Fantazjujecie czasem o tym, jak mogłoby wyglądać wasze życie na Czerwonej Planecie? Wraz z architektem kosmicznym Leszkiem Orzechowskim, który znalazł się w zespole tworzącym docenioną podczas konkursu Mars Colony Prize bazę marsjańską Twardowsky, zastanawialiśmy się nad tym, co może nas czekać, jeśli za 50 lat trafimy na Marsa.
Marcelina Burzec: Mars, rok 2070. Budzimy się i gdzie jesteśmy?
Leszek Orzechowski: Mamy swoją prywatną przestrzeń. Mieszkanie pewnie będzie przypominać kawalerkę. Modułowo łączoną, jeśli mamy rodzinę. Pierwsze kroki po przebudzeniu będą bardzo podobne do tych ziemskich, bo rutyna ludzka wynika z fizjologii. Ale wszystko co robimy – jemy śniadanie, korzystamy z toalety – to będzie część większego systemu, który składa się na życie w kolonii.
W zaprojektowanej przez was, czyli przez zespół Politechniki Wrocławskiej, marsjańskiej wiosce miałoby zamieszkać tysiąc osób. To dużo?
Tysiąc osób na Marsie to optymistyczna wizja dla jednych, a pesymistyczna dla drugich. Elon Musk mówi, że w tym stuleciu powinno dotrzeć na Marsa, za pomocą między innymi statków Starship, parę milionów osób. Do niedawna jeszcze wydawało się to marzeniem ściętej głowy, ale Starship został wybrany przez NASA jako podstawowy, jedyny lądownik załogowy w programie Artemis [celem programu jest wysłanie ludzi na Księżyc w 2024 roku – przypis redakcji]. Starship jest projektowany z myślą o misjach marsjańskich, więc ten program nagle dostał dużego przyspieszenia.
Gdzie może zostać wybudowana marsjańska baza? Czy mógłby to być krater Jezero, w którym w lutym tego roku wylądował łazik Perseverance?
W rejonie, w którym jest krater Jezero, znajduje się szereg przydatnych minerałów. Pirokseny, oliwiny czy mocno uwodnione związki sprawiają, że możemy myśleć o wytwarzaniu tam dóbr. Krater Jezero położony jest w krainie bardzo różnorodnej geologicznie, znajdują się tam formacje z różnych epok historii Marsa, które mogą mieć inne zasoby, skały. To atrakcyjne miejsce.
Mars nie jest bezpieczny. Rzadka, trująca atmosfera, niskie temperatury, promieniowanie kosmiczne. Jak się przed tym chronić?
Niebezpieczeństw jest sporo. Mars jest dla nas niebezpieczny tylko dlatego, że jest inny od Ziemi. My wyewoluowaliśmy w konkretnym środowisku. I ludzie mają to do siebie, że poszerzają swoje naturalne habitaty, tworząc sztuczne. Na Marsie musimy mieć szczelnie zamkniętą przestrzeń, która ochroni nas przed rzadką atmosferą i pozwoli nam zachować atmosferę, którą możemy oddychać w odpowiednim ciśnieniu. Gdy projektujemy dom na Ziemi, patrzymy na to, żeby okna sypialni wychodziły na wschód, salon to raczej południe. Na Marsie też musimy projektować zgodnie z kierunkami geograficznymi, myśląc szczególnie o tym, żeby chronić się przed słońcem, promieniowaniem. Na to projektanci mają różne pomysły. Bo można chować się przed Marsem – można tę kolonię zakopać, można ją założyć w jaskini, tunelu lawowym. Wtedy jednak zamykamy się na Marsa i jesteśmy przed nim ukryci. Delta rzeki, którą łazik Perseverance właśnie teraz będzie badał, pozwoliła nam znaleźć odpowiednie północne zbocze, które jest osłonięte od Słońca, co chroni przed promieniowaniem. Wystarczy, że odbijemy światło słoneczne do naszej kolonii, żeby ją doświetlić. W takich warunkach nie tracimy światła i wciąż patrzymy na Marsa.
Kto zbuduje bazę? Jakie mamy technologie? Czy istnieją kosmiczne żurawie?
