Denise to "żyjąca" lalka. Ma długie czarne włosy, wielkie oczy i kształty, od których trudno oderwać wzrok. Marzy o "prawdziwym ciele", "staniu się człowiekiem" i "znalezieniu mężczyzny, którego pokocha". Niektórzy mogą doświadczyć jej miłości już dziś, a za 30-40 lat stosunki z podobnymi Denise seksrobotami mają stać się częstsze niż z żywym partnerem.
"Starajmy się myśleć o wirtualnej rzeczywistości i seksie z robotami w kontekście naszych norm społecznych. Jeżeli cofniemy się i spojrzymy na seks sprzed 100 lat, stanie się oczywistym, jak szybko i radykalnie się zmienił. Wraz z postępującym realizmem tego, co wirtualne, zupełnie możliwe wydaje się poprawienie seksu tak, by stał się on lepszy niż ten z drugim człowiekiem. Można sobie wyobrazić to, że niektórzy wybiorą tę formę, a nie seks z mniej niż perfekcyjnym partnerem".
Ta opinia wyrażona przez dr Helen Driscoll z Wielkiej Brytanii, czołową ekspertkę z zakresu psychologii seksu i związków, wywołała ogromne poruszenie na Zachodzie, zwłaszcza na Wyspach i w Stanach Zjednoczonych. Wypowiedź cytowana rok temu przez dziesiątki portali dziś wydaje się być jeszcze bardziej aktualna.
"Żadnych moralnych przeciwwskazań"
Przed dwoma tygodniami w Manchesterze odbyła się międzynarodowa konferencja poświęcona ludzkiej seksualności, traktująca jako przedmiot wyjścia relacje cielesne ludzi za 30-40 lat. Jak przewidują niektórzy filozofowie i psychologowie, lada chwila zrezygnujemy z kontaktów z drugim człowiekiem, by do sypialni wprowadzić robota.
Świat, o którym rozmawiano w Manchesterze, to świat naszych dorosłych dzieci. Tych, które teraz mają 5-10 lat i już spędzają ze smartfonami po kilka godzin dziennie, chętniej wybierając ekran niż rodziców czy kolegów. Badania prowadzone w ostatnich latach w kilku krajach Europy i za Oceanem Atlantyckim wskazują, że sięgnięcie po smartfona jest pierwszą czynnością, jaką po przebudzeniu wykonuje prawie połowa dzieci. Wirtualna rzeczywistość jest ciekawsza. Staje się, a może już się stała, niezbywalną częścią ich życia.
Jego zdaniem badacze, wynalazcy i twórcy spotykający się na styku technologii i seksualności są przekonani, że człowiek "nie potrafi stworzyć w obszarze sztucznej inteligencji sumienia w maszynie", dlatego też uprawianie z nimi seksu nie będzie przedstawiało w sferze moralnej specjalnie dużego problemu.
Norweski badacz Selmer Bringsjord porównał takie maszyny do zombie – ożywionej, ale nieludzkiej struktury, którą da się sterować.
Postęp technologiczny pozwoli tworzyć i udoskonalać roboty seksualne, które w pierwszej kolejności będą zaspokajać zachcianki najbogatszych, ale szybko – wraz z rozwojem tej gałęzi przemysłu – trafią pod strzechy.
"Seks z robotami jest nieunikniony"
Jednym z tych, którzy tak widzą przyszłość, jest Matt McMullen – twórca projektu, a teraz również i sklepu internetowego RealDoll. Przed kilkoma laty zaczął on produkcję bardzo zaawansowanych lalek seksualnych i właśnie wchodzi na kolejny etap ich upodabniania do człowieka. Lalki zaczynają mówić, twórca obdarza je mimiką. W swoich procesorach wkrótce będą miały zakodowane setki odpowiedzi, które pozwolą symulować rozmowę.
Choć McMullen, który stworzył Denise, oferuje też w swoim sklepie męską lalkę (siedem o wiele mniej realistycznych modeli), to jednak 90 proc. produktów stanowią te kobiece. Jest ich ponad 60 i można je modyfikować, składając z "modułów" o odpowiadających nam proporcjach (piersi, nogi, talia) Są dostępne za ok. 6,5-7,5 tys. dolarów. Wkrótce przekształcą się one zapewne w roboty (z ang. femmeboty).
McMullen twierdzi, że od 2010 r. sprzedaje rocznie 2-3 tys. swoich lalek. Oznacza to, że obraca kwotą 15-20 mln dolarów. Ma talent, pieniądze i zaplecze do tego, by sięgać dalej w przyszłość.
