Opinie i wydarzenia
Rau o wizach za łapówkę: trudno nazywać to aferą korupcyjną
Były szef MSZ Zbigniew Rau oświadczył przed komisją śledczą do spraw afery wizowej, że nie zmienił zdania w sprawie, którą komisja bada. Powtórzył, że jego zdaniem nie było żadnej afery, a jedynie "kaskada kłamstw, fake newsów i pomówień". Dodał, że postępowanie prokuratorskie wykryło nieprawidłowości w procedowaniu wniosków o wydanie 607 wiz, z czego "tylko" 268 zostało wydanych. Jak wskazał, skala wykrytych nieprawidłowości sprowadzała się do około 15-30 setnych promila wydanych w tym czasie wiz. Zbigniew Rau powiedział, że "osoby odpowiedzialne za nieprawidłowości badane przez prokuraturę zostały odpowiednio ukarane - utraciły stanowiska i postawiono im zarzuty". Jak uznał, "niezależnie od stanu faktycznego, ówczesna opozycja umiędzynarodowiła swoją narrację afery stulecia". - Celem, który łączył zarówno naszą opozycję, jak i wspierające ją podmioty zagraniczne, było doprowadzenie do sytuacji, w której dojdzie do porażki wyborczej, a tym samym odsunięcia od władzy rządu Zjednoczonej Prawicy w Polsce - stwierdził. Pytany przez Michała Szczerbę, kiedy o aferze wizowej poinformował go Mariusz Kamiński, Rau odpowiedział, że "na początku drugiej połowy 2022 roku, wskazując, że jest to informacja bardzo ogólna". - Dodał, że ten proceder stanowi element czynności operacyjnych naszych służb - kontynuował Rau. Zaznaczył również, że w sprawie wiz za łapówkę "chociażby w Mumbaju i chyba jeszcze jakimś kraju afrykańskim sygnały były na początku 2023 roku". Jak mówił, "nazwisko wiceministra Wawrzyka w kontekście nieprawidłowości wizowych pojawiło się po raz pierwszy w kontekście zatrzymania jego współpracownika pana Kobosa w kwietniu 2023 roku". Na pytanie, dlaczego, mimo tego, że wiedział o nieprawidłowościach, tolerował pan Piotra Wawrzyka na stanowisku wiceministra, Rau odparł, że "chodziło o to, aby nie zaszedł spór kompetencyjny ze służbami".