Dlaczego zwierzęta powinny mieć wstęp na oddziały szpitalne? Argumenty są mocne

shutterstock_1966422247
Zwierzę nie jest wrogiem pacjenta, tylko członkiem rodziny - Fakty
Co daje człowiekowi szczęście w najtrudniejszych momentach życia? Na oddziałach paliatywnych odpowiedź coraz częściej jest jedna - obecność ukochanego psa lub kota. - Nawet kilkanaście minut spędzonych z pupilem może przynieść spektakularny efekt - mówi dr hab. n. med. Tomasz Dzierżanowski, kierownik Kliniki Medycyny Paliatywnej WUM. I dodaje, że kontakt ze swoim zwierzęciem powinien stać się jednym z ustawowych praw pacjenta.

W Polsce żyje ponad 15 milionów psów i kotów, a niemal połowa gospodarstw domowych ma przynajmniej jednego pupila. Dla wielu osób to najbliżsi towarzysze życia - także w chorobie. Mimo to, większość szpitali wciąż nie dopuszcza możliwości wizyty zwierzęcia u pacjenta. Profesor Tomasz Dzierżanowski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego chce to zmienić, proponując "Kartę praw pacjenta do kontaktu ze zwierzęciem towarzyszącym".

Na oddziale paliatywnym WUM, którego jest kierownikiem, takie spotkania są już możliwe. Pies Benio czy Beauty, kotka jednego z pacjentów - pana Waldemara - to stali bywalcy na oddziale. Nie hałasują, nie przeszkadzają - swoją czułością wobec właścicieli wzruszają zarówno innych pacjentów, jak i personel medyczny.  - To jest niesamowite, bo te zwierzęta doskonale czują, że jest to bardzo trudne miejsce. Nie szaleją, wręcz przeciwnie, skupiają się na człowieku. W ten sposób obniżają im hormon stresu, obniżają ciśnienie. Czasem mam poczucie, że zwierzęta są lepszym psychologiem niż ja - mówiła psycholożka Katarzyna Moszczyńska w materiale Katarzyny Górniak w niedzielnym wydaniu "Faktów".

W tym szpitalu i na tym oddziale zwierzę nie jest postrzegane jako przeszkoda, ale jako członek rodziny, który może realnie poprawić samopoczucie chorego.

Prawo do bliskości - również ze zwierzęciem

Profesor Tomasz Dzierżanowski zwraca uwagę, że temat ten dotyczy setek tysięcy pacjentów, a mimo to pozostaje w polskiej medycynie niemal niewidoczny. Jak podkreśla, ludzie silnie przywiązują się do swoich pupili, które często są ich najważniejszym źródłem wsparcia. Dlatego na jego oddziale działa już karta praw pacjenta do kontaktu ze zwierzętami towarzyszącymi.

- To dokument z preambułą i siedmioma artykułami, który daje pacjentowi prawo do więzi z pupilem na równi z prawem do odwiedzin członków rodziny - mówi o swojej propozycji. Inicjatywa zdobyła już ponad 11 tysięcy podpisów. A mogłaby znacznie więcej.

Według danych FEDIAF, Polska jest jednym z europejskich liderów pod względem posiadania zwierząt domowych: 49 proc. gospodarstw ma psa, a 41 proc. kota, co pokazuje, jak silna jest rola pupili w życiu społecznym i rodzinnym. To również dowód na to, że zakaz spotkań ze zwierzęciem w szpitalu dotyka faktycznie ogromnej części pacjentów.

Samotność to też wyzwanie zdrowotne

Prof. Dzierżanowski podkreśla, że polska medycyna wciąż bywa "ślepa i głucha na emocjonalne potrzeby pacjentów". Zwraca uwagę, że prawo do godnego leczenia i spokojnego umierania nie funkcjonuje w pełni, jeśli pacjent nie może zobaczyć istoty, z którą łączy go szczególna więź.

W jego ocenie epidemia samotności u osób starszych i przewlekle chorych jest jednym z najpoważniejszych wyzwań zdrowotnych. Brak kontaktu z najbliższymi - także ze zwierzęciem - może pogłębiać depresję, lęki i przyczyniać się do ogólnego pogorszenia zdrowia.

- Wielu pracowników medycznych wychodzi z założenia, że największym szczęściem dla pacjenta jest to, że udało mu się w ogóle dostać do szpitala. A jeśli już tam jest, to powinien grzecznie leżeć i spokojnie czekać na śmierć - mówi lekarz, wskazując na potrzebę zmiany mentalnej.

Zwierzęta w szpitalu: co jest naprawdę dozwolone?

Wbrew powszechnej opinii przepisy sanitarne nie zakazują wizyt zwierząt w szpitalach. Profesor Dzierżanowski podaje przykład pacjenta, który - choć bardzo chciał zobaczyć swoje koty - był przekonany, że "nie wolno" - to wspomniany wcześniej pan Waldemar. - Spędziliśmy razem półtorej godziny. Czule się obejmując, szepcząc sobie, patrząc w oczy - mówił wzruszony i wyraźnie uszczęśliwiony po spotkaniu z ukochaną kotką.

Czy każde zwierzę ma prawo wstępu? Oddział dopuszcza odwiedziny zwierząt z drobnymi wyjątkami. - Pająki ptaszniki pozostają poza listą - mówi prof. Dzierżanowski. I wyjaśnia, że zwierzę musi być zdrowe, zaszczepione, łagodne oraz znajdować się pod opieką właściciela. Zgłoszenie wizyty odbywa się dzień wcześniej. Kontakt organizowany jest w sposób bezpieczny zarówno dla innych pacjentów, jak i samego pupila.

- Nawet kilkanaście minut spędzonych z kotem lub psem może przynieść spektakularny efekt: pacjent staje się spokojniejszy, lęk ustępuje, poprawia się apetyt, nastrój, wraca chęć życia - mówi lekarz. W jego ocenie oddziaływanie emocjonalne bywa równie silne jak niektórych procedur medycznych.

Reakcje personelu i potrzeba "formacji serca"

Większość personelu medycznego reaguje pozytywnie na wizyty zwierząt, choć zdarzają się osoby sceptyczne - zwykle do momentu, gdy zobaczą poprawę stanu pacjenta.

Lekarz podkreśla, że empatii trzeba uczyć. W kierowanej przez niego Klinice Medycyny Paliatywnej działają studenci-wolontariusze, którzy spędzają czas z pacjentami, rozmawiają z nimi, grają w karty. To - jak mówi - "formacja serca", której nie da się zastąpić samą wiedzą akademicką. To jedyny oddział w Polsce, który wprowadził w ramach Studenckiego Koła Naukowego wolontariat studencki.

Zdaniem prof. Dzierżanowskiego, w czasach dynamicznego rozwoju nauk medycznych to właśnie umiejętności relacyjne stanowią największy deficyt. - Lekarze muszą nauczyć się kochać swoich pacjentów, nawet wtedy, kiedy są brzydcy, starzy, brzydko pachnący. To kwestia empatii i wrażliwości, które trzeba w medycynie kształcić - podkreśla.

Bliskość ukochanego zwierzęcia leczy

Dogoterapia i zooterapia mają potwierdzone naukowo efekty, jednak - jak mówi prof. Dzierżanowski - w praktyce widać je jeszcze wyraźniej. Lekarz opowiada o pacjentce w ciężkim stanie, która po wizycie swojego psa "następnego dnia siadała w łóżku, uśmiechała się, choć wcześniej tylko leżała". To, jego zdaniem, siła psychosomatyki - obszar, który nauka dopiero zaczyna w pełni rozumieć.

Profesor Dzierżanowski planuje zbierać poparcie społeczne, naukowe i organizacyjne, a następnie przedstawić "Kartę praw pacjenta do kontaktu ze zwierzęciem towarzyszącym" Rzecznikowi Praw Pacjenta i Ministerstwu Zdrowia. - Widzimy realną możliwość nowelizacji ustawy o prawach pacjenta w ten sposób, aby obecność zwierząt była zagwarantowana na równi z ludzkimi wizytami - podkreśla. Według niego takie rozwiązanie zapobiegłoby arbitralnym zakazom.

Zmiana nie ma być jedynie zapisem prawnym, ale także sygnałem, że prawo do bliskości - także ze zwierzęciem - jest elementem godności pacjenta.

Polska kocha zwierzęta. Teraz czas na zmianę myślenia w medycynie

Z danych FEDIAF wynika, że Polska należy do europejskiej czołówki pod względem odsetka gospodarstw domowych posiadających zwierzęta. W kraju żyje ok. 8,4 mln psów i 7,5 mln kotów, a więź między ludźmi a zwierzętami jest ważną częścią życia rodzinnego i emocjonalnego.

W szpitalach wciąż jednak brakuje przestrzeni na tę relację - mimo że dla wielu pacjentów pies czy kot jest najbliższym "członkiem rodziny".

Prof. Dzierżanowski nie ma wątpliwości, że obecność ukochanego pupila na etapie nieuleczalnej choroby, może zmniejszyć lęk, przynieść ukojenie i dodać sił tam, gdzie medycyna koncentruje się głównie na ciele.  - Największym problemem terminalnie chorych pacjentów nie jest ich choroba, oni zazwyczaj się z nią pogodzili. Tym, co im najbardziej dolega, jest samotność - mówi.

Obecność psa czy kota przypomina, że wciąż jest ktoś, kto czeka, kocha i rozpoznaje "swojego" człowieka bez względu na to, jak bardzo zmieniła go choroba.

List poparcia dla "Karty praw pacjenta do kontaktu ze zwierzęciem towarzyszącym" można znaleźć w internecie.

Czytaj także: