Komisja Europejska poinformowała we wtorek, że czeka na szczegóły planów rządu w Berlinie dotyczących wprowadzenia opłat za użytkowanie dróg. Dopiero wtedy będzie możliwa ocena, czy są one zgodne z prawem Unii Europejskiej. Komisja uprzedza, że "nie zgodzi się na żadną formę dyskryminacji".
W poniedziałek minister transportu Niemiec Alexander Dobrindt przedstawił plan wprowadzenia od 2016 r. opłat za korzystanie przez kierowców samochodów osobowych z sieci dróg w tym kraju. Opłaty musieliby uiszczać zarówno Niemcy, jak i obcokrajowcy jeżdżący po niemieckich drogach. Jednak zgodnie z założeniami planu rządu w Berlinie obywatelom Niemiec opłaty mają zostać zrekompensowane poprzez obniżenie podatku od samochodów.
Komisja popiera, ale
Komisja Europejska popiera plany niemieckiego rządu dotyczące wprowadzenia opłat dla użytkowników dróg, które miałyby być przeznaczane na finansowanie infrastruktury - powiedziała we wtorek na konferencji prasowej w Brukseli Helen Kearns, rzeczniczka unijnego komisarza ds. transportu Siima Kallasa. Zaznaczyła jednocześnie, że choć zmiany systemu opodatkowania pozostają w gestii państwa członkowskiego, to nie powinny one prowadzić do dyskryminacji kierowców zagranicznych. Podkreśliła, że "KE nigdy nie zaakceptuje żadnej formy dyskryminacji". - Niedyskryminacja to podstawowa zasada zapisana w Traktacie o UE. Komisja może kontrolować - i to czyni - czy zasada ta jest przestrzegana. Jednak potrzebujemy więcej szczegółów na temat niemieckiej propozycji, zanim wydamy ostateczną ocenę. Jak dotąd wciąż brakuje nam tych szczegółów - powiedziała rzeczniczka komisarza UE ds. transportu. Zaznaczyła, że Komisja jest otwarta na współpracę z niemieckim rządem, by upewnić się, że planowany system opłat drogowych jest zgodny z prawem UE. - W zeszłym tygodniu odbyliśmy bardzo konstruktywną dyskusję z ministrem Dobrindtem odnośnie do tej kwestii i mamy nadzieję na kontynuowanie tych kontaktów - dodała Kearns. Jak zaznaczyła, KE liczy, że "Niemcy zrobią wszystko, co niezbędne, aby pozostać w zgodzie zarówno z duchem, jak i literą unijnego prawa".
Miliardowe dochody
Niemiecki minister transportu oczekuje, że przygotowany przez niego plan da przychody rzędu 2,5 miliarda euro w ciągu czterech lat. Środki te miałyby być w całości przeznaczane na budowę dróg. Dobrindt zamierza wprowadzić te opłaty od 2016 roku. Niemcy otrzymywaliby stosowne winiety przy rejestracji samochodu, ewentualnie pocztą. Roczna opłata ma być uzależniona od pojemności silnika oraz od czystości (standardu emisji) spalin i wynieść średnio 88 euro. Dla cudzoziemców plan przewiduje winiety roczne, dwumiesięczne lub 10-dniowe, kupowane online lub na stacjach benzynowych. 10-dniowa winieta miałaby kosztować 10 euro. Plany te od pewnego czasu budzą kontrowersje nie tylko w Niemczech, ale i w krajach sąsiednich, które obawiają się, iż w praktyce płacić za użytkowanie niemieckich dróg będą tylko zagraniczni kierowcy.
Jest sprzeciw
Sprzeciw wobec niemieckich planów wyrazili we wtorek europosłowie PO z komisji transportu Parlamentu Europejskiego. "Wprowadzenie podatku, który w praktyce obejmowałby tylko cudzoziemców, jest całkowicie niedopuszczalne. Mam nadzieję, że Komisja Europejska przedstawi w tej sprawie zdecydowane stanowisko, ponieważ żadnego rodzaju dyskryminacja nie powinna być dozwolona" - napisał w informacji przesłanej mediom europoseł Marek Plura. "Nie chodzi o to, czy projekt jest formalnie zgodny z przepisami europejskimi, lecz czy jest on zgodny z europejskimi wartościami. Wprowadzenie opłat drogowych jest jak najbardziej dopuszczalne, jednak powinny one na równi traktować kierowców niemieckich i pozostałych obywateli UE" – zaznaczyła europoseł Elżbieta Łukacijewska. Eurodeputowani zwrócili uwagę, że projekt zakłada wprowadzenie opłat nie tylko na autostradach, lecz na wszystkich niemieckich drogach.
Autor: mn//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu