Opinie i wydarzenia

"Ta sprawa była zadekretowana na mnie. Nie wiem, jak trafiła na biurko Wrzosek"

Przesłuchanie prokurator Edyty Dudzińskiej zaczęło się od zamieszania na komisji śledczej ds. wyborów kopertowych. Najpierw Waldemar Buda starł się z prawniczkami komisji, a następnie Dariusz Joński został wyłączony z przesłuchania. Wniosek w tej sprawie złożyła sama Dudzińska, która oskarżyła Jońskiego o wygłoszenie nieprawdziwych stwierdzeń w jednym z radiowych wywiadów. W czasie przesłuchania prokurator zeznała, że podjęła decyzję o umorzenie postępowania, lecz przedmiot sprawy miał nie dotyczyć wyborów korespondencyjnych. Poseł Bartosz Romowicz starał się wyjaśnić, jak prokurator miała w dwie godziny zapoznać się z aktami sprawy i przygotować decyzję o umorzeniu. - Decyzja, postanowienie i akta były mi znane, to nie była pierwsza decyzja, którą podejmowałam w tego typu sprawach - odpowiedziała prokurator. Mówiła, że w siedzibie prokuratury, miał być prokurator rejonowy, który poinformował ją o przejęciu sprawy przez Wrzosek, jednak twierdziła, że nie wpłynął on na podjętą przez nią decyzję. - Ta sprawa była zadekretowana na mnie. Nie wiem, jak trafiła na biurko Wrzosek - powiedziała Dudzińska. Dodała jednak, że możliwy był błąd ze strony sekretariatu. Prokurator zeznała również, że nie wyjaśniała przyczyn decyzji Wrzosek o wszczęciu śledztwa, ale miała być to dla niej sytuacja "mało komfortowa". - Uznałam, że wszczęcie było bezzasadne - powiedziała. Jednocześnie podkreślała, że jest niezależnym prokuratorem, oraz że stała się "ofiarą nagonki medialnej", m.in. przez prokurator Wrzosek. Przewodniczący Joński wnioskował o przeprowadzenie konfrontacji między prokurator Dudzińską a Wrzosek w celu wyjaśnienia sprzeczności w ich zeznaniach przed komisją. Kolejne posiedzenie zaplanowano na 4 marca na godzinę 10.