Pierwsze placówki na pewno przylecą z Ziemi. Najpierw trzeba mieć narzędzia, żeby wykorzystać zasoby danego miejsca. Placówka ma za zadanie być samowystarczalna. Naszymi narzędziami są roboty, które mogłyby szukać zasobów i je pozyskiwać. Dzięki takim pomocnikom nie będziemy musieli narażać człowieka na niebezpieczeństwo spacerów kosmicznych. Jeśli chodzi o sposoby konstrukcji, to rozważanych jest ich parę. To mogą być struktury rozkładane, nadmuchiwane, prefabrykaty, struktury stworzone dzięki drukowi 3D. Były propozycje, by wykorzystywać marsjański lód i budować z niego coś na kształt igloo. Nasza drużyna proponowała, by regolit marsjański, czyli pył, który jest na powierzchni Marsa, potraktować laserem, nadtopić go i stworzyć ceramikę w skali całego budynku. Najszybszym rozwiązaniem architektonicznym może być zatkanie dwóch otworów tunelu lawowego i wpuszczenie tam powietrza, co pozwoli szybko zyskać ogromną powierzchnię do wykorzystania. Nad tym myślą i inżynierowie, i twórcy science fiction.
Kto i gdzie zamieszka w marsjańskiej wiosce? Jak będziemy podzieleni? Czy znajdzie się miejsce do spędzania czasu wolnego?
Ciągle trzeba myśleć o bezpieczeństwie ludzi. Dlatego w naszej propozycji, a więc kolonii na tysiąc osób, podzieliliśmy jednostki mieszkalne po 200 osób. Wyglądały wręcz jak galerie handlowe, gdzie byłaby przestrzeń mieszkalna, przestrzeń publiczna z parkami, obiektami sportowymi, usługami gastronomicznymi, amfiteatrem. W części mieszkalnej produkowana byłaby żywność.
Jakie zawody będziemy wykonywać?
Mało osób będzie pracowało w usługach. Jedni zajmowaliby się produkcją żywności, inni wydobyciem, czyli kosmicznym górnictwem. Musimy mieć lekarzy, nauczycieli, kadrę administracyjną, więc to nie będzie się aż tak różnić od tego, jak funkcjonujemy tutaj, na Ziemi.
O bazie porozmawialiśmy, płynnie przechodzimy do kwestii społeczeństwa. Co z ustrojem, prawem, no i miłością?
Socjologowie, z którymi pracowaliśmy, mówili, że bardzo ważną sprawą będzie zapewnienie wszystkim członkom kolonii możliwości znalezienia partnera. I to jest duże wyzwanie, ale tu również technologia może przyjść z pomocą. Potrzebna byłaby aplikacja randkowa. A w kwestii władzy – tych tysiąc osób mogłoby i powinno sprawować władzę wykonawczą w kolonii osobiście. To na tyle mała liczba osób, że mogłaby powstać aplikacja wykorzystywana jako demokracja bezpośrednia. Mogłaby istnieć technokracja.
A jaka będzie waluta?
To jest bardzo ciekawy temat. Jeżeli zakładamy, że będzie wymiana dóbr czy przyjmowanie turystów z Ziemi, to musi być sposób, żeby odpowiednio wycenić waluty ziemskie na jakąś siłę nabywczą na Marsie. Ciekawy był pomysł, aby jako walutę traktować po prostu jednostkę energii. Na niej opiera się cała kolonia, koszty utrzymania życia, produkcja żywności, energii, którą łaziki zużywają, którą można połączyć z czasem pracy tych maszyn. Ale są też takie osoby jak Elon Musk, który chyba najchętniej by pomyślał o kryptowalucie marsjańskiej. Trudno powiedzieć, co tą walutą będzie, choć energia wydaje się bardzo logicznym wyborem.
Dotknęliśmy tematu kosmicznej turystyki. Będzie miejsce na to, żeby kogoś umieścić w hotelu?
Turyści na pewno tam będą, trzeba będzie ich ugościć. To może być dodatkowy blok, szósta jednostka. To miejsce skupiałoby się bardziej na usługach. Ale trzeba będzie zobaczyć, jaka będzie dynamika współpracy Ziemia-Mars. Te dwie planety są od siebie najbliżej co około dwa lata, więc to będzie czas, kiedy najwięcej dóbr i turystów dotrze na Marsa. Będzie pewnie taki festiwal, podczas którego będziemy celebrować nasze ziemskie korzenie, bo przylecą Ziemianie, przylecą dobra i dobra też będziemy mogli im sprzedać. Brzmi to jak ważne kulturowo wydarzenie.
Mieszkańcy są przydatni, ci przyjezdni mogą przeszkadzać.
