Fakty po Faktach

Tomasz Siemoniak, prof. Marcin Matczak, dr Małgorzata Bonikowska, Jan Piekło

(Rząd - przyp. red.) nie był przygotowany, bo gołym okiem widać, jaki bałagan zapanował wszędzie - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Tomasz Siemoniak (KO) o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez białoruskie śmigłowce. Zastanawiał się przy tym, "jak to jest, że są tysiące żołnierzy, funkcjonariuszy Straży Granicznej i nie zauważają dwóch wielkich, hałaśliwych śmigłowców". Zaznaczył, że "to jest pytanie, które trzeba postawić ministrowi obrony czy ministrowi spraw wewnętrznych, który odpowiada za Straż Graniczną". Jego zdaniem "przypomina to historię z rosyjską rakietą, gdzie po kilku miesiącach się dowiedzieliśmy, że taka rakieta w ogóle wleciała". - Nie mam wątpliwości, że to była prowokacja, żeby sprawdzić reakcję, której nie było - powiedział Siemoniak. Zwrócił uwagę, że "Białorusini, z tego, co MON twierdzi, zapowiedzieli, że będą ćwiczenia przy granicy" i to jego zdaniem "to powinno już obudzić wszelkie możliwe służby". - Można się spodziewać innych prowokacji w najbliższym czasie i mamy do czynienia z taką sytuacją, że za bezpieczeństwo kraju odpowiadają ludzie, którzy nie zauważają, co się dzieje - stwierdził Siemoniak.

 

Następnie w programie prof. Marcin Matczak (Wydział Prawa i Administracji UW) komentował konferencję, na której Zbigniew Ziobro kolejny raz przekonywał, że Marika - skazana na trzy lata więzienia za chuligański rozbój - została potraktowana przez sąd niesprawiedliwie, a także ujawniono dane jej ofiary. - To nie pierwszy raz, kiedy dla celów politycznych partia rządząca Polską próbuje wykorzystać sprawę sądową i zamiast skupić się na sprawcy, to skupia się na ofierze - wskazał prof. Matczak. Zwrócił uwagę, że "podanie danych może spowodować ponowne zaatakowanie tej kobiety". - To jest działanie, które jest po prostu niebezpieczne i to mnie najbardziej martwi - dodał.

 

Na koniec dr Małgorzata Bonikowska (prezeska ośrodka THINKTANK) oraz Jan Piekło (były ambasador RP w Kijowie) rozmawiali na temat relacji polsko-ukraińskich. Polski ambasador w Kijowie został "zaproszony do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy" w związku z wypowiedzią prezydenckiego ministra Marcina Przydacza.