Audio: Czarno na białym. Podcast

"TV Republika tylko na pierwszy rzut oka wygląda jak prywatna telewizja"

Czas trwania 34 min

TV Republika tylko na pierwszy rzut oka wygląda jak prywatna telewizja. To jest polityczny projekt, w którym są politycy, który nie istniałby, gdyby nie politycy i który dzięki politykom został zasilony publicznymi pieniędzmi. Głównie dzięki politykom PiS ten projekt się rozwinął - mówiła Marta Gordziewicz, autorka reportażu "Republika propagandy", w programie "Czarno na białym. Podcast". W rozmowie z Tomaszem Jaworskim reporterka wyjaśniła, że przed dojściem PiS do władzy w 2015 roku, TV Republika miała niezauważalną oglądalność i była w trudnej sytuacji finansowej. - Przynosiła gigantyczne straty. W 2015 roku zaczął się dla tej telewizji wspaniały czas. Przed prezesem Tomaszem Sakiewiczem, który zawsze był u boku Jarosława Kaczyńskiego i polityków PiS, otworzyła się bardzo szeroko brama do publicznych pieniędzy. To jest kwota co najmniej 150 milionów złotych - tłumaczyła Gordziewicz. Zaznaczyła, że "dokumentacja była tak chaotycznie prowadzona, że ciężko odpowiedzieć na pytanie, ile dokładnie pieniędzy przepłynęło do mediów Sakiewicza". Reporterka przyznała również, że przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski, który nie ukrywał, że sympatyzuje z TV Republiką, obiecał jej spotkanie. - Wysłałam mu zagadnienia, o które prosił. Dostałam zaproszenie z konkretną datą, godziną i miejscem. Do rozmowy nie doszło, bo na 3 dni przed wyznaczonym terminem dostałam maila, że muszę spełnić kuriozalne warunki, żeby spotkać się z przewodniczącym. Zażądał między innymi potwierdzenia, że jestem pracownikiem zatrudnionym na umowę o pracę przez TVN. Pracuję w telewizji ponad 20 lat i nikt nigdy nie postawił mi takich warunków - relacjonowała Gordziewicz. Podkreśliła, że to dzięki Świrskiemu TV Republika, która była niszową telewizją, teraz jest dostępna w całej Polsce. - Dzięki temu PiS ma gwarancję, że ich narracja będzie sięgać dużo szerzej, tak samo, jak wtedy, gdy PiS trzymał w garści media publiczne - podsumowała Gordziewicz.