Jest niedziela, pierwszy października 2017 roku. Las Vegas jak zwykle tętni życiem. Światła górujących nad miastem wieżowców, hoteli i kasyn oświetlają tłum zebrany na festiwalu muzyki country. Pośrodku pustyni w Nevadzie rozbrzmiewa gitarowa solówka Jasona Aldeana. O 22.05 ciepłe wieczorne powietrze przecinają pierwsze dwie kule. Z hotelowego pokoju na 32. piętrze leci kolejna seria pocisków. Strzela Stephen Paddock.
Ktoś osuwa się na ziemię.
"Tu 169 SE, padły strzały. 415 A na Route 91. Brzmi jak broń automatyczna. Odbiór" – odzywa się głos w policyjnym radiu.
"Twój Bóg mnie nie kocha"
Nie był religijny, nie był agresywny, nie mówił o polityce. Nie sięgał po kieliszek, nigdy nie widziała też, żeby brał narkotyki. "Twój Bóg mnie nie kocha" – mawiał, gdy w stresujących sytuacjach robiła znak krzyża.
Paddock nie popełnił żadnego przestępstwa, do czasu aż wystrzelił pierwszy pocisk w stronę tłumu w Las Vegas Village.
- fragment policyjnego raportu
Należał do tych łagodnych. Rzadko się złościł, a kiedy był zły, nie podnosił głosu. Gdy coś go denerwowało, stawał się cichy. Milkł – zeznała potem śledczym. Nigdy wcześniej nie miał problemów z prawem. Nie był rasistą.
Poznali się w Reno, drugim po Vegas największym mieście Nevady. Marilou Danley, z urodzenia Filipinka, pracowała tam jako krupierka. Z początku to była czysto zawodowa relacja. Z czasem przerodziła się w uczucie. Wtedy Stephen mieszkał jeszcze w Mesquite, na drugim końcu stanu. Dzieliło ich ponad 500 kilometrów. Ale często przyjeżdżał do niej do kasyna.
Grywał tam w pokera i zyskał miano "dużego gracza". Nie bawił się w małe stawki. Nie zawsze wychodził na swoje, ale pieniędzy mu nie brakowało.
22.05
Dźwięk przypomina głośne wiercenie. Dobiega z pokoju 32-135. Jesus Campos, ochroniarz hotelu Mandalay Bay niecałą godzinę wcześniej dostał zadanie: obchód po kilku pokojach. Ostatni apartament na jego liście znajduje się na 32. piętrze. Rutynowa robota.
Wśród haseł, jakie wpisywał w wyszukiwarce internetowej, znajdowały się m.in.: "Największe otwarte areny koncertowe w USA" (...) "Czy policja używa środków wybuchowych" (...) "Jak tłoczna może być plaża Santa Monica" i wiele innych.
- fragment policyjnego raportu
Sprawdził już wszystkie, chce wracać, kiedy słyszy hałas... Campos nie ma wątpliwości. W pokoju kilka metrów od niego jest uzbrojony napastnik. Nagle czuje silny ból w lewej łydce. Oberwał. Dopiero później dowie się, że to tylko odłamek. Strzelający dostrzegł go na monitorze. Wyświetla się na nim widok na cały korytarz. Kamerka znajduje się w wizjerze. Dobrze się przygotował. Wiedział, że w końcu po niego przyjdą.
Ochroniarz chowa się za kotarą między pokojami. Myśli, że dostał z wiatrówki. Myli się. Broń, którą dysponuje mężczyzna po drugiej stronie drzwi, jest śmiercionośna. Drżącymi rękami wyciąga krótkofalówkę i wzywa pomoc. Radiowy szum zagłusza kanonada pocisków. Skulony za ścianą Campos czeka na posiłki. Kolejne sekundy wleką się niemiłosiernie.
Na zewnątrz słychać głośny równomierny huk. Ludzie rozglądają się, szukając źródła dźwięku. Niekończący się strumień rytmicznych wystrzałów. Pierwsza myśl: fajerwerki. Występujący właśnie artysta wyczuwa zagrożenie. Zbiega ze sceny. Muzyka cichnie. Słychać tylko kolejne serie strzałów. Zgromadzeni na skwerze Las Vegas Village już wiedzą. Znaleźli się w śmiertelnej pułapce. Wybucha panika. Ludzie desperacko próbują schronić się przed kulami.
