnego posiłku przynajmniej co drugi dzień, możliwość wyjazdu na wakacje przynajmniej na tydzień w roku, posiadanie odbiornika tv, pralki automatycznej, samochodu i telefonu. Wśród dziewięciu elementarnych potrzeb jest też zdolność do poniesienia nadzwyczajnych wydatków w wysokości miesięcznego dochodu. Pokazuje to, czy gospodarstwa domowe mają oszczędności. Ponad 54 proc. Polaków nie byłoby w stanie takich wydatków ponieść. O ile w wielu innych kategoriach nie odbiegamy znacząco od unijnej średniej, w tej Polska należy do grupy zdecydowanie uboższych społeczeństw. Jeśli w gospodarstwie domowym cztery z dziewięciu elementarnych potrzeb nie są zaspokojone, oznacza to, że jest zagrożone ubóstwem. W całej Unii w takich rodzinach żyje 9,9 proc. ludności, a w Polsce 13,5 proc. Kryterium zdolności do zaspokajania podstawowych potrzeb pokazuje też największe rozpiętości pomiędzy państwami UE. W Bułgarii są one niedostępne dla 44,1 proc. mieszkańców, a w Szwecji dla zaledwie 1,3 proc.
Bez pracy, choć mogą
W ostatnich latach w statystykach Eurostatu pojawiło się zjawisko nowe i narastające: rosnące bezrobocie powoduje, że w ubóstwo popadają coraz częściej osoby w pełni sił, a także coraz więcej dzieci w rodzinach niemających stałego zajęcia. Pracujących co najwyżej dorywczo, z mieszkańców poniżej 60 roku życia, jest w całej UE 10,4 proc. Średnia unijna odpowiada mniej więcej oficjalnej stopie bezrobocia. Na tym tle Polska wypada zadziwiająco dobrze. Zaledwie 6,8 proc. Polaków nie ma stałej pracy, przy oficjalnej stopie rejestrowanego bezrobocia niemal dwukrotnie wyższej. Oznaczać to może tylko, że połowa bezrobotnych pracuje na czarno. A to z kolei wyraźnie zmniejsza skalę ubóstwa w naszym kraju.
Autor: mn/klim/ / Źródło: PAP