Nasze 20-lecie

"To strategia wygaszania tych ośrodków informacji, które są krytyczne wobec rządu". Zawód: dziennikarz. Debata

Nie ma wątpliwości, że koncesja nie jest przyznawana, by uciszyć stację, która jest obiektywna, która mówi rzeczy, których nie chce słyszeć rząd - powiedziała w programie "Zawód: dziennikarz. Debata" Karolina Kowalska z "Rzeczpospolitej". Goście Radomira Wita dyskutowali o tym, jak być dziennikarzem w świecie pełnym fake newsów, a także o wyzwaniach i zagrożeniach współczesnego dziennikarstwa i o roli wolnych mediów. Wśród tematów rozmowy pojawił się wątek koncesji dla TVN24. Stacja czeka na przedłużenie koncesji od ponad półtora roku. Karolina Kowalska oceniła, że "jeśli nie będzie TVN24, to zaraz nie będzie innych wolnych mediów i nie będziemy już wiedzieć nic". 

 

Anton Ambroziak z OKO.press mówił zaś, że "jest to taka strategia wygaszania tych ośrodków weryfikacji informacji, które są krytyczne dzisiaj wobec rządu". Przekonywał, że na początku chodzi o dużą stację, jak TVN24, która - jak mówił - "naprawdę masowo dociera do ludzi, a potem oczywiście przyjdzie czas na inne redakcje, na inne media". - Takie, które dzisiaj być może działają bardziej niszowo - ocenił.

 

Zdaniem Patryka Michalskiego z Wirtualnej Polski. "to jest pewne, że po TVN24 przyjdzie czas na wszystkie inne media". Dodał, że w sejmowych kuluarach mówi się "o tym, jaki jest ten prawdziwy cel". - Chodzi o uciszenie mediów, które są krytyczne, które nie są nasze - powiedział dziennikarz.

 

Gabriela Sieczkowska z portalu Konkret24, który zajmuje się weryfikacją wypowiedzi i informacji pojawiających się w przestrzeni publicznej, mówiła o współpracy redakcyjnej z rzecznikami resortów. Przyznała, że z odpowiedziami od przedstawicieli ministerstw "bywa różnie". - Czasami informacje dostajemy od ręki, czasami czekamy na nie długie tygodnie, to zależy, jak one są optymistyczne dla ministerstwa czy w ogóle dla sytuacji pandemicznej w kraju - dodała, przywołując jako przykład wymianę informacji z resortem zdrowia w kontekście epidemii COVID-19. Jak mówiła, "udaje nam się większość odpowiedzi uzyskiwać", ale "są dane, których już na pewno nie zobaczymy, między innymi szczegółowe dane na temat płci i wieku osób, które chorują". - To jest taki gatekeeping [selekcjonowanie informacji - przyp. red.], który nie służy nam i naszym czytelnikom - oceniła.