Jeden na jeden
Sylwia Gregorczyk-Abram
W trakcie badania przesłuchanie, rewizja i odebranie telefonu - tak wyglądała policyjna interwencja w szpitalu wobec pani Joanny. Kobieta zdecydowała, że zażycie tabletki poronnej, bo ciąża miała zagrażać jej zdrowiu. - Brak słów, żeby opisać to, co czułam, oglądając tę historię. To są "Opowieści podręcznej" jeden do jednego - skomentowała w programie "Jeden na jeden" w TVN24 Sylwia Gregorczyk-Abram (Inicjatywa "Wolne Sądy"). Jak zaznaczyła, "tak zwany wyrok Trybunału Konstytucyjnego leży u podłoża tych zachowań - kobiety boją się, że jak zajdą w ciążę, to umrą, ponieważ nikt nie będzie w stanie im pomóc w przypadku, kiedy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu". Mecenas Gregorczyk-Abram zwróciła uwagę, że "kobieta, która dokonuje aborcji, nie łamie prawa i nie podlega odpowiedzialności karnej, ale chodziło też o to, żeby odnaleźć te aktywistki, które być może pomogły w zamówieniu tych tabletek". Sylwia Gregorczyk-Abram wypowiedziała się też na temat Trybunału Konstytucyjnego, który w środę ma zająć się wnioskiem premiera, dotyczącym braku możliwości rozpoznania sprawy przez TK w pełnym składzie, z udziałem 11 sędziów. - Ten gest pana premiera świadczy o bardzo daleko idącej bezsilności władzy wobec sytuacji, którą mamy w Trybunale Konstytucyjnym - powiedziała. Jej zdaniem, jeśli ta rozprawa się dzisiaj odbędzie, to Trybunał zdecyduje, że liczba sędziów w pełnym składzie "w zasadzie nie ma znaczenia, byleby rozpoznać tę nowelę, która zdaniem rządzących uwolni miliardy z KPO". Zwróciła przy tym uwagę, że zbliżają się wybory, "więc Prawo i Sprawiedliwość zrobi wszystko, by taki quasi sukces ogłosić". Gregorczyk-Abram mówiła też o działaniach prokuratury i ministra Ziobry w sprawie Mariki. - Prokuratura działa pod dyktando polityczne, a teraz jeszcze w celach kampanijnych - podsumowała.