VITAlia Mikołajewskiej

Włoskie drzwi do Europy. "Jest 2021 rok i nie poprawiło się nic"

Przez Sycylię przeszli wszyscy: od Arabów, przez Normanów, Francuzów, aż po Andegawenów, wreszcie Włochów, więc można powiedzieć, że jesteśmy przyzwyczajeni do przyjmowania gości. Nie ma tu ruchów antyimigranckich, które byłyby godne uwagi. Oczywiście są wrogo nastawione grupy ludzi, którym migranci przeszkadzają, ale przeważają ci, którzy nie uznają tego za problem - mówi Fabio Albanese, korespondent dziennika "La Stampa". W 2012 roku we Włoszech za napiętą sytuację migracyjną uważano ponad 80-osobowe grupy przybywające do brzegów kraju. Dzisiaj na Lampedusę, wyspę o powierzchni 20 kilometrów kwadratowych, potrafi przybyć 1000 migrantów dziennie. Dlaczego tyle osób decyduje się na tak niebezpieczną podróż? - W Libii praktycznie rządzi milicja, a znanego na całym świecie przemytnika ludzi, którego publicznie oskarża ONZ, władze wypuściły z więzienia. Co więcej, dały mu awans w strukturach libijskiej straży przybrzeżnej. W Tunezji cały czas sytuacja jest napięta, a w Afganistanie wiemy, co się dzieje - dodaje rozmówca Marii Mikołajewskiej. W 2015 roku świat obiegła fotografia wyrzuconego na brzeg ciała trzyletniego Alana Kurdi, który utonął wraz z bratem i matką, gdy próbowali wydostać się z Syrii i dopłynąć na Kos. Szokujące zdjęcie miało przyczynić się do zmiany polityki migracyjnej w wielu krajach. Jednak w wielu miejscach nic się nie zmieniło. Migranci wciąż umierają, między innymi na polskiej granicy.