Białoruś i Kazachstan, mogą dołączyć do Rosji i ograniczyć import polskich jabłek. Oba kraje obawiają się o jakość kontroli bezpieczeństwa żywności - podaje Reuter, powołując się na rosyjskiego urzędnika. Eksperci komentują, że sprawa ma wymiar polityczny.
W środę rosyjska agencja ITAR-TASS podała, że Rosyjska Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego planuje po 10 maja rozmowy z Polską o ewentualnym wprowadzeniu zakazu importu owoców i warzyw. Szef Rossielchoznadzoru Siergiej Dankwert poinformował, że Polska "została uprzedzona zgodnie z istniejącym porządkiem, teraz powinna określić, kiedy odbędą się konsultacje".
Reuter podaje, że rosyjska służba weterynaryjna i fitosanitarna zaprzeczyła jakoby za ograniczeniami, dotyczącymi polskiej żywności, stały pobudki polityczne. Agencja przypomina, że Polska mocno skrytykowała stanowisko Moskwy wobec Ukrainy.
Dwa, trzy tygodnie
Agencja przypomina, że decyzje służby weterynaryjnej są postrzegane jako narzędzie polityczne Kremla. Przywołuje też doświadczenia z historii, kiedy to Rosja blokowała import polskiego mięsa. Jeśli chodzi o jabłka, to Polska jest największym na świecie eksporterem jabłek. A Rosja i Białoruś to dwa największe rynki zbytu na polskie owoce.
- Ograniczenia zostaną nałożone, jeżeli nie zostaną podjęte środki dążące do poprawy kontroli nad przestrzeganiem przepisów fitosanitarnych - powiedział w rozmowie z Reuterem rzecznik Rosyjskiej Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Aleksiej Alekseenko.
I dodał, że decyzja może być wykonana w ciągu dwóch trzech tygodni i będzie obowiązywać dla Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Zapytany o to, czy za tą decyzją nie stoją przesłanki polityczne, Alekseenko podkreślił: - Dialog między naszymi krajami trwa mniej lub bardziej udanie od listopada ubiegłego roku.
Autor: mn//gry/zp / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu