Ataki terrorystyczne w stolicy Francji były szokiem dla całego świata. Mogą mieć dalekosiężne konsekwencje i zmienić układ sojuszy na arenie międzynarodowej. Eksperci wskazują, że największym beneficjentem tej zmiany będzie Rosja. Ale czy tylko ona? I co to oznacza dla Ukrainy?
"Zmierzch Europy, triumf Putina" – pod takim tytułem o "nieoczekiwanych efektach zamachów terrorystycznych w Paryżu" informowała rosyjska internetowa gazeta "Znak". Przekonanie, że masakra w stolicy Francji stała się wielkim geopolitycznym prezentem dla Kremla, dominuje jak Rosja długa i szeroka.
- Każdy zamach będzie mu służył. O Putinie będą mówić, że jest przeciwko terrorystom. Walczył na Ukrainie i zaanektował Krym, ale przecież jest przeciwko najgorszym terrorystom - mówił na antenie Radia Swoboda dziennikarz Michaił Sokołow. I postawił pytanie, które dziś zadaje sobie wielu: "Może będziemy Putina znosić jako mniejsze zło, podobnie jak znosiliśmy Stalina w czasach drugiej wojny światowej?".
"Triumf Putina"
Zamachy w Paryżu zmieniły przebieg szczytu G-20 w tureckiej Antalyi, poświęconego formalnie sprawom energetycznym. W oficjalnym programie spotkania prezydentów USA i Rosji nie przewidywano. Ale jak wiadomo, Putin i Obama znaleźli jednak czas na rozmowę o Syrii i Ukrainie.
Szczyt G-20 w Antalyi był świadectwem wyjścia Rosji z izolacji
Andriej Piontkowski, publicysta i politolog, znany z krytyki Kremla. Były członek Rady Koordynacyjnej rosyjskiej opozycji
Trwała ona ponad pół godziny. Biały Dom uznał ją za konstruktywną. Ogłosił, że "po zamachach w Paryżu rozwiązanie konfliktu w Syrii będzie pilniejszym wyzwaniem niż dotąd". Rosyjskie agencje relacjonowały, że "Rosja i USA mają podobne cele strategiczne w walce z tak zwanym Państwem Islamskim".
- Szczyt G-20 w Antalyi był świadectwem wyjścia Rosji z izolacji. W czasie szczytu triumf Putina był jednak połowiczny. Prawdziwe zwycięstwo odniósł wtedy, kiedy prezydent Francji Francois Hollande oświadczył, że zamierza przedyskutować sprawę Syrii z prezydentem USA Barackiem Obamą i Władimirem Putinem. Przyjazd Hollande'a do Rosji będzie zwycięstwem Putina – mówi portalowi tvn24.pl Andriej Piontkowski, rosyjski politolog i krytyk Kremla.
- Zwycięstwem propagandowym Putina było także oświadczenie Baracka Obamy, który powiedział, że skoncentrowanie wysiłków na walce z reżimem syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada było błędem. To była sensacja. Okazało się, że Putin miał rację, że trzeba było zjednoczyć wysiłki w walce przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu - dodaje Piontkowski.
Katastrofa airbusa
Eksperci zwracają uwagę, że po zamachach w Paryżu zmieniła się też polityka informacyjna Moskwy w sprawie katastrofy airbusa A321 na Synaju. Trzy dni po atakach we Francji szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow ogłosił, że przyczyną katastrofy w Egipcie był zamach terrorystyczny, że na szczątkach samolotu znaleziono ślady materiałów wybuchowych obcej produkcji.
Wcześniej władze na Kremlu odrzucały wersję zamachu, a rzecznik Putina Dmitrij Pieskow apelował, by nie wiązać katastrofy samolotu z rosyjską operacją w Syrii.
"Obecna sytuacja sprzyja przyznaniu się, że był to zamach. Teraz katastrofy rosyjskiego airbusa nikt nie będzie wiązał z operacją wojskową Rosji w Syrii. Poza tym, w kontekście agendy G-20, nieco spóźnione uznanie siebie za ofiarę terroryzmu, automatycznie zalicza Rosję do grona zachodnich państw, które walczą w jednym szeregu przeciwko barbarzyńcom. Kto teraz odważy się osądzać rosyjską politykę zagraniczną, jeśli Rosja także walczy przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu?" – komentowała "Nowaja Gazieta".
