Opinie i wydarzenia
"Instytucjonalna przemoc wobec kobiet stała się systemową zasadą państwa polskiego"
W środę Parlamentarny Zespół Praw Kobiet zajął się policyjną interwencją w krakowskich szpitalach wobec pacjentki - pani Joanny, która zażyła tabletkę poronną. Wanda Nowicka z Nowej Lewicy wskazała, że "od ponad 30 lat toczy się wojna z kobietami, którą rozpętała skrajna prawica wraz z Kościołem i środowiskami fundamentalistów religijnych". - 30 lat temu fundamentaliści doprowadzili do zakazu aborcji, a za rządów PiS-u w wyniku haniebnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w 2020 roku, praktycznie doprowadzili do całkowitego zakazu aborcji, którego ofiarami padły pani Izabela z Pszczyny, Agnieszka z Częstochowy, Dorota z Nowego Targu - kontunuowała posłanka. Pani Joanna podczas posiedzenia podzieliła się swoją historią, w której "próbowano zrobić z niej przedmiot". Jej pełnomocniczka, Kamila Ferenc podkreśliła, że zażyte tabletki aborcyjne były bezpieczne, a pani Joanna poprosiła o pomoc medyczną nie z powodu konsekwencji zdrowotnych aborcji. - Od kilku dni czytam, że interwencja policji, czy pogotowia była niezbędna, bo pani Joanna krwawiła i bolał ją brzuch, więc była w stanie zagrożenia zdrowia. Tyle tylko, że podczas aborcji się krwawi oraz podczas poronienia, czy menstruacji również. Boli wtedy brzuch. Osoby, które menstruują wiedzą to, bo przeżywają to co miesiąc - powiedziała Ferenc. Natalia Broniarczyk, współzałożycielka Aborcyjnego Dream Teamu mówiła, że "policyjna przemoc wobec osób, które szukają aborcji i ją robią, nie zaczęła się sprawą Joanny". - My nigdy nie zasługujemy na pomoc państwa. My zawsze jesteśmy ofiarami tej przemocy. Nie mamy do kogo się zwrócić, jeżeli nie zwracamy się do siebie nawzajem, zawsze dostajemy po głowie - powiedziała Broniarczyk.