Z jednej strony mieszkanie i rozwijanie bazy będzie bardzo trudnym kawałkiem chleba. Z drugiej strony myślę, że ta kolonia musiałaby raz na jakiś czas mieć do czynienia z Ziemianami. Może to mieć wymiar ekonomiczny, także kulturowy. Ale to jest prawda, że ta kolonia będzie miała mocno spartańskie warunki. To będzie bardzo, bardzo ciężki żywot. Może taka będzie marsjańska natura, że po prostu będą musieli mieć grubą skórę, żeby te warunki przetrwać. A może ta turystyka będzie inna. Może nie będziemy tam lecieć na parę miesięcy, a na dwa lata, żeby Marsa bardziej zaznać. Może to będzie związane z czymś na kształt marsjańskiego uniwersytetu, na który ktoś przyleci na dwa semestry, żeby przeżyć niesamowitą przygodę i dopiero potem zdecyduje, czy zostać Marsjaninem, czy wrócić na swoją macierzystą planetę.
Jak będziemy się przemieszczać na Czerwonej Planecie?
Odbył się już pierwszy lot helikoptera Ingenuity, a więc możemy latać. Na bliskie dystanse to będą łaziki terenowe, może ktoś pokusi się o budowę prostych, utwardzonych dróg. Mogą to być małe skoczki orbitalne, rakiety, które będą startowały i lądowały w innym miejscu Marsa czy Księżyca.
Co by nas łączyło jako społeczeństwo? Może ekologia, dbanie o recykling?
Ekologia jako wydajność zamkniętego systemu podtrzymującego życie kolonii. Wytwarzanie dóbr, jedzenia, wody, powietrza, czyli tego, co nam daje życie, bo to jest sposób, żebyśmy na Marsie przetrwali. Łączyłoby nas też ujarzmianie Marsa. To będzie ogromna duma kolonizatorów, że oni są w stanie się tam utrzymać, powiększać swoją kolonię. Oczywiście mówimy o bardzo długiej perspektywie. Może kolonia będzie robiła wielkie inwestycje, na przykład specjalnie wytworzy efekt cieplarniany, żeby ta planeta była coraz cieplejsza, coraz bardziej podobna do Ziemi. To tak zwana terraformacja, przy której musimy jednak pamiętać, że Mars nigdy nie będzie drugą Ziemią. Ale może takie projekty są zbyt szalone. Być może na Marsie miasta będą na zawsze tylko kopułami, a idealne miejsca do życia dla ludzi w kosmosie to będą stacje kosmiczne, gdzie można wykreować idealne warunki do życia.
Wiele wynalazków, które wykorzystywane są na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, poprawiło życie na Ziemi.
Dużo zawdzięczamy przemysłowi kosmicznemu. System utrzymania życia czy niektóre medyczne technologie, jak rezonans elektromagnetyczny, zawdzięczamy tym badaniom. Program Apollo dał nam coś, co cieszy nas i nasze dzieci, bo nie muszą wiązać sznurowadeł – to buty na rzepy. Trudno nam gdziekolwiek dotrzeć, jeśli nie mamy GPS, zarządzanie i planowanie zależy od zdjęć satelitarnych. Nasze życie w dużej mierze się opiera na tym, co dostawaliśmy z kosmosu. Zamieszkanie na stałe ludzi w miejscach ekstremalnych, trudnych wymusi udoskonalanie technologii, która nie tylko pozwoli nam żyć na Marsie, na Księżycu, ale umożliwi nam zastosowanie jej tutaj, na Ziemi, w naszych miastach, naszych domach. To sprawi, że będziemy produkować o wiele mniej odpadów, że nasze domy będą zużywały 80-90 procent mniej wody, podobnie uprawy. Kolonizacja kosmosu jest odpowiedzią na problem zmian klimatu, które poznaliśmy dzięki technologii satelitarnej, a dzięki technologiom potrzebnym do życia poza Ziemią możemy znaleźć odpowiedź na to, jak się do nich dostosować lub jak je zminimalizować.
Co może wydarzyć się do końca tej dekady? Co wydarzy się za naszego życia? A czego możemy spodziewać się dopiero w kolejnym wieku?
W 2031 roku na pewno ludzie będą na Księżycu. Za naszego życia zobaczymy, jak będzie się układała ekonomia tego układu Ziemia-Księżyc. Będą załogowe loty na Marsa, placówki badawcze. Pytanie, czy będą już prywatne turystyczne inwestycje. Raczej w ciągu 100 lat nie polecimy do innego układu słonecznego, ale zobaczymy, że nasz gatunek staje się międzyplanetarny. O tym piszą pisarze science fiction, ale my tego już nie zobaczymy.