***
Ograniczał kontakty fizyczne z ludźmi do takiego stopnia, że unikał nawet uścisków dłoni. Często nosił skórzane rękawiczki.
Wielokrotnie skarżył się na złe samopoczucie – wspomina Marilou, partnerka zamachowca. Twierdził, że lekarze nie są w stanie mu pomóc. Dostawał silnych bólów głowy od mocnych zapachów. Już na początku ich związku poprosił, by nie używała szminki ani perfum, bo – jak twierdził – był na nie uczulony.
Wolny czas spędzali w kasynach, dużo też podróżowali. W pewnym momencie poprosił ją nawet, żeby zrezygnowała z pracy, aby mogli jeździć jeszcze więcej. Dała się przekonać. W zamian każdego miesiąca otrzymywała od Paddocka ustaloną kwotę pieniędzy. Zjeździli razem kawał świata: Morze Śródziemne, Bahamy, Dubaj, Azję... Marilou uważa, że ich związek był bardzo romantyczny.
Do czasu.
22.06
Cholera. Nic nie widzi. Detektyw Stephen Balonek biegnie do samochodu po okulary. Lustruje okolice w poszukiwaniu napastnika. Echo strzałów odbija się od budynków. Dźwięk dochodzi z południowego skrzydła skweru. Jest! Na wysokości około 30. piętra wieżowca, górującego nad skwerem Las Vegas Village dostrzega sylwetkę mężczyzny. Stoi kilka metrów od rozbitego okna.
Z hotelowego pokoju wyłania się lufa karabinu AR-15. Chwilowo nie widać błysku ognia. Teraz z broni uchodzi dym. Znowu zapada cisza. Balonek chce przekazać reszcie, że namierzył strzelca. Policyjne radio jest jednak zbyt przeciążone.
Szlag by to.

***
Od lat 80. Paddock wszedł w posiadanie 67 sztuk broni. (...) 24 zostały znalezione w Mandalay Bay. (...) Strzały oddano z 14 strzelb.
- fragment policyjnego raportu
Broń posiadał już wcześniej, ale w 2016 roku zaczął kupować jej coraz więcej. Stała się jego nowym hobby. Miał zawsze dużo zainteresowań, dlatego kolejne nie wzbudziło podejrzeń Marilou.
Zwykle jednak jego zapał trwał krótko. Tym razem było inaczej. Kupował karabiny półautomatyczne i setki strzeleckich akcesoriów. Przywożono paczki, które Paddock otwierał w garażu. Często odwiedzał sklepy z bronią i pobliską strzelnicę. Czasami zabierał tam swoją dziewczynę.
Czas mijał, a ona zauważyła, że coraz mniej się nią interesuje. Winę zrzucał na zły stan zdrowia. W końcu przytulanie i pocałunki zupełnie się skończyły. Paddock miał jej powiedzieć, że nie jest w stanie bardziej okazywać uczuć. Mimo wszystko nie przestał się o nią troszczyć. Jej zdaniem nie mógł utrzymywać intymnej relacji, bo nie sprawdzał się już jako mężczyzna. Seks zupełnie go wykańczał. Po nim nie robił nic, tylko spał godzinami. Życie łóżkowe zeszło na drugi plan.
22.08
Paddock używa pocisków, których zabrania konwencja haska. Kule wbijają się w ofiary i rozrywają ich ciała. Tego typu amunicja jest często stosowana przez myśliwych. Przyspiesza śmierć zwierząt.
Pada pierwszy strzał w stronę zbiornika z paliwem. Znajduje się na pobliskim lotnisku, jakieś 600 metrów dalej. Napastnik najwyraźniej chce doprowadzić do eksplozji. Pudłuje. Próbuje znowu. Znów pudło. Kolejne dwa podejścia. Za piątym razem trafia w cel. Zbiornik jednak nie wybucha. Rezygnuje. Swój karabin ponownie zwraca w stronę uciekających w popłochu ludzi. W kierunku Las Vegas Village lecą niezliczone ilości pocisków.
***
Dlaczego to zrobił? - Prawdopodobnie osiągnął już w życiu wszystko, czego pragnął. Był już wszystkim znudzony – twierdzi brat Stephena, Eric, najmłodszy z czterech synów Benjamina i Irene Paddocków. Podejrzewa, że jego brat zaplanował atak w taki sposób, żeby zabić jak najwięcej ludzi. Pobić rekord w liczbie ofiar. Zawsze chciał być we wszystkim najlepszy. Zauważony.
Stephen dużą wagę przywiązywał do szczegółów. Kiedy coś robił, bardzo dokładnie to planował. Nie inaczej było w Mandalay Bay. Wszystko, co znaleziono w jego pokoju, było mu do czegoś potrzebne – uważa Eric. Podobnie było z ludźmi w jego życiu. Narcyz, któremu zależało tylko na tych, z których miał jakiś pożytek.
W oczach innych chciał być kimś ważnym, z kim musieliby się liczyć. Ludzie, których zabił tamtej październikowej niedzieli, nie mieli dla niego żadnego znaczenia. Nie liczyły się ich rasa, religia czy płeć. Byli tylko żywymi celami. Jedyną osobą, o którą naprawdę się troszczył, była Marilou. Dla niej zrobiłby wszystko. Zdaniem Erica to zwykła naciągaczka.
Wychowywali się w dużej mierze bez ojca, który zawodowo trudnił się napadaniem na banki. Kiedy Stephen miał 7 lat, Benjamin trafił do więzienia. 20 lat za celowe potrącenie funkcjonariusza policji. Jego własnym samochodem. Po siedmiu latach uciekł. Przez następnych osiem figurował na liście najbardziej poszukiwanych ludzi przez FBI. Do czasu aż został schwytany. Po wyjściu na wolność nie utrzymywał z synami bliskich kontaktów.
22.12
Dziesiątki ciał leżą nieruchomo na ziemi. Niektórzy wołają o pomoc. Detektyw Clarkson ze swoim partnerem chowają się za niewielkim murem. Ich wzrok krąży po szklanej ścianie 43-piętrowego budynku. Szukają napastnika.
Na parkingu stoją samochody patrolowe. Detektywi biegną w ich stronę. Chcą dostać się do Mandalay Bay. Podbiega do nich dwóch cywilów. Są cali, chowają się za policyjnym vanem. To nie najlepsza kryjówka i zaraz się o tym przekonają. Z okna pada 90 strzałów. Potem następuje druga seria. Strumień spadających z góry pocisków zbliża się do pojazdów. Tym razem Clarkson obrywa. Nawet tego nie zauważa, ból znieczula adrenalina. Ostrzał ustaje na moment. Funkcjonariusze rzucają się do ucieczki. Chowają się za ścianą. Jest teraz niczym granica między życiem a śmiercią. Za nią grupka przerażonych ludzi. Policjanci zasłaniają ich swoimi ciałami. Ktoś mówi Clarksonowi, że jest ranny. Łapie się za kark. Jego dłoń jest cała we krwi.
***
Śledczy odkryli 14 kont bankowych powiązanych z Paddockiem. We wrześniu 2015 roku suma pieniędzy wynosiła na nich łącznie prawie 2,1 mln dolarów. Dla porównania we wrześniu 2017 roku kwota ta zmniejszyła się do 530 tysięcy dolarów.
- fragment policyjnego raportu
- Był bystry. Inteligentniejszy od większości ludzi – wspomina Eric. Miał nieprzeciętny matematyczny umysł.
Po ukończeniu college'u Stephen pracował w urzędzie skarbowym. Przez pewien czas w firmie z branży lotniczej. Potem razem z Erikiem i ich matką założyli wspólny biznes. Inwestowali w nieruchomości. Byli właścicielami kilku posiadłości. Dochód z transakcji dzielili równo między siebie. Kiedy wysprzedali już wszystkie, Paddock przeniósł się do Nevady – serca hazardu. Wtedy zaczął grać bardzo intensywnie. Większość czasu spędzał w kasynach.
Nie lubił ryzykować, o ile można tak powiedzieć o permanentnym hazardziście. Obstawiał tylko, kiedy sytuacja mu sprzyjała. W kasynach dorobił się milionów dolarów. Dobrze go znali w Vegas.
22.16
Cisza. Z okna na 32. piętrze Mandalay Bay nie wyleci już żaden pocisk. W poniedziałkowy poranek mieszkańcy Las Vegas udadzą się do pracy i szkoły. Dopiero wschód słońca obnaży skalę tragedii. 31 osób już nie żyje. Kolejnych 27 umrze w szpitalu. Spośród 869 rannych w masakrze, 413 do końca swoich dni będzie nosić na sobie piętno: bliznę po postrzale lub odłamku. I tak mieli szczęście, że przeżyli.
Ameryka pogrąża się w żałobie.
***
Musiał być cholernie wkurzony, żeby zdobyć się na coś podobnego – uważa Bruce, drugi brat Paddocka. Nie rozmawiali ze sobą od ponad 10 lat. Twierdzi, że jego brat cierpiał na problemy psychiczne. Miał paranoję i urojenia. Ale nigdy wcześniej nie przejawiał agresji.
Był "dziwny", okazywał niewiele emocji – zeznał o Paddocku lekarz pierwszego kontaktu. Zdiagnozował u niego chorobę afektywną dwubiegunową, ale jego pacjent nigdy nie chciał z nim o tym rozmawiać. Odmówił też przyjmowania antydepresantów. Chyba bał się leków.
W toku śledztwa nie znaleziono jednak dowodów, które definitywnie potwierdzałyby zaburzenia psychiczne. Z analizy biegłych wynika, że w momencie masakry Stephen Paddock był świadomy swojego czynu.
23.21
Drzwi pokoju numer 32-135 wysadzają funkcjonariusze specjalnej policyjnej jednostki SWAT. Wchodzą do środka. Na podłodze leży ciało Stephena Paddocka. Obok zwłok znajduje się rewolwer smith & wesson kaliber 38. To z niego 64-latek oddał samobójczy strzał w głowę. Mały, poręczny. Niepozorny. Z całego arsenału, którym dysponował, dla siebie wybrał właśnie jego. Nie odnotowano tego w policyjnym raporcie, ale to broń stosowana głównie do samoobrony. Przed czym chciał się uchronić, pociągając za jego spust? Przed więzieniem? Wyrzutami sumienia? Samym sobą...? A może po prostu chciał umrzeć tak, jak żył. Na własnych warunkach.

Apartament, w którym leżą teraz zwłoki, przypomina magazyn z bronią. Na łóżku, podłodze, w wannie. Dosłownie wszędzie leżą karabiny, pistolety, tysiące sztuk amunicji. Broń, którą znajdują, jest półautomatyczna. Oznacza to, że w normalnych warunkach za pojedynczym pociągnięciem spustu jest w stanie wystrzelić jedną kulę. To znacznie ogranicza szybkostrzelność. Część z karabinków jest jednak specjalnie zmodyfikowana. Użyto w nich zestawu zwanego "bump fire" albo "slide fire", który pozwala napastnikowi strzelać z takiej broni niczym z automatycznej. Nie ulega wątpliwości, że Paddockowi zależało na jak największej liczbie ofiar.
***
Łysiejący, otyły, niezbyt urodziwy facet po sześćdziesiątce. Z wyglądu całkowicie przeciętny. Gdyby minął cię na ulicy, nie zwróciłbyś uwagi. To właśnie on z zimną krwią zamordował 58 osób. Potrzebował do tego 14 karabinów, 1057 pocisków i 11 minut.
Policja w Las Vegas, przy współpracy z FBI, przez 10 miesięcy próbowała ustalić motywy tego makabrycznego czynu. Stephen Paddock nie zostawił listu samobójczego ani manifestu. Nie był powiązany z żadnym radykalnym ugrupowaniem, żadną grupą przestępczą.
3 sierpnia opublikowano w tej sprawie raport. 187 stron i żadnych poszlak.
Najkrwawsza masowa strzelanina w historii USA pozostaje zagadką.
Śledztwo oficjalnie zamknięto.