Sprawa Ukrainy
Eksperci w Kijowie zgadzają się z tą tezą. Prognozują, że po tragedii w Paryżu sprawa Ukrainy zejdzie na drugi plan, że zestrzelenie malezyjskiego boeinga w Donbasie przestanie być "tematem aktualnym", że rosyjska agresja w Donbasie będzie "mniej zauważalna".
"Zachód nie jest w stanie zaakceptować tego, że nie ma istotnej różnicy między prorosyjskimi, prawosławnymi terrorystami z samozwańczych republik w Doniecku i Ługańsku a radykalnymi islamistami. Są oni takim samym zagrożeniem dla bezpieczeństwa światowego, nie wahając się zabijają dziesiątki, setki Europejczyków, by realizować ideologiczne postulaty. Zarówno pierwsi, jak i drudzy rzucają wyzwanie dla cywilizowanego świata, gardząc wartościami europejskimi" – cytowała opinię analityka Mychajło Samusa rosyjska agencja Nowy Region.
Kreml próbuje maksymalnie wykorzystać tragedię we Francji do własnych interesów. Jak podkreśla Andriej Piontkowski, "już w pierwszych godzinach tragedii w Paryżu władze Rosji jednym głosem oświadczyły, że świat ma wspólnego wroga i że trzeba zapomnieć o drobnych rozbieżnościach, takich jak sprawa Ukrainy".
Czeczeńska lekcja
Putin, oczywiście, może wykorzystać zamachy we Francji w interesach Rosji. Paryż nawet poszedł mu na rękę
Aleksiej Małaszenko, przewodniczący programu „Religia, społeczeństwo i bezpieczeństwo” w moskiewskim Centrum Carnegie. W latach 2000-2006 – profesor Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Członek Rady Ekspertów agencji RIA Nowosti oraz redakcji czasopism „Azja Środkowa i Kaukaz” i „Nadawca Eurazji”
We wrześniu 1999 r. zamachy w Rosji, o dokonanie których władze na Kremlu oskarżyły czeczeńskich rebeliantów, dały pretekst Putinowi do inwazji na Czeczenię.
Szefowa departamentu analitycznego Centrum Technologii Politycznych Tatiana Stanowa po zamachu w stolicy Francji komentowała: "Bez wątpienia, jest to szansa dla Putina. Jeśli w 2001 r. (po atakach w Nowym Jorku – red.) inicjatywa (w wojnie z terroryzmem - red.) była po stronie Stanów Zjednoczonych, a Putin służył jedynie wsparciem, to teraz inicjatywa w walce z tzw. Państwem Islamskim jest w rękach prezydenta Rosji. Oferuje on zrozumiały i długoterminowy plan działania w celu rozwiązania kryzysu syryjskiego, jego naród także jest ofiarą terroru. To już nie jest wojna Putina. To jest cywilizowana wojna przeciwko barbarzyńcom".
Taktyczne zbliżenie
- Putin, oczywiście, może wykorzystać zamachy we Francji w interesach Rosji. Paryż nawet poszedł mu na rękę. Teraz Francja jest sojusznikiem, prezydent Hollande jedzie do Rosji, francuski lotniskowiec Charles De Gaulle płynie do Syrii, być może zawita także w porcie Tartus (gdzie znajduje się baza rosyjska – red.). Europa i Rosja mają wspólnego wroga, skrajnych islamistów – mówi portalowi tvn24.pl Aleksiej Małaszenko, analityk Centrum Carnegie w Moskwie.
– Jednak oczekiwać, że Rosji zostanie odpuszczony Krym, jest rzeczą niemożliwą. Nie wiadomo także, co będzie z sankcjami (wobec Rosji – red.). Wszystko, co dzieje się w stosunkach Rosji z Zachodem jest posunięciem taktycznym. Nie wiadomo, w jaki sposób zostanie rozwiązany problem syryjski. Początki jego politycznego uregulowania są widoczne, jednak zakończenie jest niejasne. Nie wiadomo także, co będzie z Asadem, pozostanie czy nie? – stwierdza Małaszenko.
"Status pariasa"
Kijowski publicysta i politolog Ołeksandr Palij zaznacza, że zamachy w Paryżu są bez wątpienia korzystne dla Rosji.
Dość łatwo sobie wyobrazić, że rosyjskie środki płyną do tzw. Państwa Islamskiego za pośrednictwem czeczeńskiego czy dagestańskiego dowódcy
Ołeksandr Palij, ukraiński politolog i doradca polityczny. W latach 2006-2010 ekspert Instytutu Polityki Zagranicznej Akademii Dyplomatycznej MSZ Ukrainy
- Sprawiły, że Rosja wraca ze statusu pariasa do statusu państwa, z którym należy rozmawiać, w tym o wspólnej walce z tzw. Państwem Islamskim. Widzimy, że prezydent Francji leci do Putina, widzimy wypowiedzi innych liderów europejskich. Warto powiedzieć, że jest bardzo możliwe, że Kreml – za pośrednictwem osób trzecich, finansuje IS. Organizacja Putina – KGB – w czasach ZSRR finansowała praktycznie wszystkie znaczące organizacje terrorystyczne na świecie. Dlatego dość łatwo sobie wyobrazić, że rosyjskie środki płyną do tzw. Państwa Islamskiego za pośrednictwem jakiegoś czeczeńskiego czy dagestańskiego dowódcy. Tym bardziej, że liczba Rosjan, walczących w szeregach islamistów, może sięgać siedmiu tysięcy – mówi w rozmowie z tvn24.pl Oleksandr Palij.
I podkreśla: – Dla Ukrainy bardzo ważne jest, by nie pozwolić Rosji oddemonizować się. Świat nie może zapomnieć o efektach polityki terrorystycznej Rosji w Donbasie.
"W geopolitycznym meczu"
Ale są i tacy eksperci, którzy twierdzą, że głównym beneficjentem nowej sytuacji, spowodowanej zamachami w Paryżu, nie będzie Rosja lecz Stany Zjednoczone.
- Nie należę do tych, który uważają, że ataki terrorystyczne w Paryżu wzmocnią pozycję Rosji w Europie – mówi tvn24.pl Kostiantyn Bondarenko, szef Instytutu Polityki Ukraińskiej.
W wielkim geopolitycznym meczu Ukraina nie jest graczem, a piłką
Kostiantyn Bondarenko, szef Instytutu Polityki Ukraińskiej. Publicysta, były doradca partii politycznych i były członek rad społecznych przy administracji prezydenta Ukrainy, przewodniczącego Rady Najwyższej oraz MSZ
- Tu nie chodzi o pogłębienie rosyjskiej obecności w Europie – może ona ją osiągnąć najwyżej na poziomie sprzed 2013 r., i to w idealnych warunkach. USA skorzystają na tym znacznie więcej. Po pierwsze, wzmocnią swój wpływ na NATO i wpływ NATO na politykę europejską, z uwagi na konieczność wzmocnienia systemu bezpieczeństwa zbiorowego. Najprawdopodobniej zostanie złożona propozycja przeglądu szeregu podstawowych zasad NATO, powiedzmy, decyzje będą podejmowane nie na zasadzie konsensusu, a zwykłą większością, co umożliwi Stanom Zjednoczonym w pełni wpływać na europejską politykę obronną. Po drugie, tworzone są warunki do przyspieszenia procesu tworzenia transatlantyckiej strefy wolnego handlu, co może wzmocnić amerykańską dominację nad europejską gospodarką. Po trzecie, Europa staje się poligonem doświadczalnym dla wielokulturowych eksperymentów, których USA doświadczyły 150-100 lat temu i mają "metodyczne rekomendacje” o charakterze politycznym dla europejskich kolegów – wymienia Bondarenko.
Pytany zaś o sprawę Ukrainy, podkreśla: - Niestety, kraj ten nie jest równoprawnym graczem politycznym. W wielkim geopolitycznym meczu Ukraina nie jest graczem, a piłką. Dlatego jej los zależy wyłącznie od nastrojów wielkich graczy. Szkoda, ale tak już jest. Nie my decydujemy. Decydują za nas.