Audio: Czarno na białym. Podcast
"TV Republika tylko na pierwszy rzut oka wygląda jak prywatna telewizja"
TV Republika tylko na pierwszy rzut oka wygląda jak prywatna telewizja. To jest polityczny projekt, w którym są politycy, który nie istniałby, gdyby nie politycy i który dzięki politykom został zasilony publicznymi pieniędzmi. Głównie dzięki politykom PiS ten projekt się rozwinął - mówiła Marta Gordziewicz, autorka reportażu "Republika propagandy", w programie "Czarno na białym. Podcast". W rozmowie z Tomaszem Jaworskim reporterka wyjaśniła, że przed dojściem PiS do władzy w 2015 roku, TV Republika miała niezauważalną oglądalność i była w trudnej sytuacji finansowej. - Przynosiła gigantyczne straty. W 2015 roku zaczął się dla tej telewizji wspaniały czas. Przed prezesem Tomaszem Sakiewiczem, który zawsze był u boku Jarosława Kaczyńskiego i polityków PiS, otworzyła się bardzo szeroko brama do publicznych pieniędzy. To jest kwota co najmniej 150 milionów złotych - tłumaczyła Gordziewicz. Zaznaczyła, że "dokumentacja była tak chaotycznie prowadzona, że ciężko odpowiedzieć na pytanie, ile dokładnie pieniędzy przepłynęło do mediów Sakiewicza". Reporterka przyznała również, że przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski, który nie ukrywał, że sympatyzuje z TV Republiką, obiecał jej spotkanie. - Wysłałam mu zagadnienia, o które prosił. Dostałam zaproszenie z konkretną datą, godziną i miejscem. Do rozmowy nie doszło, bo na 3 dni przed wyznaczonym terminem dostałam maila, że muszę spełnić kuriozalne warunki, żeby spotkać się z przewodniczącym. Zażądał między innymi potwierdzenia, że jestem pracownikiem zatrudnionym na umowę o pracę przez TVN. Pracuję w telewizji ponad 20 lat i nikt nigdy nie postawił mi takich warunków - relacjonowała Gordziewicz. Podkreśliła, że to dzięki Świrskiemu TV Republika, która była niszową telewizją, teraz jest dostępna w całej Polsce. - Dzięki temu PiS ma gwarancję, że ich narracja będzie sięgać dużo szerzej, tak samo, jak wtedy, gdy PiS trzymał w garści media publiczne - podsumowała Gordziewicz.