Fakty po Faktach
nadbryg. dr inż. Mariusz Feltynowski, dr Paweł Grzesiowski
Tak jak wcześniej było zagrożenie w czterech województwach i również na terenie województwa małopolskiego i śląskiego, to można teraz powiedzieć, że tam zagrożenie powodziowe minęło. Strażacy kończą wypompowywać wodę, czyszczą sprzęt. A w związku z tym, że fala powodziowa przesuwa się na teren województwa lubuskiego, to staramy się reagować wcześniej, nadmiarowo, być przygotowani na ewentualne przyjście fali powodziowej - mówił w "Faktach po Faktach" nadbryg. dr inż. Mariusz Feltynowski. Tłumaczył w ten sposób, co znaczy, że straż pożarna zmienia obszar działań. Dopytywany o to, o jakiej liczbie strażaków mowa mówił, że to zależy od tego, jakie zapotrzebowanie zgłasza komendant wojewódzki. - Krajowy system ratowniczo-gaśniczy to jest 150 tysięcy strażaków, 30 tysięcy strażaków Państwowej Straży Pożarnej, 120 tysięcy strażaków ochotników, którzy są zlokalizowani w ponad 5 tys. jednostkach ratowniczo-gaśniczych, a dodatkowo mamy jeszcze druhów ochotników, którzy nie należą do tego systemu, ale ich też jest około 120 tysięcy - wyliczał Feltynowski. Nadbrygadier podkreślał, że bez względu na to, jakie jest zagrożenie wielką wodą w woj. lubuskim, to "starają się dmuchać na zimne". - Powinno być zdecydowanie lepiej, natomiast chcielibyśmy bezpiecznie tę falę powodziową doprowadzić aż do Bałtyku - mówił Feltynowski.
W drugiej części "Faktów po Faktach" dr Paweł Grzesiowski mówił między innymi o potencjalnym zagrożeniu epidemiologicznym, w związku ze zniszczeniami, jakich powódź dokonała m.in. w systemach kanalizacyjnych. - Miałem okazję w 1997 roku oglądać miejsca po powodzi i w tej chwili w niektórych miejscach wydaje mi się, że stan jest gorszy. Wygląda to tak, jakby było trzęsienie ziemi - ocenił Główny Inspektor Sanitarny dzieląc się wrażeniami po wizycie na Dolnym Śląsku.