Profesor David Levy z Uniwersytetu w Maastricht, jeden z największych autorytetów w dziedzinie badań nad sztuczną inteligencją, w swojej pracy doktorskiej przed laty pisał, że "seks z robotami jest nieunikniony". – Jeżeli ktoś wyjdzie z historią w stylu "miałem seks z robotem i było fantastycznie" i pojawi się ona np. w "Cosmo", wiele osób dołączy do tego taboru – przekonywał w rozmowie z portalem naukowym LiveScience już w 2007 r. David Levy przewiduje nawet, że w połowie tego stulecia ludzie będą brali z robotami śluby.
McMullen zdaje się mu wtórować. Twierdzi, że pewnego dnia uda mu się stworzyć robota seksualnego ze sztuczną inteligencją, w którym człowiek się po prostu zakocha.
Choć maszyny seksualne wydaję się być czymś zupełnie nam jeszcze niedostępnym, wielu specjalistów uważa, że w połowie tego stulecia będą one powszechnie używane. Granicą ma być rok 2050.
Robot jak prostytutka
Coraz większą uwagę zwraca się jednak na aspekt etyczny takich wynalazków.
Dr Kathleen Richardson z De Montfort University jest autorką kampanii "Nie dla robotów seksualnych". Seks człowieka z robotem uważa za wyjątkowo niebezpieczny. Według niej maszyny należy budować tak, by "nie zaburzały sposobu życia i doświadczania życia przez człowieka".
– Nie traktujemy robotów jako odrębnych, świadomych jednostek. Uważamy, że powinny być produktami świadomości człowieka i w swym kształcie odzwierciedlać jego kreatywność. Jesteśmy przeciwni wszelkim działaniom zmierzającym do tworzenia robotów przyczyniających się do powiększania nierówności płci w sferze społecznej – zaznacza.
Jej zdaniem wzmocni się w ten sposób i tak niezwykle silne już mechanizmy uprzedzeń mężczyzn względem kobiet. Rodzaj relacji klient – prostytutka jest przeniesieniem podziału ról na męską (mężczyzna wymaga) i żeńską (kobieta jest przedmiotem dostarczającym przyjemność).
Podobnego zdania jest dr Aleksandra Przegalińska z Akademii im. Leona Koźmińskiego w Warszawie, która zajmuje się filozofią przyszłości, futurologią i zagadnieniami z zakresu sztucznej inteligencji. Wykładowczyni pracuje obecnie w Massachusetts Institute of Technology i od lat przygląda się rozwojowi robotyki.
W rozmowie z Magazynem TVN24 ocenia, że "relacja uprzedmiotowienia" jest w tym przypadku czymś oczywistym. – W seksie instrumentalizacja się zdarza i nie jest do tego potrzebna maszyna. Tutaj, ze względu na swoiste ubezwłasnowolnienie maszyny i silną antropomorfizację, ta relacja wydaje się wyjątkowo brutalna – tłumaczy.
Zwraca też uwagę, że z punktu widzenia nauki "seksroboty nie są żadną radykalną nowością". – Poszukiwanie doznań w rzeczywistości wirtualnej lub pośród maszyn jest oczywiste, podobnie jak oczywiste jest poszukiwanie ich w innych sferach życia. Na tym etapie nie możemy mówić o tych robotach jako potencjalnych partnerach zastępujących relacje, a raczej jako o kolejnych gadżetach.
Miłośników przybywa
Największe forum internetowe skupiające miłośników lalek i robotów seksualnych, dollforum.com, rocznie odwiedza około miliona gości. I z każdym rokiem jest ich więcej. Omawiają tam różne modele lalek, piszą, jak się nimi "zajmują", jak dbają o ich "kondycję", jakich preparatów używają, by służyły im jak najdłużej. Zastanawiają się też nad przyszłością rynku i wyglądem robotów.
Z forum można się też dowiedzieć, że między 23 a 26 września, a więc w ten weekend, gdzieś w Europie odbywa się siódmy już zlot miłośników lalek i robotów seksualnych. Jego lokalizacja nie jest podana do publicznej wiadomości. Aby uczestniczyć w spotkaniu, należy uiścić "wpisowe". Jak piszą organizatorzy, "głównym wydarzeniom towarzyszą: w pełni opłacony bar, sale o różnym przeznaczeniu, pomieszczenia wystawowe, sale spotkań" oraz m.in. kursy fotografii.
"Prawie wszystkie miejsca w głównym hotelu są zajęte, ale w tym roku, wiedząc o zainteresowaniu, zarezerwowaliśmy wszystkie hotele we wsi" – dodają na koniec organizatorzy, wskazując jednoznacznie, że zadbali o prywatność swoich gości.