Opinie i wydarzenia

Afera podsłuchowa. Tusk: to powinien być wspólny interes, żeby wyłożyć wszystko na stół

Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podczas konferencji prasowej odniósł się do najnowszej publikacji "Newsweeka". Według tygodnika, wspólnik Marka Falenty skazanego za zorganizowanie podsłuchów najważniejszych osób w państwie zeznał, że zanim taśmy z restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie. - Kilka tygodni przed ujawnieniem podsłuchów podjąłem decyzję o kontroli w firmie Falenty – stwierdził Donald Tusk. Tusk podkreślił, że "dane właściwie wszystko wyjaśniają". – Kiedy zdawałem urząd premiera import rosyjskiego węgla do Polski wynosił 4,9 miliona ton. Po dwóch latach rządów PiS-u import wzrósł do trzynastu milionów ton. Tak było w 2018 roku – powiedział. Przypomniał także, że "wówczas ministrem odpowiedzialnym za energię był Tchórzewski, którego najbliższa rodzina […] sprowadzała rosyjski węgiel do Polski". – To, co się ujawnia w ostatnich dniach i tygodniach w sprawie tzw. afery podsłuchowej i afery węglowej, dałoby mi nie jeden, nie dziesięć, a sto pretekstów, żeby każdego dnia sugerować, że pan Morawiecki i wielu innych polityków PiS-u jest na usługach rosyjskiego wywiadu – przyznał. Tusk zaproponował powołanie komisji śledczej. - Komisja śledcza mogłaby wyjaśnić, na ile Rosjanie są obecni w sprawach tak kluczowych jak bezpieczeństwo energetyczne – zaapelował. Według lidera PO "to powinien być wspólny interes, żeby wyłożyć wszystko na stół". Donald Tusk podczas konferencji prasowej mówił także o inwigilacji systemem Pegasus, kryzysie energetycznym i środkach unijnych, których niewypłacenie może uderzyć w samorządowe inwestycje.