Opinie i wydarzenia

Rudik: dostajemy broń, jaka innym państwom jest niepotrzebna

Kira Rudik jest ukraińską parlamentarzystką. W rozmowie z Michałem Sznajderem w TVN24 BiS mówi wprost, co sądzi o deklaracjach państw zachodnich, dostarczanej broni i tym, co mogło się stać w Mariupolu. - Nie dostaliśmy faktycznego potwierdzenia wykorzystania broni chemicznej w Mariupolu, ale dostaliśmy informacje o tym, że przynajmniej dwie osoby ucierpiały z powodu zaburzeń oddychania i innych objawów ataku chemicznego - komentuje niepokojące doniesiesienia z Ukrainy polityczka.

 

Pytana o to, co byłoby obecnie rzeczywistą pomocą dla jej kraju, nie kryła frustracji. - Dokładnie tak samo, jak pierwszego dnia wszyscy pytają: czego potrzebujecie, żeby wygrać? A my mówimy: dwóch rzeczy. Po pierwsze ciężkiej broni, po drugie jednolitych sankcji. Możnaby myśleć, że po 47 dniach zadawanie tych samych pytań i uzyskiwanie tych samych odpowiedzi doprowadziłoby do tego, że coś z tego dostaniemy. Ale jak na razie nie dostaliśmy ciężkiej broni, a sankcje, które obecnie zostały zastosowane, są bardzo łatwe do ominięcia przez Rosję - mówi Rudik. I dodaje, że "w ciągu ostatniego miesiąca wojny państwa europejskie zapłaciły Rosji 35 miliardów dolarów za ropę naftową i gaz". - To ponad miliard dolarów dziennie. W ciągu całego miesiąca Ukraina dostała mniej niż miliard dolarów ze wszystkich państw. Więc mam pytanie: patrząc na taką różnicę, w kontekście poparcia, kto waszym zdaniem wygra? - pyta parlamentarzystka.

 

Odnosząc się do pomocy militarnej, jaką Ukraina otrzymała, stwierdza: czujemy, że dostajemy taką broń, jaka innym państwom jest niepotrzebna. - Dostajemy tutaj takie rzeczy, które byłyby bardzo drogie do zutylizowania w waszych krajach - mówi. Dodaje, że rozumie, że np. Polska i kraje bałtyckie zwyczajnie obawiają się, że "Putin ruszy" dalej i nowoczesna, ciężka broń może być tym krajom potrzebna, ale jednocześnie zaznacza, że Ukraina potrzebuje stu czołgów, by np. uratować Mariupol. 

 

Kira Rudik podkreśla w rozmowie ze Sznajderem, że Rosjanie będą chcieli odnieść jakieś zwycięstwo przed 9 maja (Dzień Zwycięstwa - red.). Dlatego szykują potężną ofensywę na wschodzie Ukrainy. - Rosjanie będą starali się przeprowadzić lądową bitwę jednej armii z drugą w stylu "Władcy Pierścieni", kiedy mamy armię orków i armię ludzi. Będą chcieli wyczerpać wszystkie nasze zasoby wojskowe, będą chcieli doprowadzić do tego, żeby reszta kraju była pozbawiona ochrony. Jedyny sposób wygrania przez nas tej wojny jest taki, że wszystkie nasze siły musimy ściągnąć do tego jednego miejsca - ocenia parlamentarzystka.

12.04.2022
Długość: 11 min